Portal Opoka podaje informację o rzekomej „beatyfikacji” 124 osób z okresu hiszpańskiej wojny domowej, przeprowadzonej przez Marcello Semeraro, „prefekta” posoborowej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. Wg relacji, ofiary „przebaczały oprawcom”, a miejscowy „biskup” Sebastián Chico Martínez określa to wydarzenie jako „znak opatrznościowy w Jubileuszowym Roku Nadziei”.
Demontaż posoborowego spektaklu
Rzekoma „beatyfikacja” to kolejny akt religijnego teatru, w którym neo-kościół Antychrysta usiłuje zawłaszczyć pojęcie męczeństwa dla celów politycznego PR. „Męczeństwo jest najwyższym dowodem prawdy, ponieważ przez nie prawda staje się czynem” – jak nauczał św. Tomasz z Akwinu (Summa Theologiae II-II, q. 124, a. 5). Tymczasem posoborowcy redukują je do sentymentalnego gestu „przebaczenia”, oderwanego od walki o Królestwo Chrystusowe.
„Milicjanci republikańscy stworzyli atmosferę prześladowań wobec wszystkich osób wyznających katolicyzm (…). Sprawcami męczeństwa byli rewolucjoniści, którzy kierowani uczuciami antyreligijnymi i antychrześcijańskimi zamordowali wielu księży, zakonników i świeckich”
Tu właśnie tkwi kluczowy sofizmat: komunistyczni oprawcy mordowali nie za „wyznawanie katolicyzmu” w abstrakcji, lecz za wierność Rzeczywistemu Kościołowi Katolickiemu – temu samemu, który dziś jest prześladowany przez spadkobierców tychże rewolucjonistów, okupujących Watykan. Jak zauważył św. Robert Bellarmin: „jawny heretyk automatycznie traci jurysdykcję” (De Romano Pontifice), co czyni całą ceremonię w Jaén nieważnym rytuałem.
Fałszowanie pojęcia męczeństwa
Wymienieni „męczennicy” jak Manuel Izquierdo Izquierdo czy Manuel Valdivia Chica (któremu rzekomo „odcięto ręce”) mogą być co najwyżej ofiarami politycznego terroru, nie zaś świadkami wiary. „Aby śmierć była męczeństwem, konieczne jest, aby była zadana z powodu nienawiści do wiary (odium fidei)” – precyzował Benedykt XIV w traktacie „De Servorum Dei beatificatione” (I, 39, 1). Tymczasem relacja pomija kluczowy element: czy komuniści zabijali tych ludzi za odrzucenie modernizmu, czy po prostu za przynależność do „starego porządku”?
Posoborowe „męczeństwo” to ideologiczna paćka, gdzie katolicy umierający z rąk lewicy są instrumentalizowani, by legitymizować dialog z tą samą lewicą. Jak trafnie diagnozował Pius XI w Quas Primas: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto ze społeczeństwa (…), zburzone zostały fundamenty władzy”. To właśnie robią dziś uzurpatorzy z Watykanu: czczą ofiary rewolucji, jednocześnie głosząc jej dogmaty.
Proceduralna nieważność
Cały proces „beatyfikacyjny” jest nieważny ex defectu auctoritatis. Sobór Watykański I w konstytucji Pastor Aeternus stanowił, że „żaden inny sąd nie może unieważnić wyroków Stolicy Apostolskiej” (kan. 12). Tymczasem „kardynał” Semeraro to członek masonerii eklezjalnej, która odrzuca nieomylność papieską – jak wskazuje jego poparcie dla tezy, że „lud Boży nie może się mylić w wierze”.
Ponadto, zgodnie z bullą Piusa IX „Quartus Supra” (1873), kanonizacje wymagają nienagannej prawości kandydata w wierze. Jak można to ustalić, gdy neo-kościół sam głosi herezje? To jak ślepy prowadzący ślepych – obaj w dół wpadną (Mt 15, 14).
Jubileuszowy rok antychrystusowej nadziei
Wspomniany przez „biskupa” Chico Martínez „Jubileuszowy Rok Nadziei” to parodia katolickiego jubileuszu. Prawdziwa nadzieja chrześcijańska, jak przypominał św. Paweł, „zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych” (Rz 5, 5). Tymczasem posoborowa „nadzieja” to utopijny projekt świeckiego humanizmu, gdzie Chrystus-Król jest zastępowany frazesami o „braterstwie”.
W Hiszpanii lat 30. masoneria i komuniści niszczyli kościoły z nienawiści do prawdziwej Ofiary Mszy Świętej. Dziś ci sami duchowi spadkobiercy – pod płaszczykiem „reform” – niszczą Mszę Trydencką, rugując z niej wszystko, co przypomina o Ofierze Krzyżowej. Czyż nie jest wymowne, że „męczenników” beatyfikuje się podczas sprawowania Nowus Ordo – protestanckiej parody liturgii?
Ku przestrodze wiernym
Ostatnim aktem tej farsy jest wezwanie, by świadectwo „męczenników” inspirowało do „odnowienia wiary w czasach, które nadal potrzebują chrześcijan niezłomnych”. Ironia losu: ci, którzy głoszą tę frazę, sami są apostatami głoszącymi ewolucję dogmatów, ekumenizm i wolność religijną – dokładnie te same idee, które napędzały republikańskich morderców z 1936 roku!
Niech prawdziwi katolicy nie dają się zwieść tym pseudoreligijnym spektaklom. Jak napomina św. Wincenty z Lerynu: „W Kościele Chrystusowym należy szczególnie troszczyć się o to, abyśmy trzymali się tego, w co wszędzie, zawsze i wszyscy wierzyli” (Commonitorium). Wszelkie nowinki po 1958 roku – w tym te „beatyfikacje” – są tylko szatańską imitacją świętości.
Za artykułem:
Dziś beatyfikacja 124 męczenników z okresu wojny domowej. „Wielu z nich zginęło, przebaczając swoim oprawcom” (opoka.org.pl)
Data artykułu: 13.12.2025








