Grupa wiernych w kościele maronickim śpiewa kolędy tradycyjnie w strojach liturgicznych

Libańska próba światowego rekordu w śpiewaniu kolęd jako symptomatyczny upadek duchowy

Podziel się tym:

Portal Catholic News Agency (24 grudnia 2025) relacjonuje inicjatywę maronickiej społeczności w Libanie, której celem jest ustanowienie rekordu Guinnessa w „nieprzerwanym śpiewaniu kolęd przez 170 godzin”. Wydarzenie organizowane pod patronatem „patriarchy” Béchara Boutrosa Raï w szkole Sacred Hearts w Kfardebian, przedstawiane jest jako „akt wiary” oraz „kulturowy i duchowy przekaz” dla pogrążonego w kryzysie Libanu. Sandra Akiki, pomysłodawczyni przedsięwzięcia, określa je mianem „boskiej inspiracji”, powołując się przy tym na słowa „papieża” Leona XIV o Libanie jako „kraju radości” oraz na maksymę św. Augustyna: „Qui cantat bis orat” („Kto śpiewa, modli się dwukrotnie”).


Redukcja sacrum do świeckiego spektaklu

Już sam fakt, że „duchowe” przedsięwzięcie podporządkowane zostało regulaminowi świeckiej instytucji (Guinness World Records), demaskuje jego prawdziwy charakter. Wymóg utrzymania „co najmniej 12 osób w sali” przez siedem dni oraz skrupulatne liczenie minut i sekund między kolędami („każda pieśń musi trwać nie krócej niż dwie minuty, a przerwa nie może przekroczyć 20 sekund”) to zaprzeczenie istoty kultu katolickiego, który winien skupiać się na uwielbieniu Boga, a nie na biurokratycznej rywalizacji. Jak trafnie zauważył św. Pius X w motu proprio Tra le sollecitudini: „Prawdziwa muzyka kościelna ma przede wszystkim pobudzać wiernych do pobożności i uczestnictwa w tajemnicach wiary”, nie zaś służyć pozorowaniu pobożności dla celów medialnych.

„Wydarzenie nie jest jedynie kwestią liczb czy długich godzin śpiewu, lecz wspólnym aktem wiary oraz kulturowym i duchowym przesłaniem” – deklaruje Akiki w rozmowie z portalem.

Ta retoryka, typowa dla posoborowego relatywizmu, pomija fundamentalną prawdę: żadna „kulturalna” aktywność nie może zastąpić obowiązku oddawania czci Bogu w duchu i prawdzie (J 4,24). Cytowanie św. Augustyna w kontekście świeckiego rekordu to ewidentne nadużycie – Doktor Kościoła odnosił przecież śpiew liturgiczny do modlitwy uwielbienia, nie zaś do próby pobicia rekordu w śpiewaniu przy akompaniamencie stopera.

Patronat apostaty i iluzja „pokoju”

Wsparcie ze strony „patriarchy” Raï – hierarchy znanego z ekumenicznych kompromisów i dialogu z islamem – nadaje całemu przedsięwzięciu dodatkowy wymiar apostazji. W sytuacji, gdy maronici w Libanie systematycznie tracą swą tożsamość na rzecz synkretyzmu religijnego, taki gest stanowi jedynie religijną atrapę mającą przykryć dramatyczny upadek wiary. Nawiązanie do słów „papieża” Leona XIV (Roberta Prevosta), który miał określić Liban jako „kraj radości”, ignoruje fakt, iż prawdziwa radość chrześcijańska płynie wyłącznie z życia w łasce uświęcającej, a nie z organizacji festiwali pod egidą świeckich instytucji.

Szczególnie jaskrawy jest brak jakiegokolwiek odniesienia do Quas Primas Piusa XI, gdzie papież jednoznacznie nauczał, że „pokój Chrystusowy może zapanować jedynie w Królestwie Chrystusowym”. Tymczasem organizatorzy głoszą pusty slogan o „pokoju ostatecznie przemagającym”, całkowicie pomijając konieczność społecznego panowania Naszego Pana Jezusa Chrystusa jako Króla narodów.

Teologia zastąpiona terapią

Próba przedstawienia tego świeckiego wydarzenia jako „duchowego przesłania” dla Libanu to klasyczny przykład posoborowej strategii: redukcji religii do psychologicznej terapii zbiorowej. Zamiast wezwania do nawrócenia, pokuty i zadośćuczynienia za grzechy narodu – co stanowiłoby prawdziwą odpowiedź na kryzys – mamy do czynienia z religijnym „feel good”, które jedynie pogłębia duchową ślepotę. Jak zauważył św. Pius X w encyklice Pascendi, moderniści „przyjmują postawę terapeuty, który usiłuje złagodzić ból chorego, zamiast podjąć radykalne leczenie”.

Fakt, że akcja odbywa się w szkole, dodatkowo uwydatnia pedagogiczną katastrofę posoborowego „Kościoła”: zamiast kształcić młodzież w prawdach wiary i zasadzie „instaurare omnia in Christo”, wtłacza się ją w schemat świeckich rywalizacji, podszytych pseudoreligijną retoryką.

Kultura jako substytut łaski

Podkreślanie przez organizatorów, że chodzi o „przekaz kulturowy” („Liban kultury i Liban sztuki”), odsłania drugie dno całej inicjatywy: redukcję katolicyzmu do folkloru. Tymczasem Sobór Trydencki w sesji XXII nauczał, że muzyka sakralna ma służyć „uwielbieniu Boga i uświęceniu wiernych”, nie zaś promocji „kulturowego dziedzictwa”. Konsekwentne pomijanie w artykule takich pojęć jak: Ofiara Mszy Świętej, łaska uświęcająca, obowiązek oddawania czci Bogu, czy konieczność nawrócenia – dowodzi, że mamy do czynienia z kolejnym przejawem religii naturalnej, która zastąpiła nadprzyrodzoną wiarę katolicką.

W czasach, gdy Liban – niegdyś bastion katolicyzmu na Bliskim Wschodzie – pogrąża się w islamizacji i sekularyzmie, prawdziwą odpowiedzią wiernych miałaby być publiczna pokuta, krucjata różańcowa i żarliwe błaganie o przywrócenie społecznego panowania Chrystusa Króla. Tymczasem „duchowieństwo” maronickie proponuje jedynie… siedem dni śpiewania dla księgi rekordów. Czyż może być dobitniejszy symbol teologicznego bankructwa posoborowej hierarchii?


Za artykułem:
Christmas recital in Lebanon aims for Guinness World Record
  (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 24.12.2025

Więcej polemik ze źródłem: catholicnewsagency.com
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.