Portal Gość Niedzielny informuje o decyzji malezyjskiego Ministerstwa Transportu dotyczącej wznowienia poszukiwań wraku samolotu MH370, który zaginął 8 marca 2014 roku. Amerykańska firma Ocean Infinity ma przeczesać 15 tys. km² dna południowej części Oceanu Indyjskiego w ramach umowy „no cure, no pay”, przewidującej wypłatę 70 mln dolarów w przypadku odnalezienia maszyny. Katastrofa, w której zginęło 239 osób, pozostaje niewyjaśniona pomimo wcześniejszych szeroko zakrojonych poszukiwań. Artykuł koncentruje się wyłącznie na technicznych aspektach operacji, całkowicie pomijając nadprzyrodzony wymiar ludzkiego cierpienia i obowiązek chrześcijańskiej refleksji nad przemijalnością życia.
Naturalistyczne zawężenie perspektywy
„Poszukiwania skupią się na wyznaczonych obszarach, ocenionych jako te o najwyższym prawdopodobieństwie zlokalizowania (wraku) samolotu” – czytamy w cytowanym komunikacie władz malezyjskich. Ten redukcjonistyczny język odzwierciedla modernistyczne zawężenie perspektywy do sfery czysto materialnej, tak charakterystyczne dla posoborowej deformacji katolicyzmu. Brak jakiegokolwiek nawiązania do eschatologicznego wymiaru tragedii stanowi jawną apostazję od nauki Kościoła głoszącej, że „nie masz pod niebem żadnego innego imienia danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12).
Milczenie o sądzie szczegółowym
Artykuł nie wspomina ani słowem o losie dusz 239 ofiar, nie podnosząc kwestii ich stanu łaski w chwili śmierci ani obowiązku modlitwy za zmarłych. To rażące pominięcie stanowi złamanie kanonu 1258 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku, który nakazuje wiernym modlić się „za wszystkich wiernych zmarłych”. W czasach ante pacem Ecclesiae katolickie periodyki nie omieszkałyby przypomnieć słów św. Pawła: „Biada mi, gdybym nie ewangelizował” (1 Kor 9,16), tymczasem współczesne „medi katolickie” wolą ekscytować się technicznymi parametrami sonarów.
Kult technokratycznego bałwana
Opisywane działania firmy Ocean Infinity przedstawiane są jako przejaw „postępu”, choć w rzeczywistości stanowią współczesną formę bałwochwalstwa. Pius XI w encyklice „Quas primas” ostrzegał: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego; wówczas zawaliły się fundamenty władzy”. Umowa „no cure, no pay” to kwintesencja kapitalistycznej logiki, gdzie ludzkie życie sprowadza się do kwoty 70 milionów dolarów – dokładnie jak przewidywał św. Pius X, potępiając w „Syllabusie” błąd nr 58: „Cała doskonałość moralności polega na gromadzeniu bogactw wszelkimi środkami”.
Teologiczna głuchota
Najbardziej przerażający jest brak jakiejkolwiek próby interpretacji wydarzenia w kluczu Bożej Opatrzności. Gdzie pytanie o znaczenie cierpienia? Gdzie wezwanie do pokuty w obliczu nagłej śmierci? Św. Augustyn pouczał: „Bóg dopuszcza zło, aby wyprowadzić z niego większe dobro” (Enchiridion, XI). Tymczasem autor beznamiętnie relacjonuje: „W kolejnych latach na wybrzeżach Oceanu Indyjskiego znajdowano fragmenty szczątków”, jakby pisał o zgubionym kontenerze towarów, a nie o wiecznym przeznaczeniu dusz.
Neokościół kontra rzeczywistość nadprzyrodzona
Cały artykuł stanowi modelowy przykład tego, jak struktury posoborowe porzuciły nadprzyrodzoną misję Kościoła na rzecz świeckiego dziennikarstwa. Gdyby redaktorzy czytali św. Roberta Bellarmina, wiedzieliby, że „grzesznik żyjący w stanie śmiertelnego grzechu jest już martwy przed Bogiem” (De amissione gratiae, VI), i że katastrofy stanowią wezwanie do nawrócenia. Zamiast tego czytamy jałowe spekulacje o „wyłączonym transponderze” i „niekorzystnych warunkach pogodowych”.
Taka narracja potwierdza tylko diagnozę św. Piusa X z encykliki „Pascendi”, który demaskował modernistów jako tych, co „wszystko redukują do zjawisk czysto ludzkich”. Dopóki media podszywające się pod katolickie nie wrócą do głoszenia pełnej prawdy o życiu, śmierci, sądzie i wieczności – będą jedynie rozsadnikiem apostazji w sercach naiwnych czytelników.
Za artykułem:
Malezja: poszukiwania wraku MH370 zostaną wznowione (gosc.pl)
Data artykułu: 03.12.2025








