Maskowanie Boskości w imię fałszywej pokory
Portal Gość Niedzielny (24 grudnia 2025) relacjonuje wypowiedź „arcybiskupa” Adriana Galbasa, który w wywiadzie dla PAP przedstawił modernistyczną interpretację tajemnicy Wcielenia. Choć formalnie nawiązuje do betlejemskich wydarzeń, jego słowa zdradzają typową dla posoborowia redukcję transcendencji do sentymentalnego humanitaryzmu.
Naturalistyczne zubożenie tajemnicy Wcielenia
„Jezus nie tylko nie urodził się jak król, ale urodził się w gorszych warunkach, niż rodzili się biedacy (…). Właściwie urodził się nie jak człowiek, ale jak zwierzę – w stajni”
To stwierdzenie – choć pozornie akcentujące pokorę Boga – w istocie neguje hypostatic union (unię hipostatyczną). Chrystus jako Verbum caro factum (Słowo, które stało się Ciałem) przyjmuje naturę ludzką, lecz nie przestaje być Współistotnym Synem Bożym. Teologiczna prawda wyrażona przez Sobór Chalcedoński (451 r.) podkreślała, że w Chrystusie „dwie natury zjednoczone są bez zmieszania, bez zmiany, bez podziału i bez rozłączenia”. Ubóstwo żłóbka nie umniejsza Jego królewskiej godności, lecz stanowi narzędzie pedagogiczne dla ludzkiej pychy. Tymczasem Galbas posuwa się do bluźnierczego porównania Wcielenia do narodzin zwierzęcia, co jest jawnym naruszeniem kanonu 2 Soboru Konstantynopolitańskiego II (553 r.) potępiającego teologów umniejszających chwałę Chrystusa.
Eucharystia zredukowana do mieszaniny mąki i wody
„Śpiewamy o tym też w kolędach. A czym jest hostia? To mieszanina mąki i wody, w którą wstępuje Duch Święty”
To stwierdzenie jest jawną herezją przeciw dogmatowi transsubstancjacji zdefiniowanemu przez Sobór Trydencki (Sesja XIII, kan. 2). Koncepcja „mieszaniny” całkowicie neguje rzeczywistą obecność Ciała i Krwi Pańskiej pod postaciami chleba i wina. Trydencki Katechizm (II, 4, 39) podkreśla: „Tę przedziwną przemianę słusznie i właściwie nazywa Kościół Święty przeistoczeniem (transsubstantiatio)”. Porównanie hostii do zwykłego wypieku to dokładnie ten sam błąd, który potępił Pius XII w encyklice Mediator Dei (1947), ostrzegając przed redukcją Ofiary Mszy Świętej do „czystego symbolu”.
Relatywizacja misji ewangelizacyjnej
„Zawsze zachęcam moich niewierzących przyjaciół, żeby także skorzystali ze świątecznego czasu. Bo przecież dla nich także mają znaczenie takie wartości, jak rodzina, bliskość, bycie razem, pokój, spokój i miłość”
To stwierdzenie zdradza akceptację naturalistycznej etyki potępionej w Syllabusie błędów Piusa IX (pkt 15-18). Papież Pius XI w Quas Primas (1925) podkreślał: „Jeżeliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa”. Tymczasem Galbas promuje „święta grudniowe” jako uniwersalne święto humanizmu, co jest dokładnym odwróceniem nauczania Leona XIII z encykliki Annum sanctum (1899): „Państwa nie mogą żyć bezpiecznie i szczęśliwie, gdy w swym życiu, prawodawstwie i najwyższych urzędnikach nie służą Chrystusowi”.
Fałszywa eklezjologia „chrystianizacji kultury”
„Nie ma sensu się na tę masową kulturę obrażać. Raczej należy wszędzie tam, gdzie to możliwe, próbować ją chrystianizować”
Ta fraza – pozornie ortodoksyjna – w ustach hierarchy neo-kościoła oznacza akceptację „hermeneutyki ciągłości” potępionej już przez św. Piusa X w Lamentabili sane (pkt 21, 64). Autentyczna chrystianizacja wymaga explicite uznania panowania Chrystusa Króla, czego nie znajdziemy w całej wypowiedzi Galbasa. Jak trafnie zauważył Pius XI: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się iż zburzone zostały fundamenty” (Quas Primas). Propozycja „chrystianizacji” bez nawrócenia na katolicyzm to czysty modernizm potępiony w Pascendi Dominici gregis (1907).
Teologiczne konsekwencje milczenia o Królewskiej Godności
W całej wypowiedzi „arcybiskupa” brak jakiegokolwiek odniesienia do Regaliatus Christi – Królewskiej Godności Chrystusa, której uroczystość ustanowił Pius XI właśnie po to, by przeciwdziałać laicyzacji życia publicznego. To nie jest przypadkowe pominięcie, lecz symptom głębszego zerwania z katolicką eklezjologią. W myśl kanonu 22 z Lamentabili, który potępił tezę, że „dogmaty (…) są pewną interpretacją faktów religijnych”, Galbas prezentuje właśnie modernistyczne podejście do Wcielenia jako „symbolu” uniwersalnych wartości, a nie objawienia transcendentnej prawdy.
Jak stwierdził św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice: „Jawny heretyk nie może być Papieżem, bo nie jest członkiem Kościoła”. Choć nie oceniamy tu osobistych intencji Galbasa, jego publiczne nauczanie – sprzeczne z niezmienną doktryłą – potwierdza, że struktury posoborowe utraciły ciągłość z Magisterium Kościoła Katolickiego. Jedyną odpowiedzią na tę apostazję jest powrót do integralnej wiary wyrażonej w przedsoborowych dokumentach, odrzucenie fałszywych „autorytetów” i trwanie przy prawdziwej Ofierze Mszy Świętej – jedynej gwarancji zachowania depozytu wiary.
Za artykułem:
Za mało doceniamy szaleństwo Bożego gestu, jakim jest Wcielenie (gosc.pl)
Data artykułu: 24.12.2025








