Mroczna scena Wigilii bez religijnych odniesień z Ewą Szykulską przy stołem z pojedynczym drzewkiem i psem Szarusią. Scena podkreśla pustkę współczesnych tradycji bez Chrystusa.

Ewa Szykulska i świat bez Chrystusa Króla: współczesny kult emocji w miejsce wiary

Podziel się tym:

Portal Tygodnik Powszechny (17 grudnia 2025) prezentuje rozmowę z Ewą Szykulską jako „historię o żałobie i starości”. Pomimo pozornie uniwersalnego tematu, tekst odsłania symptomatyczną duchową pustkę współczesnej kultury – redukcję życia ludzkiego do emocjonalnego naturalizmu pozbawionego nadprzyrodzonej perspektywy. Komentarz aktorki o Wigilii jako „cudownym dniu” bez odniesienia do Wcielenia Syna Bożego stanowi jedynie wierzchołek góry lodowej.


Wigilia bez Boga: rytuał zastępujący religię

„Z domu rodzinnego tylko jedno drzewko pamiętam” – wspomina Szykulska, opisując świąteczne zwyczaje ograniczone do estetyki: „żywe gałązki”, „świecidełka przywożone z różnych stron świata”. Brak jakiegokolwiek odniesienia do religijnego wymiaru Bożego Narodzenia nie jest przypadkowy. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Wigilia sprowadzona do rytuału rodzinnej bliskości, gdzie „Mikołaj przychodzi albo i nie”, to modelowy przykład dezintegracji świętości w kulturze zlaicyzowanej.

„Mam na imię Ewa. Żeby było śmiesznie, na drugie dostałam Maria. Więc 24 grudnia to dla mnie Wigilia, ale także dzień imienin, czyli podwójne święto”

To zdanie demaskuje głębię problemu: imię „Maria” (poprawnie: Marja) staje się „śmiesznym” dodatkiem, zaś dzień wspomnienia Matki Bożej traktowany jest na równi z świeckimi imieninami. Redukcja sacrum do folkloru – oto duchowy testament posoborowej dewastacji.

Erozja pojęć: „ludzki zapach” zamiast duszy nieśmiertelnej

Centralnym motywem rozmowy jest żałoba po mężu, którą Szykulska opisuje przez pryzmat zmysłowy: „Nie piorę koca, na którym wylegiwał się mąż, nie chcę, żeby ulotnił się do końca”. Choć ludzka tęsknota za fizyczną obecnością zmarłych jest zrozumiała, brak tu najmniejszej wzmianki o modlitwie za dusze czyśćcowe, o ofierze Mszy Świętej – jedynej skutecznej pomocy dla zmarłych.

Zastąpienie teologii „ludzkim zapachem” na kocu to nie tylko indywidualny wybór, ale objaw zbiorowej apostazji elit kulturalnych. Jak przypomina Syllabus błędów Piusa IX: „człowiek może w zachowywaniu jakiejkolwiek religii znaleźć drogę wiecznego zbawienia” (błąd nr 16) – herezja wyraźnie obecna w uniwersalistycznej narracji portalu.

Kult zwierząt jako symptom duchowej zapaści

Szczególnie wymowne jest przesunięcie akcentów w opisie relacji z psem Szarusią: „Zwlec się po schodach: ona i ja. To przyjemność. Nieraz okazuje się, że obowiązki są wybawieniem. To z nią właśnie spędzam Wigilię”.

Psychologiczne przeniesienie potrzeb opiekuńczych na zwierzęta, choć ludzko zrozumiałe, staje się w tym kontekście przejawem bałwochwalczego zastępowania relacji międzyludzkich. Dekret Świętego Oficjum Lamentabili sane exitu potępia takich, którzy „porównują Kościół do społeczności czysto ludzkiej” (błąd nr 53) – analogicznie, wynoszenie zwierzęcej relacji do rangi wigilijnego towarzystwa odsłania kryzys antropologii.

Rosyjska literatura i kłamliwy uniwersalizm

Obrona Dostojewskiego czy Czechowa „bo ich pisanie było wołaniem o wolność” pomija fundamentalny problem: kultura rosyjska pozostaje głęboko przesiąknięta prawosławnym schizmatyckim mistycyzmem i mesjanizmem. Pius XI w Quas primas jednoznacznie stwierdzał: „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi […] lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan” – co nie oznacza akceptacji dla błędów innych wyznań.

„Cisza nad tą literaturą tożsama jest z tym, że one nie istnieją”

To zdanie demaskuje modernistyczne utożsamienie milczenia z negacją istnienia. Kościół katolicki zawsze rozróżniał między „tolerare errorum” (znoszeniem błędów) a „approbare errorum” (ich aprobowaniem) – czego współczesna retoryka „dialogu” już nie pojmuje.

Starość bez Krzyża: autokreacja zamiast ofiary

Opis własnej starości przez Szykulską: „walczę o starość. Jak już sobie powiedziałam, że jestem stara, to jakby spadło ze mnie z dziesięć lat” odsłania kolejną duchową pułapkę. Brak jakiegokolwiek odniesienia do cierpienia jako zadośćuczynienia czy duchowej walki redukuje schyłek życia do terapeutycznego „akceptowania delikatnego rozpadu”.

Tymczasem Pius XII w przemówieniu do pielęgniarek (1957 r.) przypominał: „Cierpienie, gdy jest przyjmowane z miłością i ofiarowane Bogu, staje się skarbem wartości nadprzyrodzonych”. W świecie opisanym przez Tygodnik Powszechny skarb ten zamieniono na psychologiczne strategie przetrwania.

Grobowiec jako manifest: „staraliśmy się być użyteczni”

Najbardziej wymownym symbolem całej narracji pozostaje opis rodzinnego grobowca: „na czarnozielonej płycie widać napis: «staraliśmy się być użyteczni»”. To kwintesencja naturalistycznej eschatologii, gdzie zbawienie zastąpiono społeczną użytecznością, a Sąd Ostateczny – ludzką pamięcią.

Kanon 1258 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. nakazywał katolikom grzebanie zmarłych w ziemi poświęconej, z wyraźnymi znakami wiary. Napis „użyteczni” nie tylko pomija Krzyż – on go aktywnie zastępuje świecką hagiografią. Jak ostrzegał św. Pius X w Pascendi: „Moderniści widzą w Kościele jedynie owoce ludzkiej świadomości”. Tu mamy tego dosłowną realizację.

Teatr jako substytut wspólnoty: „gram dla anonimowych”

Deklaracja Szykulskiej: „gram dla anonimowych dla mnie ludzi i moje zadanie polega na tym, żeby wszyscy zrozumieli, co do nich mówię” ukazuje scenę jako pseudo-oltarz współczesności. Gdy brak prawdziwej Mszy Świętej – Ofiary jednoczącej ludzkość w Chrystusie – teatr staje się miejscem „komunii emocjonalnej”.

To echo potępionych w Syllabusie błędów (nr 47) o „nauczaniu młodzieży oderwanym od katolickiej wiary”. Aktorka staje się kapłanką religii uczuć, gdzie „wszyscy zrozumieli” zastępuje „wszyscy uwierzyli”.

Kruchość bez Nadziei: „życie jest piękne. I bardzo kruche”

Finałowa sentencja rozmowy odsłania tragiczny paradoks: „życie w swojej istocie jest piękne. I bardzo kruche”. To naturalistyczne credo pozbawione Chrystusa Zmartwychwstałego. Gdzież tu miejsce na słowa św. Pawła: „Jeśli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni” (1 Kor 15,19)?

W kulturze, która odrzuciła Magisterium Kościoła, kruchość staje się fetyszem, a nie zapowiedzią wieczności. Jak pisał kard. Alfredo Ottaviani: „Kiedy społeczeństwo traci zasadę swojej jedności, które jest Boskie, rozpada się w anarchii” (Instruction on the Ecumenical Movement, 1949). Rozmowa z Ewą Szykulską to właśnie portret takiej duchowej anarchii – eleganckiej, wzruszającej, lecz prowadzącej donikąd.


Za artykułem:
Jak już sobie powiedziałam, że jestem stara, to spadło ze mnie z dziesięć lat
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 17.12.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.