Portal Gość Niedzielny informuje o statystykach uczestnictwa w lekcjach religii w polskich szkołach, podając procentowe dane dla poszczególnych miast. Według tych danych, frekwencja na zajęciach katechetycznych spada, szczególnie w szkołach ponadpodstawowych, gdzie w niektórych regionach sięga zaledwie 3-6%. Artykuł przedstawia tę sytuację jako fakt socjologiczny, całkowicie pomijając jej duchowe i doktrynalne przyczyny.
Naturalistyczna redukcja sacrum
„Procentowo najwięcej uczniów chodzi na religię w Rzeszowie (77,6 proc.) i w Białymstoku (72,9 proc.) […] Najmniejsze – w Szczecinie (36 proc.) i we Wrocławiu (35 proc.)” – czytamy. Już sama metodologia badania zdradza modernistyczne przesunięcie paradygmatu: wiara traktowana jest jak produkt konsumencki poddany prawom popytu i podaży, a nie jako nadprzyrodzony dar wymagający posłuszeństwa. Brak jakiegokolwiek odniesienia do kanonu 1372 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku, który stanowił: „Dzieci katolickie nie mogą uczęszczać do szkół niekatolickich, akredytowanych, neutralnych lub mieszanych. Biskup diecezjalny tylko w przypadku braku szkół katolickich i po zastosowaniu środków ostrożności przeciw niebezpieczeństwu odstępstwa może zezwolić na uczęszczanie do nich”.
Milczenie o źródłach kryzysu
Artykuł przemilcza kluczowy fakt: spadek frekwencji jest bezpośrednią konsekwencją soborowej rewolucji, która zredukowała religię do „prywatnej sprawy sumienia”. Cytowany fragment o zmianach MEN: „religia lub etyka odbywają się w wymiarze jednej godziny tygodniowo […] przed lub po obowiązkowych zajęciach” – ukazuje pełną kapitulację państwa przed laicyzacją. Tymczasem Pius XI w Quas primas nauczał nieodwołalnie: „Królowaniu naszego Odkupiciela podlegają nie tylko jednostki, ale i rządy, a także prawodawcy i sędziowie” (nr 18).
Statystyczny bałwochwalczy kult
Przedstawione dane demaskują głębię apostazji: „w szkołach branżowych I stopnia [w Łodzi] odsetek [uczęszczających na religię] wynosi jedynie 3 proc.”. To nie jest zwykły kryzys duszpasterski, lecz owoc systematycznego niszczenia katolickiej tożsamości przez posoborowych „duchownych”. Jak zauważył św. Pius X w Lamentabili sane exitu: „Dogmaty, sakramenty i hierarchia […] są tylko etapem ewolucji świadomości chrześcijańskiej” (propozycja potępiona nr 54). Katecheza pozbawiona pewników wiary nie może kształtować charakterów – staje się jałowym folklorom.
Braki w analizie przyczyn
Brakuje fundamentalnego pytania: dlaczego „uczestnictwo w lekcjach katechezy” nie przekłada się na życie w łasce uświęcającej? Odpowiedź zawiera się w potępionych tezach modernizmu: „Revelation […] subject to continual and indefinite progress” (Syllabus błędów, pkt 5). Gdy katecheci głoszą ewolucję dogmatów i ekumeniczny relatywizm, młodzież instynktownie odrzuca taką „wiarę” jako intelektualnie nieuczciwą.
Prawo Boże versus administracyjne statystyki
Podsumowując, artykuł utrwala zgubną iluzję, jakoby religię można mierzyć metodami socjologicznymi. Tymczasem Quas primas przypomina: „Nie masz w żadnym innym zbawienia. Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz 4,12). Każda dusza nie ucząca się prawd wiary to potencjalna wieczna strata – a nie „statystyczne odchylenie”. Dopóki „duchowni” nie wrócą do niezmiennego Credo i dyscypliny przedsoborowej, liczby będą tylko spadać – ku zatraceniu dusz i hańbie Chrystusa Króla.
Za artykułem:
Ilu młodych chodzi na religię? (gosc.pl)
Data artykułu: 04.12.2025








