Antropocentryzm i naturalizm: nowe prawa zwierząt jako przejaw odrzucenia Bożego porządku

Podziel się tym:

Portal Więź.pl w artykule z 10 grudnia 2025 r. relacjonuje dyskusję o ochronie zwierząt w Polsce, koncentrując się na dwóch aktach prawnych: ustawie zakazującej hodowli zwierząt na futra oraz zawetowanym projekcie dotyczącym trzymania psów na łańcuchach. Maria Januszczyk ze Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt chwali zakaz hodowli futerkowych jako „przełomową zmianę„, jednocześnie ubolewając nad wetem prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie ograniczeń wobec psów na uwięzi. Cała dyskusja toczy się wokół pojęć „humanitarnego traktowania” i „świadomości społecznej„, całkowicie pomijając nadprzyrodzony porządek i katolicką naukę o hierarchii stworzeń.


Fałszywa antropologia: zwierzę jako „istota czująca” zamiast Boże stworzenie

Wypowiedzi cytowanej prawniczki ujawniają fundamentalny błąd filozoficzny: „Wciąż silne jest postrzeganie zwierząt jako «elementu gospodarstwa», a nie istot czujących” – stwierdza Maria Januszczyk. To typowo modernistyczne przesunięcie akcentu z ordo creationis (porządku stworzenia) na emocjonalizm i sentymentalizm. Kościół naucza, że zwierzęta są wprawdzie stworzeniami Bożymi poddanymi opiece człowieka (Genesis 1,26), lecz nie posiadają duszy rozumnej ani godności osoby.

„Człowiek jest jedynym stworzeniem na ziemi, którego Bóg chciał dla niego samego” – podkreśla Sobór Watykański II w konstytucji Gaudium et spes (24), co stanowi echo niezmiennej nauki św. Tomasza z Akwinu: „Animalia ordinantur ad hominem sicut ad finem” (Zwierzęta są podporządkowane człowiekowi jako celowi).

Tymczasem projekt obywatelski wymieniony w artykule postuluje absurdalne rozwiązania prawne: zakaz traktowania zwierząt jako mienia w postępowaniach komorniczych czy ograniczenia w używaniu fajerwerków ze względu na „stres zwierząt„. To jawne postawienie stworzenia na równi z człowiekiem – co Pius XI w encyklice Quas Primas nazywał „odwróceniem się od panowania Chrystusa Króla nad całym stworzeniem„.

Prawo naturalne zdradzone: gdy ochrona zwierząt zastępuje moralność

Artykuł ujawnia symptomatyczne pominięcie: w całej dyskusji o „humanitarnym traktowaniu zwierząt” nie pada ani jedno zdanie o ochronie życia ludzkiego od poczęcia. Maria Januszczyk ubolewa, że „projekt dotyczący jednego, węższego obszaru – utrzymywania psów na uwięzi – został odrzucony„, lecz nie wspomina o trwającej w Polsce praktyce aborcji eugenicznej.

Ta dysproporcja moralna jest szczególnie obrzydliwa w świetle nauczania Leona XIII: „Władza naszej Stolicy postanowiła, że […] biskup, duchowny lub chrześcijanin z prostego wyznania, który został złożony z urzędu lub ekskomunikowany […] nie będzie uważany za złożonego z urzędu ani ekskomunikowanego” (List do duchowieństwa Konstantynopola). Analogicznie – społeczeństwo, które bardziej przejmuje się komfortem psów niż ochroną nienarodzonych, samo stawia się poza porządkiem łaski.

Ewolucjonizm prawny: od ochrony zwierząt do neomarksizmu

Proponowane zmiany legislacyjne są klasycznym przykładem hermeneutyki ciągłości w wydaniu świeckim: pozornie niewinne „doprecyzowanie przepisów” służy przemycaniu rewolucyjnych idei. Gdy Januszczyk mówi: „zwierząt nie można traktować jak przedmiotów materialnych„, przygotowuje grunt pod przyszłe postulaty „praw zwierząt” w stylu Petera Singera – gdzie życie ludzkie staje się względne.

„Każdy urząd staje się wakujący na mocy samego faktu […] jeśli duchowny: publicznie odstępuje od wiary katolickiej” (Kodeks Prawa Kanonicznego 1917, kan. 188.4)

Analogicznie – państwo, które przyznaje zwierzętom quasi-podmiotowość prawną, automatycznie traci legitymację do stanowienia praw w kwestiach moralnych. Nie przypadkiem w artykule promuje się zakaz fajerwerków poprzez sojusz „środowisk prozwierzęcych z osobami neuroróżnorodnymi„. To jawne zastosowanie zasady divide et impera, by osłabić katolicką spójność społeczeństwa.

Chrystus Król odrzucony: korzenie kryzysu prawnego

Najgłębszy problem ujawnia się w tym, czego artykuł nie mówi: ani słowa o Chrystusie jako władcy narodów i prawodawcy. Tymczasem Pius XI w Quas Primas nauczał nieodwołalnie:

„[…] ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, jak porządek i uspokojenie, jak zgoda i pokój”

Brak tej perspektywy czyni całą dyskusję bezpłodnym gadaniem. Gdy Maria Januszczyk domaga się „szerokich sojuszy ponad podziałami„, w rzeczywistości nawołuje do budowy novus ordo seclorum – świata bez Krzyża, gdzie „humanitarność” zastąpi Dekalog.

Prawo chroniące zwierzęta przed cierpieniem ma sens tylko jako pochodna lex naturalis – gdy zaś staje się samozwańczą normą, prowadzi do duchowego zwichrzenia. Jak ostrzegał św. Paweł: „Stworzenie […] podlega marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych” (Rz 8,20-21). Tę nadzieję artykuł w Więź.pl grzebie pod stertą utylitarystycznych frazesów.


Za artykułem:
Czy polskie prawo skutecznie chroni zwierzęta?
  (wiez.pl)
Data artykułu: 10.12.2025

Więcej polemik ze źródłem: wiez.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.