Jonathan Roumie jako Chrystus w serialu "The Chosen" w tradycyjnym katolickim klimacie.

Aktor jako Chrystus: Teologiczne niebezpieczeństwa współczesnej popkultury

Podziel się tym:

Portal CNA (29 grudnia 2025) relacjonuje rozmowę Jonathana Roumie, odtwórcy roli Chrystusa w serialu „The Chosen”, z „ojcem” Mikiem Schmitzem. W wywiadzie aktor twierdzi, że „wszystko w jego życiu przygotowało go do tej roli”, wspominając dziecięce rekonstrukcje Męki Pańskiej i doświadczenia szkolnej przemocy. Choć deklaruje głęboką pobożność, cały projekt nosi znamiona niebezpiecznego synkretyzmu religijnego.


Profanacja archetypu: gra aktorska jako substytut świętości

„Zrozumiałem teraz nieco więcej, przynajmniej w mojej ludzkiej ignorancji i pysze… Oczywiście nie wiem dokładnie, o co w tym wszystkim chodzi, ale wydaje się to autentyczne” – wyznaje Roumie. Ta wypowiedź demaskuje fundamentalny problem: redukcję Boga-Człowieka do psychologicznego doświadczenia aktora. Jak przypomina Quas Primas Piusa XI: „Chrystus jako Słowo ma z Ojcem wspólną istotę, więc musi mieć także najwyższe i nieograniczone panowanie nad całym stworzeniem”. Tymczasem serialowa kreacja sprowadza Mesjasza do poziomu „najbardziej współczującego człowieka wszech czasów”, zatracając boską transcendencję.

„Zaczęłem przyjmować Komunię na kolanach i do ust, czego wcześniej nie robiłem”

Nawet ta pozornie godna pochwały deklaracja Roumiego ujawnia katastrofalny stan posoborowego „Kościoła”. Aktor musiał błagać „duchowego doradcę” o pozwolenie na przyjęcie Eucharystii z należną czcią – praktykę, którą Kościół zawsze uznawał za normę. Jak zauważa św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae: „Zewnętrzne znaki szacunku wobec Eucharystii wynikają z wiary w realną obecność” (III, q. 80, a. 6). Fakt, iż Roumie spotkał opór ze strony modernistycznego „księdza”, dowodzi głębi apostazji w strukturach okupujących Watykan.

Teatralizacja wiary: od dziecięcych zabaw do komercyjnego spektaklu

Opis dziecięcych „rekolekcji” 12-letniego Roumiego budzi głęboki niepokój: „Znalazłem deski, zbite gwoździami, pomalowałem krew, zrobiłem koronę cierniową z gałęzi i procesyjnie obchodziłem garaż”. Choć chłopięca pobożność zasługuje na zrozumienie, dorosłe kontynuowanie tych praktyk poprzez zawodowe odgrywanie Chrystusa przekracza granice zdrowej duchowości. Kanon 1276 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. wyraźnie zabrania świeckim przywłaszczania sobie funkcji kapłańskich, zaś Sobór Trydencki potępił wszelkie spektakle naruszające powagę misteriów wiary (Sesja XXII, rozdz. 8).

Roumie otwarcie przyznaje: „Prosiłem Boga, by pozwolił mi doświadczyć choć ułamka tego, co On przeżył”. To niebezpieczne pragnienie „współcierpienia” przypomina herezje kwietystów potępione przez Innocentego XI w konstytucji Coelestis Pastor (1687). Jak nauczał św. Jan od Krzyża: „Dusza nie powinna szukać nadzwyczajnych przeżyć, lecz poddawać się woli Bożej” (Droga na Górę Karmel, I, 11).

Teologia krzyża vs. holywoodzka martyrologia

Sceny krzyżowania kręcone w Materanie z użyciem metalowych gwoździ i autentycznego cierpienia aktora stanowią bluźnierczą próbę „udoskonalenia” Kalwarii. Roumie chełpi się: „Bóg dał mi dokładnie to, o co prosiłem – choć przebłysk”. Tymczasem Kościół zawsze nauczał, że „Ofiara Chrystusa jest doskonała i niepowtarzalna” (Hbr 10:14). Jak przypomina papież Eugeniusz IV w dekrecie Pro Armenis: „Na krzyżu Chrystus złożył Bogu Ojcu sam Siebie jako ofiarę prawdziwą, przebłagalną za grzechy rodzaju ludzkiego”. Komercyjna reprodukcja tego misterium to nie ewangelizacja, lecz teatralna profanacja.

Schizma w dialogu: duchowa pustka „nowej ewangelizacji”

Cały projekt „The Chosen” – podobnie jak działalność „ojca” Schmitza – wpisuje się w posoborową strategię „ubierania wiary w popkulturowe szaty”. Tymczasem Pius X w Lamentabili potępił modernistyczne tendencje do „dostosowywania doktryny do potrzeb epoki” (propozycja 64). Kiedy Roumie wyznaje: „Nie wiem, czy chcę to porzucić po zakończeniu serialu, bo to mnie z Nim łączy”, ujawnia się zasadniczy problem: wiara oparta na emocjonalnym przywiązaniu do fikcyjnej postaci, nie zaś na rzeczywistości łaski uświęcającej.

Jak ostrzegał św. Pius V w bulli Ex Quo Primurn (1570): „Należy zachować wielką ostrożność w przedstawianiu tajemnic wiary w formie sztuk teatralnych, by nie popaść w świętokradztwo lub herezję”. W dobie masowej apostazji, gdy miliony wiernych utożsamiają wiarę z serialowymi fabułami, te słowa brzmią proroczo. Prawdziwy kult Chrystusa Króła wymaga nie aktorskich kreacji, lecz uczestnictwa w Ofierze Mszy Świętej i życia w stanie łaski uświęcającej.


Za artykułem:
Jonathan Roumie tells Father Mike Schmitz: ‘Everything in my life has prepared me for this role’
  (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 29.12.2025

Więcej polemik ze źródłem: catholicnewsagency.com
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.