Humanistyczna ułuda wobec kryzysów: Gdzie jest Bóg w „polikryzysie”?

Podziel się tym:

Cytowany artykuł Jakuba Wygnańskiego w kwartalniku „Więź” (23 września 2025) analizuje współczesne kryzysy – klimatyczne, polityczne, migracyjne – proponując budowę „odporności” i „antykruchości” jako remedium na „polikryzys”. Autor, skupiając się na ludzkich strategiach przetrwania, całkowicie pomija nadprzyrodzony wymiar cierpienia oraz absolutny prymat łaski Bożej w zarządzaniu dziejami. To nie zwykłe zaniedbanie, lecz symptom modernistycznej apostazji, redukującej rzeczywistość do horyzontu doczesnego.


Naturalistyczne zaślepienie: Kryzys bez grzechu, cierpienie bez Odkupiciela

Wygnański diagnozuje „permanentny kryzys” jako następstwo czynników naturalnych: „żywiołów klimatu”, „lunatyków za sterami władzy” czy „procesów politycznych”. Grzech pierworodny – rzeczywista przyczyna chaosu w stworzeniu – nie istnieje w tej narracji. Tymczasem Sobór Trydencki w dekrecie o grzechu pierworodnym (sesja V) nauczał, że „z powoda nieposłuszeństwa Adama cała ludzkość utraciła świętość i sprawiedliwość, stając się podległą śmierci i władzy diabła”. Pominięcie tej prawdy czyni z analizy autora przejaw bałwochwalczego kultu ludzkiej samowystarczalności.

„Właściwie kryzys nabiera charakteru permanentnego – nie jest wyjątkiem, ale stanem ciągłym. Jest polikryzysem”.

To zdanie demaskuje kluczowy błąd: akceptację kryzysu jako naturalnego stanu rzeczy, podczas gdy w katolickiej wizji dziejów chaos jest zawsze konsekwencją buntu przeciw Bożemu porządkowi. Jak pisał Pius XI w Quas Primas: „Nie będzie trwałego pokoju, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”.

Redukcja misji Kościoła do naturalistycznego humanitaryzmu

Autor, wymieniając „organizacje pozarządowe”, „wolontariat” i „trzeci sektor” jako narzędzia zaradcze, milczy o jedynym prawdziwym lekarstwie na ludzkie cierpienia: Najświętszej Ofierze i sakramentach. To pominięcie nie jest przypadkowe – odzwierciedla modernistyczne przekształcenie religii w system etycznego aktywizmu, potępione już w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907): „Dogmaty wiary należy pojmować według ich funkcji praktycznej, tzn. jako obowiązujące w działaniu, nie zaś jako zasady wierzenia” (propozycja 26).

Wygnański proponuje: „bez popadania w histerię, z rozwagą i roztropnością powinniśmy budować swoją odporność”. Gdzie w tym miejscu modlitwa, pokuta, ofiarowanie cierpień w jedności z Chrystusem? Brak tych elementów ujawnia czysto naturalistyczną wizję człowieka, sprzeczną z nauczaniem św. Pawła: „W dopełniam na ciele moim niedostatki udręk Chrystusowych” (Kol 1,24).

Kult niepewności versus teologia Opatrzności

Opisując „lęk” i „ogólne poczucie zagrożenia” jako dominantę współczesności, autor nie wspomina o Bożej Opatrzności, która „sięga potężnie od końca do końca i włada wszystkim z dobrocią” (Mdr 8,1). To milczenie jest szczególnie wymowne wobec nauczania Leona XIII w Libertas praestantissimum: „Bóg w swoim zamyśle ogarnia i wszystkie wypadki, i każde poszczególne zdarzenie”.

Proponowane rozwiązania – „odporność” i „antykruchość” – to terminy zapożyczone z inżynierii i biologii, nie zaś z teologii cnót. Brak odniesienia do nadprzyrodzonych cnót wiary, nadziei i miłości jako fundamentów prawdziwej odporności duchowej demaskuje czysto świecką perspektywę autora. Jak ostrzegał Pius XII w Humani generis: „Błądzą ci, którzy uważają, że człowiek może się wznieść czysto naturalnymi siłami do jakiegoś absolutnego dobra”.

Polityczny fatalizm versus królewska władza Chrystusa

Stwierdzenie, że „całkowicie demokratycznie oddajemy władzę w ręce autorytarnych przywódców”, ujawnia kolejny błąd: akceptację demokratycznego relatywizmu sprzecznego z katolicką nauką o pochodzeniu władzy. Jak nauczał Pius VI w Quod aliquantum: „Władza pochodzi od Boga, nie od ludu”. Brak tu odniesienia do obowiązku podporządkowania polityki prawu Bożemu, o czym pisał Pius XI w Quas Primas: „Państwa mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać”.

Artykuł kończy się wezwaniem do „dzielności” – czysto antycznej, pogańskiej cnoty, pozbawionej nadprzyrodzonej łaski. Tymczasem prawdziwą odpowiedzią na kryzysy nie jest ludzka „antykruchość”, ale publiczne uznanie królewskiej władzy Chrystusa, jak nakazywał Pius XI: „Jeżeli państwa uznałyby w rzeczywistości królewską władzę Chrystusa, wówczas zakwitłyby wolność, porządek, zgoda i pokój” (Quas Primas).

Tekst Wygnańskiego to modelowy przykład modernistycznej dezintegracji wiary, która – zgodnie z definicją św. Piusa X w Pascendi Dominici gregis„sprowadza człowieka do czysto naturalnego poziomu”. W obliczu prawdziwych kryzysów Kościół nie proponuje ludzkich strategii przetrwania, lecz wzywa do: pokuty, modlitwy i publicznego uznania Chrystusa Króla.


Za artykułem:
O pożytkach wynikających z napotkanych trudności
  (wiez.pl)
Data artykułu:

Więcej polemik ze źródłem: wiez.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.