Portal Tygodnik Powszechny (23 września 2025) informuje o rzekomo przełomowych odkryciach łazika Perseverance w kraterze Jezero na Marsie. Według relacji, badacze NASA zidentyfikowali skały z koncentrycznymi strukturami i podwyższonym stężeniem związków organicznych, interpretując je jako „najlepszą dotychczas poszlakę” na istnienie dawnego życia na Czerwonej Planecie. Artykuł akcentuje podobieństwa między dawnym środowiskiem marsjańskim a ziemskim, sugerując prawdopodobieństwo samoistnego powstania życia w obu miejscach. W tle pojawia się wątek geopolityczny: chińskie ambicje kosmiczne i amerykańskie cięcia budżetowe.
Naturalistyczna ułuda w poszukiwaniu kosmicznego sensu
„Skoro na obu planetach warunki były tak zbliżone, nie ma powodów, żeby myśleć, że życie na Marsie byłoby niemożliwe” – deklaruje autorka, ujawniając fundamentalny błąd metodologiczny całego przedsięwzięcia. Założenie, że podobne warunki fizykochemiczne muszą prowadzić do powstania życia, to przejaw naiwnego scjentyzmu, który Pius X potępił w dekrecie Lamentabili sane exitu: „Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki” (propozycja 22). Redukcja życia do produktu przypadku i warunków środowiskowych to jawny przejaw naturalizmu, potępionego już w punkcie 58 Syllabusu Piusa IX jako błędne przekonanie, że „prawdziwość i doskonałość moralności należy umieszczać w gromadzeniu bogactw i zaspokajaniu przyjemności”.
Teologiczne milczenie w obliczu kosmicznego cudu
Najcięższym zarzutem wobec prezentowanego materiału jest całkowite pominięcie perspektywy nadprzyrodzonej. W żadnym miejscu nie pada pytanie o stworczy akt Boga jako jedyne źródło życia, ani o wyjątkowość człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boże. Już w 1925 roku Pius XI w encyklice Quas primas przypominał: „Chrystus panuje nad nami nie tylko prawem natury Swojej, lecz także i prawem, które nabył sobie przez odkupienie nasze”. Nawet gdyby potwierdzono istnienie marsjańskich mikroorganizmów, nie zmieni to faktu, że tylko człowiek został obdarzony duszą rozumną i włączony w plan zbawienia przez Wcielenie Syna Bożego. Milczenie na ten temat zdradza ateizujący charakter współczesnej nauki, oderwanej od swych metafizycznych fundamentów.
Polityczne gry w cieniu kosmicznej pustki
Szczególnie wymowne są wątki geopolityczne przemycane w tekście: „Wiele wskazuje więc na to, że pierwszym państwem, które będzie miało szansę potwierdzić istnienie życia pozaziemskiego, będą Chiny”. To przejaw typowo modernistycznego bałwochwalstwa postępu, gdzie nauka staje się narzędziem prestiżu władzy świeckiej. Tymczasem Pius XI ostrzegał: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […] zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą” (Ubi arcano). Wspomnienie Donalda Trumpa i jego rzekomej zasługi w finansowaniu misji Perseverance dodatkowo uwypukla utylitarne traktowanie badań kosmicznych jako pola rywalizacji mocarstw, a nie drogi do poznania dzieła Stwórcy.
Hermeneutyka podejrzeń wobec „dowodów”
Warto zwrócić uwagę na językowe zabiegi służące kreowaniu sensacji: „Gdybyśmy znaleźli podobną skałę na Ziemi, naszym pierwszym podejrzanym za utworzenie tych struktur byłyby organizmy żywe”. Tego typu porównania to klasyczny przykład sofistyki naukowej, gdzie podobieństwo formalne ma dowodzić związku przyczynowego. Tymczasem już w 1907 roku Święte Oficjum w Lamentabili potępiło „interpretację, która w Piśmie Świętym dostrzega mityczne wymysły” (propozycja 3). Brak tu zdrowego sceptycyzmu wobec własnych interpretacji, który cechował prawdziwych uczonych katolickich, jak bł. Nicolaus Steno, łączący precyzję obserwacji z teologiczną pokorą.
Kosmologiczna pycha bez metafizycznego zakorzenienia
Cały wywód opiera się na niewypowiedzianym założeniu, że życie jest nieuniknionym produktem ewolucji materii. To jawny przejaw materializmu, potępionego przez Piusa IX w Syllabusie (punkty 1-7). Tymczasem Kościół naucza, że nawet najprostsze formy życia wymagają stworzycielskiego tchnienia (łac. spiraculum vitae), co wyraźnie potwierdza Księga Rodzaju: „I stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelką istotę żywą” (Rdz 1,21). Brak jakiejkolwiek refleksji nad celowością stworzenia czy miejscem ewentualnego życia pozaziemskiego w ekonomii zbawienia świadczy o duchowej ślepocie współczesnej astrobiologii.
W obliczu tych faktów jasnym się staje, że współczesne „poszukiwania życia w kosmosie” to często jedynie naukowe przebranie dla odwiecznej pokusy odrzucenia Boga-Stwórcy. Jak przypominał Pius XI, „królestwo Chrystusa obejmuje wszystkich ludzi – jak o tym mówi nieśmiertelnej pamięci Poprzednik nasz, Leon XIII, […] panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan” (Quas primas). Nawet gdyby cała Droga Mleczna miała tętnić życiem, nie umniejszy to ani o jotę prawdy, że Verbum caro factum est – Słowo stało się Ciałem właśnie na Ziemi, dla odkupienia człowieka.
Za artykułem:
Lamparcie cętki na Marsie. Czy to ślady dawnego życia? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 23.09.2025