Administracja Trumpa a złudzenie rozdziału Kościoła od państwa
Portal eKAI (29 grudnia 2025) relacjonuje kontrowersje wokół „religijnych treści” publikowanych przez urzędników administracji Donalda Trumpa w okresie Bożego Narodzenia. Artykuł wyraża oburzenie środowisk liberalnych, które widzą w tym „poważne naruszenie konstytucyjnej bariery między Kościołem a państwem”, powołując się na Pierwszą Poprawkę do amerykańskiej Konstytucji i tzw. „mur separacji” Thomasa Jeffersona. Cała narracja opiera się na błędnym założeniu, że państwo może być neutralne światopoglądowo – herezji potępionej przez niezmienne Magisterium Kościoła.
Naturalistyczna utopia „neutralności światopoglądowej”
Tekst bezkrytycznie przyjmuje modernistyczny dogmat laickości państwa, całkowicie sprzeczny z katolicką nauką społeczną. Już w 1925 roku Pius XI w encyklice Quas primas nauczał niezbicie:
„państwa nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki. On jest zaiste źródłem zbawienia dla jednostek i dla ogółu. Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi”
. Tymczasem artykuł przedstawia próby uznania panowania Chrystusa Króla jako coś niebezpiecznego, podczas gdy jedynym prawdziwym zagrożeniem jest bunt przeciwko Bogu (Ps 2,1-3).
Konstytucyjny „rozdział Kościoła od państwa” to heretycka konstrukcja prawna, sprzeczna z prawem naturalnym. Jak stwierdza Syllabus błędów Piusa IX (1864):
„W obecnym czasie nie jest już pożyteczne, aby religia katolicka była uważana za jedyną religię państwa, z wyłączeniem wszystkich innych form kultu” (błąd nr 77)
. Amerykański eksperyment laickości doprowadził do religijnego bankructwa: spadek identyfikacji chrześcijańskiej z 80% do 64% w ciągu 20 lat (dane Pew Research Center) potwierdza tylko, że społeczeństwo odcięte od Chrystusa Króla degeneruje się.
Fałszywy ekumenizm i protestancka herezja
Artykuł bezwiednie obnaża kolejną sprzeczność środowisk protestanckich wspierających Trumpa. Z jednej strony domagają się „ochrony praw chrześcijan”, z drugiej – promują doktrynalny chaos, w którym „różne wyznania chrześcijaństwa” (w tym ewangelikalna herezja) mają równy status. Tymczasem Sobór Laterański IV (1215) definiuje:
„Jedna jest powszechna społeczność wiernych, poza którą nikt nie może być zbawiony”
.
Wspomniana „pastorka Paula White-Cain” (teleewangelistka i doradczyni Trumpa) to heretyczka pozbawiona ważnych święceń, głosząca subiektywistyczne „doświadczenie wiary” zamiast Objawienia. Jej obecność w strukturach władzy obnaża duchową pustkę amerykańskiego „chrześcijańskiego nacjonalizmu”, który – jak słusznie zauważa portal eKAI – jest jedynie narzędziem politycznej gry.
Modernistyczne źródła krytyki
Komentowane zarzuty płyną ze środowisk jawnie wrogich katolicyzmowi.
„Amerykanie Zjednoczeni w Oddzieleniu Religii od Państwa”
(cytowani w tekście) to organizacja promująca aborcję i gender – nowoczesne formy bałwochwalstwa. Tymczasem Kościół zawsze nauczał, że państwo ma obowiązek czcić Boga (Quas primas), a tzw. „wolność religijna” w rozumieniu Vaticanum II to herezja potępiona już przez Grzegorza XVI w Mirari vos (1832).
Niepokojące jest także milczenie autora o prawdziwym problemie: systematycznej eliminacji katolicyzmu z życia publicznego. Gdy administracja broni protestanckich sekt, katolicy prześladowani za wierność Tradycji (jak wierni Mszy łacińskiej) pozostają bez wsparcia.
Podsumowanie: królestwo Chrystusa czy królestwo rewolucji?
Cała dyskusja toczy się w ramach fałszywej dialektyki: zsekularyzowany liberalizm vs. protestancki nacjonalizm. Katolicka tertia via – Cywilizacja Miłości oparta na Regnum Christi – pozostaje nieobecna. Dopóki władze nie uznają publicznie praw Króla Wszechświata, dopóty ich działania będą jedynie cyniczną grą o elektorat. Jak przypomina Pius XI:
„Państwo, które nie słucha przykazań Bożych, nie jest państwem, lecz zbójnią”
(przemówienie z 18 grudnia 1927 r.).
Za artykułem:
29 grudnia 2025 | 16:32Czy administracja Trumpa zaciera granice między Kościołem a państwem? (ekai.pl)
Data artykułu: 29.12.2025







