Portal Tygodnik Powszechny (2 grudnia 2025) przedstawia analizę najnowszej płyty Hani Rani zatytułowanej „NON FICTION. PIANO CONCERTO IN FOUR MOVEMENTS”, chwaląc jej „eufoniczny charakter” i „łagodne łechtanie zmysłów”. Autor recenzji, Jakub Puchalski, określa dzieło jako „ambitny pop na progu muzyki filmowej i ambientu”, jednocześnie przyznając, że kompozycja nie stanowi żadnego wyzwania dla słuchacza, będąc jedynie „przyjemnością estetyczną”. Już w tym stwierdzeniu ujawnia się duchowy bankructw współczesnej krytyki artystycznej, redukującej sztukę do poziomu dekoracyjnej stymulacji zmysłów.
Estetyczny naturalizm jako symptom kryzysu kultury
„Twórczyni pozostała wierna swojej estetyce, tworząc eufoniczne dzieło na progu muzyki filmowej (»z tych lepszych«), minimalu i ambientu”.
Kluczowe określenie „eufoniczne” odsłania rdzeń problemu: w modernistycznej optyce sztuka nie musi dążyć do transcendencji, wyrażać prawdy ani kształtować duszy – wystarczy, by była „przyjemna” i „nieinwazyjna”. To dokładne przeciwieństwo katolickiej koncepcji sztuki, która według Piusa XI w encyklice Divini Cultus (1928) ma być „narzędziem wychowania duchowego i środkiem podnoszenia umysłów do Boga”. Tymczasem recenzent otwarcie przyznaje: dzieło Rani nie pretenduje do miana prawdziwego koncertu fortepianowego, proponując jedynie estetyczny kompromis między klasyczną formą a współczesną elektroniką.
Fałszywa równość stylów jako przejaw relatywizmu
Autor zestawia twórczość Rani z dokonaniami Elżbiety Sikory i Hanny Kulenty, traktując wszystkie jako równoprawne „opcje artystyczne”. To klasyczny przykład relatywizmu estetycznego, gdzie brakuje hierarchii wartości – tradycyjny koncert fortepianowy (zakorzeniony w kulturze łacińskiej) stawiany jest na równi z elektroniczną eksperymentacją. Jak przypominał Pius X w motu proprio Tra le sollecitudini (1903), „muzyka kościelna musi posiadać w najwyższym stopniu cechy właściwe liturgii: świętość i doskonałość formy”. Choć dzieło Rani nie pretenduje do miana sakralnego, sama zasada „wszystko wolno” w sztuce stanowi zaprzeczenie obiektywnego ładu piękna.
Redukcja recepcji sztuki do doznań zmysłowych
„Łagodnie łechce ona zmysły, jest ładna i miła w odsłuchu. Przetworzone elektronicznie dźwięki […] tworzą barwny dywan, unoszący słuchacza w świat repetytywnych pogłosów”.
Opis ten odsłania czysto fizjologiczny model percepcji sztuki, charakterystyczny dla współczesnego hedonizmu. Brak tu jakiejkolwiek wzmianki o wymiarze intelektualnym, moralnym czy duchowym dzieła – liczy się wyłącznie sensoryczna przyjemność. Tymczasem św. Tomasz z Akwinu w Sumie teologicznej (I-II, q. 27) nauczał, że „piękno polega na właściwej proporcji, gdyż zmysły znajdują upodobanie w rzeczach należycie proporcjonalnych”. Proporcja ta jednak zawsze odsyła do wyższego ładu – Bożej harmonii stworzenia, czego w elektronicznych eksperymentach Rani (według opisu recenzenta) nie sposób odnaleźć.
Zanik sacrum w kulturze jako konsekwencja apostazji
Najgłębszy problem ujawnia się w tym, czego recenzja nie mówi: ani słowa o transcendentnym wymiarze sztuki, jej możliwości wyrażania prawdy czy prowadzenia do Boga. To milczenie jest symptomatyczne dla kultury po soborowej, która – jak diagnozował Pius X w encyklice Pascendi Dominici gregis (1907) – „redukuje religię do uczucia czysto subiektywnego, pozbawiając ją wszelkiego związku z rozumem i objawieniem”. W świecie, gdzie „kanonem” stają się dzieła czysto emocjonalne (jak ambient czy muzyka filmowa), zanika samo pojęcie sztuki jako via pulchritudinis – drogi prowadzącej do Absolutu.
Recenzja w Tygodniku Powszechnym stanowi więc klasyczny przykład kulturowego modernizmu, gdzie sztuka nie służy już doskonaleniu ducha, lecz staje się narzędziem autotelicznej rozrywki. W obliczu tej duchowej pustki przypomina się słowa Chrystusa: „Jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?” (Mt 5,13). Dopóki kultura nie powróci do swoich chrześcijańskich korzeni, pozostanie jedynie „przyjemnym tłem” dla społeczeństwa skazanego na duchową głuchotę.
Za artykułem:
„Non Fiction” Hani Rani: miła płyta bez wyzwań dla słuchaczy (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 02.12.2025








