Portal Tygodnik Powszechny (9 grudnia 2025) przedstawia sylwetkę Jane Austen jako ponadczasową pisarkę, której twórczość „cieszy się niezmienną popularnością” dzięki „odwiecznym historiom o miłości, przyjaźni i relacjach międzyludzkich”. Artykuł wychwala „realistyczne opisy” życia angielskiego ziemiaństwa, „trafną obserwację psychologiczną” oraz „humor i świetne dialogi”, całkowicie pomijając antychrześcijański rdzeń tej twórczości.
Anglikańska moralność zamiast katolickiej doktryny
Redukcja problematyki małżeństwa do kwestii społeczno-ekonomicznych, jak w przypadku bohaterek Rozważnej i romantycznej, odzwierciedla heretycką anglikańską wizję sakramentu. Podczas gdy Kościół naucza, że „małżeńskie przymierze, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowane jest ze swej natury na dobro małżonków oraz na rodzenie i wychowywanie potomstwa” (Kodeks Prawa Kanonicznego 1917, kan. 1013), Austen sprowadza je do kalkulacji posagów i pozycji społecznej. Brak jakiejkolwiek wzmianki o nierozerwalności, celach nadprzyrodzonych czy łasce sakramentalnej demaskuje czysto naturalistyczne podejście.
„Centralny temat wszystkich powieści Jane to miłość i małżeństwo. Ich fabuła zwykle dotyczy zamążpójścia i związanych z tym problemów społecznych”
To zdanie dosadnie pokazuje, jak pisarka – celowo czy nie – odrzuca katolicką koncepcję małżeństwa jako figury związku Chrystusa z Kościołem (Ef 5,32), redukując je do świeckiego kontraktu. W świecie Austen Bóg nie istnieje jako prawodawca moralny – Jego miejsce zajmują konwenanse epoki regencji.
Niebezpieczny kult niezależności
Wychwalanie niezamężnego statusu Austen („miała świadomość, że to pisanie jest jej powołaniem”) stanowi jawną apostazję od katolickiego modelu kobiecości. Św. Paweł wyraźnie naucza: „Młode zaś wdowy odrzuć. Gdy bowiem zmysłowo przeciwko Chrystusowi się zbuntują, chcą wyjść za mąż, ściągając na siebie potępienie, bo pierwszą wiarę obróciły wniwecz” (1 Tm 5:11-12). Pisarka, odrzucając powołanie żony i matki dla literackiej kariery, realizuje protestancką wizję emancypacji sprzeczną z nauczaniem Leona XIII w Rerum novarum o „odpowiednim do płci zajęciu” kobiet.
Teologia uczuć zamiast łaski
Przedstawianie rozwoju postaci jako osiągnięcia „dojrzałości psychicznej” to klasyczny przykład naturalizmu potępionego w Syllabusie błędów Piusa IX (1864). Punkt 58 jednoznacznie potępia tezę, że „wszystka doskonałość i cała moralna dzielność polega na nagromadzeniu i pomnożeniu bogactw wszelkimi sposobami i na dogadzaniu rozkoszom”. Tymczasem Austen proponuje właśnie świecką „moralność uczuć”, gdzie zbawieniem jest udane małżeństwo, a nie łaska Boża.
Kult jednostki w miejsce społecznego panowania Chrystusa
Opisywany fenomen „austenmanii” z jej globalnymi festiwalami i rekonstrukcjami historycznymi stanowi przejaw bałwochwalczego kultu jednostki. Pius XI w Quas primas (1925) przypomina: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Czytelniczki ubrane w stroje z epoki, celebrujące fikcyjne postaci zamiast świętych Pańskich – oto smutny obraz społeczeństwa odrzucającego swego Króla.
„Problemy, które opisywała, są ponadczasowe. Kobiety wciąż stoją przed życiowymi wyborami, przeżywają podobne emocje”
To zdanie demaskuje najgorszy aspekt kultu Austen: redukcję kobiecej duchowości do emocjonalnych dylematów, podczas gdy św. Teresa z Avili, św. Katarzyna ze Sieny czy bł. Anna Katarzyna Emmerich pokazują prawdziwą głębię życia wewnętrznego.
Sukces wydawniczy jako miara wartości
Podkreślanie komercyjnego sukcesu pisarki („pozytywny odzew i zarobek (140 funtów) motywował do dalszego pisania”) odsłania materialistyczne podstawy całego artykułu. W encyklice Mirari vos Grzegorz XVI potępił „nienasyconą żądzę rzeczy doczesnych”, która prowadzi do zaniku życia duchowego. Popularność powieści Austen w XXI wieku świadczy nie o ich uniwersalności, lecz o triumfie kultury masowej nad katolicką ascezą.
Zatrute źródło współczesnej literatury
Chwalenie Austen jako prekursorki „późniejszej powieści realistycznej i psychologicznej” pomija fakt, iż ten nurt stał się inkubatorem modernistycznych herezji. Lamentabili sane Piusa X (1907) wyraźnie potępia tezę, że „wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (pkt 25), co jest podstawą tzw. realizmu psychologicznego. Elizabeth Bennet z Dumy i uprzedzenia, kierująca się własnymi uprzedzeniami zamiast obiektywną prawdą, to duchowa siostra modernistycznych teologów!
Zamiast zachęcać do lektury tych „uroczych” powieści, katolik winien pamiętać słowa św. Pawła: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść” (1 Kor 6:12). W świecie pozbawionym łaski, gdzie Bóg jest co najwyżej deistycznym zegarmistrzem, nawet najwytworniejsze dialogi stają się duchową trucizną.
Za artykułem:
Jane Austen: rozważna, romantyczna czy ponadczasowa (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 09.12.2025








