Świnie w roli „leśnych sprzątaczy” – czyż nie parodia Bożego porządku?
Portal Gość Niedzielny relacjonuje praktykę wypuszczania setek świń do lasu New Forest w Wielkiej Brytanii, uzasadniając to „prawem zatwierdzonym przez Wilhelma Zdobywcę w 1079 roku”. Choć materiał przedstawia akcję jako ciekawą historyczną tradycję, stanowi ona jaskrawy przykład:
„redukcji świata przyrody do roli mechanizmu służącego ludzkim korzyściom, gdzie zwierzęta stają się +zawodową ekipą sprzątającą+, a tysiącletnie prawo feudalne – usprawiedliwieniem dla współczesnej utylitaryzacji stworzenia”.
Milczenie o nadprzyrodzonym wymiarze stworzenia
W całym tekście brakuje fundamentalnego katolickiego spojrzenia: universa propter semetipsum operatus est Dominus („Pan wszystko uczynił dla siebie samego” – Prz 16,4). **Zwierzęta nie są biologicznymi odkurzaczami**, lecz częścią dzieła stworzonego dla chwały Bożej. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Chrystus panuje nad wszystkimi stworzeniami z prawa natury Swojej”. Tymczasem opisana praktyka:
- Sprowadza świnie do roli narzędzi w służbie koni królewskich („ochrona kucy”)
- Przedstawia akt władzy świeckiej króla-zaborcy (Wilhelm Zdobywca) jako wystarczające źródło prawa
- Pomija całkowicie kwestię godności stworzeń wynikającą z ich uczestnictwa w Bożym ładzie
Neopogański kult „tradycji” ponad lex aeterna
Podkreślanie, że prawo pochodzi z 1079 roku, sugeruje jego niekwestionowaną ważność jedynie z racji starożytności. Tymczasem Kościół zawsze uczył, że „żadne prawo ludzkie nie ma mocy wiążącej, jeśli nie wywodzi się z prawa wiecznego” (św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae I-II, q.93 a.3). Wilhelm Zdobywca był władcą dokonującym krwawego podboju Anglii, a jego decyzje – jak przypomina Syllabus błędów (pkt 39) – nie mają żadnej sankcji moralnej, jeśli nie podporządkowują się prawu Bożemu.
Współczesny ekologizm jako forma naturalizmu
Choć akcja ma pozory „ekologicznego rozwiązania”, w rzeczywistości stanowi przejaw:
„tego samego naturalizmu, który Pius X potępił w Lamentabili (pkt 58), gdzie +wszystkie siły i doskonałość moralnej należy umieścić w gromadzeniu bogactw+”.
Zamiast katolickiego podejścia do stworzenia jako sacramentum mundi (znaku Bożej obecności), mamy tu:
- Antropocentryzm traktujący zwierzęta jako wymienne narzędzia
- Utajony darwinizm społeczny (selekcja gatunków „wartościowszych” – konie nad świnie)
- Milczenie o chrześcijańskim obowiązku humanitarnego traktowania zwierząt wynikającym z ich podporządkowania człowiekowi (Rdz 1,28)
Ludowy synkretyzm zamiast katolickiej pobożności
Wzmianka o „społeczności korzystającej z lasu przed inwazją Wilhelma” odsłania głębszy problem: akceptację dla przedchrześcijańskich praktyk pod płaszczykiem „tradycji”. Kościół zawsze zwalczał takie synkretyzmy, czego dowodzi choćby potępienie celtyckich praktyk leśnych przez św. Bonifacego. Jak ostrzegał Pius IX w Syllabusie (pkt 15): „Każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą” – błąd prowadzący właśnie do takich neopogańskich reaktywacji.
Duchowy wymiar zagrożenia
Najjaskrawszym brakiem artykułu jest całkowite pominięcie faktu, że praktyki oparte na pogańskich korzeniach stanowią duchowe niebezpieczeństwo. „Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów” (Kpł 19,31) – przestrzega Pismo, tymczasem przywoływanie praw sprzed podboju normańskiego nosi znamiona idealizacji czasów przedchrześcijańskich.
Za artykułem:
Setki świń zostało wypuszczonych do lasu New Forest (gosc.pl)
Data artykułu: 24.09.2025