Portal Opoka relacjonuje spór w amerykańskim środowisku wywiadowczym dotyczący rosyjskich możliwości militarnych. Dyrektor Wywiadu Narodowego USA Tulsi Gabbard stanowczo zaprzecza, jakoby „Rosja” miała zdolność podboju Ukrainy czy Europy, podczas gdy źródła agencji Reuters utrzymują, że Władimir Putin dąży do odbudowy imperium sowieckiego. W całym dyskursie zabrakło jednak fundamentalnego odniesienia do katolickiej nauki o pokoju i porządku międzynarodowym.
Naturalistyczne ujęcie konfliktu
Przedstawiona analiza sprowadza się do czysto materialnej oceny potencjału militarnego, całkowicie pomijając wymiar moralny. Jak przypomina Pius XI w encyklice Quas primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Tymczasem dyskusja ogranicza się do kalkulacji siłowych, co stanowi klasyczny przykład laickiej redukcji rzeczywistości do czysto naturalnych determinantów.
„Wywiad zawsze wskazywał, że Putin chce więcej” – powiedział agencji Mike Quigley, kongresmen Demokratów zasiadający w komisji ds. wywiadu amerykańskiej Izby Reprezentantów.
Wypowiedź ta demaskuje ideologiczne zaangażowanie tzw. głębokiego państwa, które – jak słusznie zauważa Gabbard – dąży do eskalacji konfliktu. Brakuje jednak katolickiej krytyki samego fundamentu tej polityki: odrzucenia społecznego panowania Chrystusa Króla, co nieuchronnie prowadzi do cyklu przemocy (Syllabus błędów, pkt 77-80).
Fałszywa dychotomia: militaryzm vs. pacyfizm
Spór między „podżegaczami wojennymi” a „rzecznikami pokoju” pozostaje w sferze czysto utylitarnej. Ani jedna, ani druga strona nie sięga po katolicką naukę o bellum iustum, która wymaga m.in.:
- Słusznej przyczyny (np. odparcie rzeczywistej agresji)
- Właściwej intencji (przywrócenie ładu moralnego, a nie zemsta czy gra interesów)
- Ostatniego środka po wyczerpaniu pokojowych rozwiązań
Jak konstatuje św. Robert Bellarmin: „Władza miecza należy do Kościoła, nie po to, by sama go używała, lecz by nakazywała lub zabraniała jego użycia władcom świeckim” (De Romano Pontifice). Tymczasem w analizowanym tekście Kościół nie występuje nawet jako moralny arbiter, lecz jako nieobecny widmo.
Geopolityczna gra zamiast porządku chrześcijańskiego
Retoryka obu stron konfliktu ujawnia symptomatyczne pominięcia:
| Element pominięty | Konsekwencje doktrynalne |
|---|---|
| Milczenie o prawie naturalnym | Relatywizacja oceny agresji do subiektywnych „interesów narodowych” |
| Brak odniesienia do społecznego panowania Chrystusa | Akceptacja laickiego modelu państwa jako normy |
| Ignorowanie katolickiej nauki o pokoju | Redukcja pokoju do braku konfliktu zbrojnego zamiast tranquillitas ordinis |
Jak ostrzegał Pius IX w Syllabusie: „Pokój może być tylko wówczas, gdy porządek ustanowiony przez Boga jest skrupulatnie zachowany” (pkt 39-42). Tymczasem zarówno strona amerykańska, jak i europejska prezentują czysto naturalistyczne wizje ładu międzynarodowego, co stanowi jawną apostazję od porządku nadprzyrodzonego.
Kult człowieka zamiast kultu Boga
W tekście wielokrotnie przywołuje się postaci polityków (Trump, Putin, Zełenski), podczas gdy żadne odniesienie do Bożej Opatrzności nie pada. Ta symptomatyczna nieobecność odsłania modernistyczną mentalność autorów, dla których historia jest wyłącznie dziełem ludzkich strategii. Tymczasem Pius XI w Quas primas nauczał: „Jeśliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa”.
Podsumowując, komentowany artykuł stanowi klasyczny przykład sekularystycznej analizy oderwanej od nadprzyrodzonych podstaw ładu międzynarodowego. Brak katolickiej perspektywy czyni tę dyskusję nie tylko niepełną, ale wręcz szkodliwą duchowo, utrwalając błędne przeświadczenie, że pokój może zaistnieć bez uznania panowania Chrystusa Króla nad narodami.
Za artykułem:
Dyrektor wywiadu USA: Rosja nie ma zdolności podbicia i okupacji Ukrainy (opoka.org.pl)
Data artykułu: 21.12.2025








