Maski pływającej dezintegracji: emigracyjna sztuka jako symptom duchowej pustki

Podziel się tym:

Portal „Więź” (23 września 2025) prezentuje prace Wojciecha Kutylli, artysty emigranta tworzącego pod pseudonimem „Wojtek”, który w cyklu Tu, tam, nigdzie eksploruje doświadczenie zawieszenia między kulturami poprzez fotograficzne autoportrety w masce „zielonego stwora”. Projekt nawiązuje do anglosaskiego terminu floating, oznaczającego stan permanentnego wykorzenienia. Artykuł gloryfikuje tę „ironiczną inność” jako artystyczną sublimację emigracyjnego dyskomfortu, całkowicie pomijając jego duchowe i moralne implikacje.


Antropologiczna redukcja człowieka do wykorzenionego nomady

Koncepcja floating przywołana przez Kutyllę stanowi jawną kontrę wobec katolickiej wizji człowieka jako istoty naturaliter religiosa, zakorzenionej w wiecznym porządku Bożym. Jak nauczał Pius XII w encyklice Summi Pontificatus: „Człowiek nie może zrozumieć siebie samego bez Boga ani przeciw Bogu”. Tymczasem artysta deklaruje:

„Żyję pomiędzy wspomnieniami a rzeczywistością, która codziennie mnie zaskakuje. Nigdzie nie czuję się u siebie”

– co odsłania radykalny subiektywizm charakterystyczny dla modernizmu potępionego w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907). Brak jakiegokolwiek odniesienia do transcendentnego wymiaru ludzkiej egzystencji świadczy o przyjęciu założenia, że człowiek jest jedynie „wolnym elektronem” w kosmicznej próżni – co stanowi zaprzeczenie dogmatu o stworzeniu człowieka na obraz Boży.

Synkretyzm symboliczny: od Smoka Wawelskiego do Loch Ness

Przywdziewanie maski „stwora” łączącego cechy Smoka Wawelskiego i potwora z Loch Ness to więcej niż artystyczna prowokacja – to przejaw duchowego niebezpieczeństwa wskazywanego już w Syllabusie błędów Piusa IX (1864): „Człowiek może, w obserwowaniu jakiejkolwiek religii, znaleźć drogę wiecznego zbawienia” (błąd 16). Mieszanie symboliki chrześcijańskiej (Smok jako personifikacja zła w Apokalipsie) z pogańskimi legendami tworzy groźny synkretyzm, który Pius XI w Quas Primas nazwał „zdradą królewskiego panowania Chrystusa”. Szczególnie wymowne jest spostrzeżenie artysty:

„Ukrywając się pod maską, zdałem sobie sprawę, że w tej wybujałej, ironicznej inności jestem ignorowany jeszcze bardziej”

– co doskonale ilustruje prawdę o fałszywych pocieszeniach modernistycznej duchowości, prowadzących do głębszej duchowej izolacji.

Sztuka jako narzędzie autoidolatrii

Cykl fotograficzny, w którym „Wojtek” oddaje aparat znajomym, by „przyjrzeć się, jak widziany jest z zewnątrz”, stanowi przykład kulturowej narcyzmu potępionego przez Leona XIII w Humanum genus. Jak zauważa artykuł: „Zdjęcia stanowiące zapis tego performansu układają się w cykl Tu, tam, nigdzie”. Ta jałowa kontemplacja własnego wyobcowania przypomina starożytną mitologię Narcyza – z tą różnicą, że zamiast źródła, współczesny człowiek wpatruje się w ekran smartfona. Brak tu jakiejkolwiek próby transcendencji poprzez sztukę, która według Piusa XII w Musicae sacrae disciplina powinna „wznosić umysł do Boga”.

Emigracja bez krzyża: pominięcie chrześcijańskiego wymiaru tułaczki

Najjaskrawszym przeoczeniem artykułu jest całkowite zignorowanie bogatej tradycji chrześcijańskiej refleksji nad emigracją – od biblijnego wyjścia z Egiptu po współczesne nauczanie Piusa XII w Exsul Familia. Papież nauczał, że „Kościół jest prawdziwą ojczyzną dla każdego katolika, gdziekolwiek się znajduje”. Tymczasem Kutyła deklaruje:

„Opuszczając miejsce, z którego pochodzę, stałem się na zawsze obcy”

– co odsłania skrajnie zsekularyzowaną wizję ludzkiej tożsamości. W świecie pozbawionym nadprzyrodzonej perspektywy, emigracja rzeczywiście staje się jedynie traumą, a nie – jak u świętych emigrantów – okazją do ewangelizacji.

Modernistyczna duchowość „wiecznego tu i teraz”

Projekt Kutylli wpisuje się w szeroki nurt posoborowego relatywizmu, który – jak ostrzegał św. Pius X w Pascendi dominici gregis„redukuje religię do subiektywnych uczuć”. Artykuł „Więzi” bezkrytycznie powiela tę perspektywę, gloryfikując „pływanie bez możliwości przybicia do brzegu” jako rodzaj artystycznej sublimacji. Tymczasem już św. Augustyn w Wyznaniach pouczał: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. W świecie odciętym od tej prawdy, sztuka staje się jedynie narcystycznym monologiem, a nie – jak w katolickiej wizji – drogą do kontemplacji Wiecznego Piękna.


Za artykułem:
Galeria „Więzi”: Wojciech Kutyła
  (wiez.pl)
Data artykułu:

Więcej polemik ze źródłem: wiez.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.