Poważny wnętrze kościoła z tradycyjnymi elementami liturgicznymi. Artysta Marcin Styczeń stojący blisko ołtarza w atmosferze skromnego oświetlenia świec.

Marcin Styczeń: synkretyzm religijny pod płaszczykiem sztuki

Podziel się tym:

Pseudoduchowość w służbie artystycznej samorealizacji

Portal eKAI (23 grudnia 2025) przedstawia wywiad z Marcinem Styczniem jako artystą „idącym własną drogą duchową”. Już sama rama narracji – 30-lecie „drogi muzycznej” – odsłania modernistyczne założenie o równorzędności wszystkich poszukiwań religijnych. „Duchowość twarzą w twarz” – jak określa ją bohater – to w istocie synkretyzm łączący elementy chrześcijaństwa z poezją Leśmiana, Cohena i Brylla, co stanowi jawną zdradę katolickiego porządku nadprzyrodzonego.

„Jeśli coś ze mną rezonuje i wiem, że mógłbym się tego podjąć, podejmuję rękawicę” – mówi Styczeń o wyborze tematów.

To credo subiektywizmu religijnego sprzeczne z zasadą „Roma locuta, causa finita”. Artysta przyznaje, że inspiracji do oratorium o św. Józefie nie szukał w objawionej doktrynie czy liturgii, lecz w sugestiach „księdza z Sosnowca” i tekstach Szymona Babuchowskiego. Brak tu śladu rozróżnienia na depositum fidei i ludzkie spekulacje – wszystko zostaje zrównane w „duchowym doświadczeniu”.

Fałszywa eklezjologia spotkania

Najjaskrawszy błąd teologiczny przebija w deklaracji: „Moje doświadczenie wiary jest w dużej mierze doświadczeniem wiary poprzez człowieka”. To jawne odrzucenie nauki św. Pawła („Wiara ze słuchania” – Rz 10,17) oraz Soboru Trydenckiego o nadprzyrodzonym charakterze łaski. Taka „wiara pozioma” pomija:

  • Obiektywną rolę Kościoła jako jedynego szafarza łaski
  • Nadprzyrodzone działanie sakramentów
  • Hierarchiczną strukturę Bożego objawienia

Styczeń otwarcie krytykuje modlitwę uwielbieniową jako „zbyt wertykalną”, preferując „emocjonalność i konflikty wewnętrzne”. To odwrócenie porządku – jak zauważył Pius X w Pascendi Dominici gregis – jest typowe dla modernizmu, który „uczucia ludzkie stawia na miejscu objawienia”.

Kulturowy synkretyzm jako norma

Artykuł bezkrytycznie promuje twórczość opartą na tekstach Ernesta Brylla – postaci podejrzanej doktrynalnie, której duchowe przemiany nigdy nie zostały zweryfikowane przez kompetentną władzę kościelną. Tymczasem w katolickiej nauce o sztuce (Divini Cultus Piusa XI) jasno stoi:

„Sztuka sakralna winna prowadzić dusze ku kontemplacji prawd wiecznych, nie zaś eksponować ludzkie niepokoje”

Próba „ochrzczenia” Leonarda Cohena przez Stycznia to kolejny przykład religijnego relatywizmu. Jak można „chrzcić” twórcę, który w Suzanne mieszał wątki biblijne z okultyzmem? To wręcz profanacja pojęcia łaski.

Oratorium bez teologicznych fundamentów

Przygotowywany projekt o św. Józefie budzi największe obawy:

  • Kompozycje powstają bez konsultacji z teologami katolickimi
  • Partie „Marji” powierzono wokalistce (Barbara Pospieszalska) kojarzonej z środowiskami kontestującymi nauczanie Kościoła
  • Brak wzmianki o zatwierdzeniu projektu przez władzę diecezjalną – co wymagałoby kanonicznej nihil obstat

W ten sposób dzieło mające pozornie służyć kultowi staje się narzędziem propagowania „własnej duchowości” – co Pius XII potępił w Musicae Sacrae jako „niebezpieczny indywidualizm w sztuce kościelnej”.

Algorytmy czy objawienie? Kryzys sztuki sakralnej

Najbardziej wymowne są obawy artysty przed sztuczną inteligencją: „Utwory kompilowane (…) powstają na bazie tego, co stworzyliśmy jako ludzie”. To nieświadome przyznanie, że jego twórczość dawno odcięła się od nadprzyrodzonego źródła – Ducha Świętego działającego przez Magisterium.

Gdy sztuka sakralna traci związek z lex credendi, staje się zbiorem subiektywnych impresji – łatwym do podrobienia przez maszyny. Prawdziwa sztuka katolicka, zakorzeniona w Tradycji jak chorał gregoriański, pozostaje niepodrabialna właśnie dzięki swej nadprzyrodzonej genezie.

W świetle encykliki Quas Primas Piusa XI, która głosi: „Chrystusowi królować należy nie tylko w życiu prywatnym, ale i rodzinnym, i publicznym”, twórczość Stycznia okazuje się kolejnym przejawem apostazji współczesnego świata. Zamiast „adoracji w Duchu i Prawdzie” (J 4,23) – mamy kult artystycznej samorealizacji, gdzie Bóg staje się inspiracją dla ludzkich projektów, a nie Panem historii zbawienia.


Za artykułem:
Marcin Styczeń – 30 lat na scenie: muzyka w drodze do sensu
  (ekai.pl)
Data artykułu: 23.12.2025

Więcej polemik ze źródłem: ekai.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.