Portal Gość.pl informuje o nowym prawie stanu Nowy Jork, wprowadzającym obowiązek oznaczania platform społecznościowych ostrzeżeniami o potencjalnym negatywnym wpływie na zdrowie psychiczne dzieci. „Przepisy mają chronić zwłaszcza dzieci i młodzież” – deklaruje się, redukując problem do czysto psychologicznych aspektów. Gubernator Kathy Hochul argumentuje, że „celem przepisów jest ograniczenie funkcji projektowanych z myślą o maksymalizacji zaangażowania użytkowników”, co ma rzekomo zmniejszyć ryzyko „uzależnień behawioralnych”. Kara za naruszenie ma wynieść do 5 tysięcy dolarów, a stan dołącza tym samym do Kalifornii i Minnesoty, które wcześniej przyjęły podobne rozwiązania.
Technokratyczna iluzja w miejsce porządku moralnego
Przedstawione regulacje stanowią klasyczny przykład naturalistycznej iluzji, w której państwo – odrzuciwszy nadprzyrodzony porządek łaski – usiłuje zastąpić go mechanizmami prawno-administracyjnymi. Jak słusznie zauważa Pius XI w encyklice Quas primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Nowojorskie prawo, pomijając całkowicie kwestię moralnego kształtowania charakterów oraz duchowych niebezpieczeństw płynących z treści antychrześcijańskich, skupia się wyłącznie na powierzchownych symptomach, jakby „kompulsywna konsumpcja treści” była problemem samym w sobie, a nie konsekwencją głębszego kryzysu cywilizacyjnego.
„Życie prywatne, rodzinne i publiczne” – jak diagnozuje Pius XI – „usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów”, co prowadzi do tego, że „całe społeczeństwo ludzkie” zostaje „wstrząśnięte do głębi i ku zagładzie idące”.
Bezbożna geneza cyfrowego zniewolenia
Warto przypomnieć, że sama istota mediów społecznościowych – oparta na kulturowym relatywizmie i absolutnej wolności ekspresji – stanowi zaprzeczenie katolickiej koncepcji porządku społecznego. Jak potępia to Syllabus błędów Piusa IX w punkcie 15: „Każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą pod przewodnictwem światła rozumu”. To właśnie ta fałszywa wolność, oderwana od Objawienia i prawa naturalnego, stworzyła przestrzeń dla niekontrolowanego rozwoju platform promujących wszelkie dewiacje moralne pod płaszczykiem „tolerancji” i „wolności słowa”.
Nowojorska ustawa nie tylko nie rozwiązuje tego fundamentalnego problemu, ale wręcz legitymizuje istniejący stan rzeczy, proponując jedynie „ostrzeżenia na zasadzie analogicznej do komunikatów zdrowotnych umieszczanych na wyrobach tytoniowych”. Tymczasem prawdziwie katolickie podejście wymagałoby radykalnego ograniczenia dostępu do treści sprzecznych z moralnością chrześcijańską, czego wzór daje choćby bulla Lamentabili sane exitu św. Piusa X, potępiająca modernistyczne tendencje do relatywizacji prawd wiary.
Duchowa pustka świeckich regulacji
Szczególnie wymowne jest całkowite pominięcie w artykule roli rodziny i Kościoła w kształtowaniu trzeźwego stosunku do technologii. Jak przypomina Pius XI, „Kościół Boży, udzielając bez ustanku pokarmu duchowego ludziom, rodzi i wychowuje coraz to nowe zastępy świętych mężów i niewiast”. Tymczasem władze Nowego Jorku – podobnie jak cały współczesny system – próbują zastąpić autorytet rodziców i kapłanów biurokratycznymi regulacjami, co stanowi przejaw tej samej modernistycznej mentalności, która redukuje człowieka do wymiaru czysto biologicznego i psychologicznego.
Brak także ostrzeżenia, że przyjmowanie „Komunii” w strukturach posoborowych, gdzie Msza została zredukowana do stołu zgromadzenia, a rubryki naruszają teologię ofiary przebłagalnej, jest jeżeli nie li 'tylko’ świętokradztwem, to bałwochwalstwem, co wypacza podstawy moralnego ładu. Gdy zabraknie Ofiary Kalwarii uobecnianej w katolickiej Mszy, wszystkie ludzkie zabiegi o „ochronę dzieci” pozostaną jedynie świeckim moralizatorstwem pozbawionym nadprzyrodzonej skuteczności.
Fałszywi prorocy technokratycznej utopii
Wspomniane w artykule firmy – „TikTok”, „Meta” oraz „Alphabet” – to współcześni fałszywi prorocy cyfrowego wieku, promujący kulturę śmierci pod płaszczykiem neutralności technologicznej. Jak ostrzega Syllabus błędów w punkcie 56: „Moralne prawa nie potrzebują sankcji boskiej, i wcale nie jest koniecznem, aby prawa ludzkie były zgodne z prawem przyrodzonem, albo aby czerpały swą moc obowiązującą od Boga”. To właśnie ta filozofia legła u podstaw powstania platform społecznościowych, które – odrzuciwszy Boski porządek – stały się narzędziem demoralizacji pokoleń.
Tymczasem jakakolwiek prawdziwa ochrona młodzieży wymagałaby nie ostrzeżeń prawnych, ale przywrócenia publicznego panowania Chrystusa Króla nad narodami, co jednoznacznie głosi Pius XI: „Jeżeli królewska godność Pana naszego otacza powagę ziemską książąt i władców pewną czcią religijną, tak też uzacnia obowiązki i posłuszeństwo obywateli”. Bez tego fundamentu wszystkie ludzkie zabiegi są skazane na porażkę, co potwierdza obecny stan Zachodu tonącego w kryzysie tożsamości.
Za artykułem:
Nowe prawo dla ochrony dzieci (gosc.pl)
Data artykułu: 27.12.2025








