Kamienne bożyszcza współczesnej apostazji: pogańskie święto w Stonehenge jako symptom upadku
Portal Gość Niedzielny (22 grudnia 2025) relacjonuje zgromadzenie „około 8,5 tys. ludzi” w kamiennym kręgu Stonehenge, którzy pod przewodnictwem „druidów” świętowali przesilenie zimowe. Uczestnikom pozwolono dotykać „głazów megalitycznego kręgu”, zaś organizatorzy z English Heritage przedstawili wydarzenie jako „czas odnowy i nadziei” związany z cyklem natury. Redakcja dodaje lakoniczny komentarz: „Ludzki duch nie znosi pustki. Gdy odrzuca się wiarę, religię, wracają zabobony…”.
Bałwochwalstwo w pełnym blasku apostazji
Opisana ceremonia to nie niewinny folklor, lecz jawny akt religijnego bałwochwalstwa potępiony przez Prawo Boże w całej rozciągłości:
„Biada tym, co schodzą do Egiptu po pomoc, na koniach polegają, wozom ufają, że jest ich wiele, a na jeźdźców, że bardzo są mocni, a nie wejrzeli na Świętego Izraelowego i Pana nie szukali. […] Bo Egipcyanin człowiek jest, a nie Bóg, a konie ich ciałem, a nie duchem”
(Iz 31,1.3 Wlg). Kamienne kręgi – czy to w Salisbury, czy na pogańskich uroczyskach – pozostają ohydą wobec Królestwa Chrystusowego, które „nie jest z tego świata” (J 18,36), lecz obejmuje wszelkie stworzenie.
Teologia kamiennego cielca
Przedstawienie Stonehenge jako „świątyni” lub „kalendarza rolniczego” stanowi klasyczny przejaw naturalizmu religijnego, potępionego w Syllabusie błędów Piusa IX (pkt 1-8). Kult słońca i cykli przyrody – daleki od niewinnej obserwacji natury – jest zaprzeczeniem creatio ex nihilo i redukcją religii do magii. Jak nauczał św. Augustyn: „Nikt nie czci dzieł ręcznych, chyba że najpierw czcił dzieła natury” (De Vera Religione, XXXVIII).
Organizatorzy pozwalający na dotykanie „świętych głazów” praktykują typowy synkretyzm neopogański, gdzie fizyczny kontakt z przedmiotem staje się substytutem łaski. Kontrastuje to radykalnie z katolickim pojęciem sacrum, gdzie materialne znaki (sakramenty, relikwie) są nośnikami łaski uświęcającej, nie zaś fetyszami.
Milczenie struktury antykościelnej
Szczególnie wymowne jest przemilczenie przez portal roli anglikańskiej „hierarchii”, która od wieków toleruje – a niekiedy wręcz promuje – takie praktyki. To logiczny owiec herezji Henryka VIII, który odrzucając prymat Rzymu, otworzył drzwi wszelkim formom apostazji. Jak trafnie zauważa encyklika Quas primas Piusa XI:
„Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”
.
Epidemia duchowej próżni
Redakcyjna uwaga o „pustce ducha” wypełnianej zabobonem to diagnoza trafna, lecz niewystarczająca. Prawdziwym problemem nie jest „brak religii”, lecz systematyczne niszczenie jedynej prawdziwej wiary przez modernistycznych uzurpatorów. Gdy „duchowni” posoborowi głoszą relatywizm („każda religia prowadzi do Boga”) i usuwają krzyże z przestrzeni publicznej, nic dziwnego, że tłumy szukają „duchowości” w kamiennych kręgach.
Wezwanie do nawrócenia
Dla katolika integralnego jedyną odpowiedzią na takie zjawiska jest reconquista – duchowa i kulturowa. Jak głosił św. Pius X w Lamentabili sane:
„Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw”
(pkt 25). Tymczasem współczesny świat, odrzuciwszy pewność Objawienia, błądzi w labiryncie własnych urojeń. Jedynie powrót do niezmiennej doktryny katolickiej i publicznego panowania Chrystusa Króla może uchronić narody przed duchową zagładą.
Za artykułem:
Tysiące ludzi w Stonehenge świętowały przesilenie zimowe (gosc.pl)
Data artykułu: 22.12.2025








