Portal eKAI (3 grudnia 2025) relacjonuje uroczystość poświęcenia siedmiometrowego krzyża w głogowskiej kolegiacie, której przewodniczył „bp” Tadeusz Lityński. Wychwalany za „bogatą symbolikę” obiekt wykonany przez Mirosława Grzelaka ma być dwustronny – z wizerunkiem Ukrzyżowanego oraz Zmartwychwstałego Chrystusa, nawiązując formalnie do krzyża z kościoła św. Damiana w Asyżu. Całość uzupełniają postaci św. Hieronima i św. Jadwigi Śląskiej oraz system umożliwiający obracanie krucyfiksu.
Teologiczny eklektyzm w służbie modernizmu
Już pobieżna analiza przedsięwzięcia ujawnia syntetyzowanie sprzecznych koncepcji teologicznych. Dwustronny krzyż – novum w katolickiej tradycji liturgicznej – wprowadza niebezpieczną ambiwalencję: próbę połączenia Ofiary Kalwarii (akt historyczny i bezkrwawą Ofiarę Mszy) z gloryfikacją Zmartwychwstania, co w praktyce osłabia wymiar ekspiacyjny Męki Pańskiej. Jak przypomina Sobór Trydencki: „Na ołtarzu krzyża złożył [Chrystus] Bogu Ojcu sam siebie jako krwawą ofiarę; przez swoją zaś śmierć pojednał z Bogiem” (Sesja XXII, rozdz. 1). Tymczasem prezentowana „symbioza” przypomina raczej protestancką redukcję krzyża do symbolu zwycięstwa.
„Nie byłoby jednak zmartwychwstania, ani Jezusa, ani naszego, gdyby nie było krzyża”
To pozornie ortodoksyjne stwierdzenie „bpa” Lityńskiego demaskuje się w kontekście całkowitego przemilczenia konieczności zadośćuczynienia. Brak jakiegokolwiek odniesienia do Krwi Przenajświętszej, zadośćuczynienia czy konieczności nawrócenia – kluczowych elementów katolickiej doktryny krzyża (por. Quas Primas Piusa XI) – redukuje zbawcze dzieło Chrystusa do sentymentalnej „siły miłości w realizmie życia”, zgodnie z posoborową dewaluacją grzechu.
Fałszywa eklezjologia i kulturowe wiązanie
Szczególnie wymowne jest przywołanie historii św. Franciszka:
„podczas wpatrywania się w krzyż Franciszek ujrzał poruszające się wargi Jezusa i usłyszał słowa: «Franciszku idź i odbuduj mój dom, który jak widzisz popada w ruinę»”
Wykorzystanie tego fragmentu w kontekście odbudowy materialnej świątyni to zdradliwa manipulacja. Jak przypomina papież Benedykt XIV w De Servorum Dei Beatificatione, Chrystus mówił o odnowie duchowej Kościoła, nie zaś o remontach budynków. Lityński – podobnie jak wszyscy funkcjonariusze posoborowej struktury – utrwala modernistyczną redukcję Kościoła do instytucji socjologicznej, gdzie „determinacja wielu ludzi” i „dotacje” zastępują łaskę uświęcającą.
Nieprzypadkowe jest też zestawienie postaci św. Hieronima (uczonego tłumacza Wulgaty) i św. Jadwigi Śląskiej (wzoru kontrreformacyjnej pobożności) na współczesnym krzyżu. To simulacrum katolicyzmu – próba zasłonięcia zerwania z Tradycją przez estetyzowane cytaty z przeszłości, przy jednoczesnym odrzuceniu ich doktrynalnej treści. Wystarczy przypomnieć, że sama kolegiata stała się miejscem propagowania fałszywego kultu „Miłosierdzia Bożego” opartego na pismach Faustyny Kowalskiej, potępionych przez Święte Oficjum w 1959 roku (prot. 120/59).
Architektura jako manifest apostazji
Przedstawienie krucyfiksu jako „wypełnienia pustki po zniszczonym ołtarzu” to przejaw posoborowego ikonoklazmu. Autentyczna odnowa katolickiej świątyni wymagałaby restauracji ołtarza ofiarnego, stall kanonickich i wszystkich elementów wyrażających dogmatyczną prawdę o Ofierze Mszy Świętej. Tymczasem „nowa sztuka sakralna” sprowadza się do instalacji wielofunkcyjnego obiektu, który – dzięki mechanizmowi obrotowemu – może pełnić rolę teatralnej dekoracji stosownie do potrzeb „liturgicznej kreatywności”.
Niepokojąca jest również retoryka „Roku Jubileuszowego” przeżywanego pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Jak trafnie zauważa Pius X w Lamentabili sane (propozycja potępiona 65), modernistyczna nadzieja „bazująca tylko na naszych ludzkich siłach” stanowi zaprzeczenie nadprzyrodzonej cnoty teologalnej, prowadząc do naturalizmu religijnego. Gdy „bp” Lityński mówi o „Chrystusie karmiącym nas miłością”, całkowicie pomija konieczność łaski uświęcającej, stanu łaski i unikania grzechu śmiertelnego – fundamentów duchowości katolickiej.
Krucyfiks w służbie anty-kultu
Dwuznaczność całego przedsięwzięcia streszcza wypowiedź artysty:
„To stylistyka inspirowana ikoną, a sam krzyż jest dziełem współczesnym, opracowaniem na podstawie wzorów ze średniowiecza […] w harmonijny sposób wpisuje się w to wnętrze”
Ta jawna synkretyzacja tradycji (mieszanie sztuki zachodniej i wschodniej, średniowiecza z postmodernizmem) stanowi wierne odzwierciedlenie herezji modernizmu potępionej w Pascendi dominici gregis św. Piusa X: „Moderniści […] starają się pogodzić wiarę z nauką, a to jedynie przez to, że jednej i drugiej nadają charakter relatywny”. W miejsce krzyża – narzędzia zbawczej Ofiary – otrzymujemy więc wieloznaczny artefakt „inspirowany”, „konsultowany” i „wpisujący się”, lecz pozbawiony teologicznej precyzji.
Na szczególną naganę zasługuje udział „duchowieństwa” w promowaniu tej dewocjonalnej hybrydy. Jak przypomina papież Pius XI w Quas Primas, prawdziwy kult krzyża zawsze wiąże się z uznaniem królewskiej władzy Chrystusa nad jednostkami i narodami – czego w żadnym fragmencie uroczystości nie przywołano, zastępując Boży Majestat mglistą „nadzieją pochodzącą od Boga”.
Za artykułem:
03 grudnia 2025 | 13:06Bp Lityński poświęcił wielki siedmiometrowy krzyż w kolegiacie (ekai.pl)
Data artykułu: 03.12.2025








