Portal Gość Niedzielny (26 września 2025) relacjonuje wypowiedź Donalda Trumpa, który zapowiedział rzekome „porozumienie” w sprawie zakończenia konfliktu w Strefie Gazy. Amerykański prezydent stwierdził: „Myślę, że mamy może porozumienie (…), które przywróci zakładników, to będzie porozumienie, które zakończy wojnę, to będzie pokój”. W ślad za Trumpem turecki przywódca Recep Erdogan potwierdził „wspólne zrozumienie” w tej sprawie, podczas gdy premier Izraela Benjamin Netanjahu wcześniej zapowiadał „wyeliminowanie Hamasu”. Artykuł, ograniczając się do doczesnej płaszczyzny politycznych targów, demaskuje fundamentalny brak katolickiej perspektywy w rozwiązywaniu konfliktów międzynarodowych, gdzie prawa Boże zastąpiono świeckim pragmatyzmem.
Naturalizm dyplomatyczny versus katolicka koncepcja pokoju
Proponowane „rozwiązanie” opiera się na czysto utylitarnym rozumieniu pokoju jako braku otwartego konfliktu zbrojnego, całkowicie pomijając nadprzyrodzone warunki trwałego ładu. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas Primas, „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Tymczasem współczesna dyplomacja, w duchu potępionego w Syllabusie błędów liberalizmu (pkt 77-80), traktuje wszystkie religie jako równorzędne czynniki polityczne, a nie jako przedmiot oceny moralnej.
„W NATO powinny palić się wszystkie czerwone lampki” – zauważa jeden z komentatorów portalu, nie dostrzegając jednak, że prawdziwym alarmem jest milczenie o chrześcijańskich korzeniach cywilizacji i obowiązku głoszenia Ewangelii narodom (Mt 28,19). Jak pisze św. Augustyn w De civitate Dei, pokój doczesny zawsze pozostanie kruchy, gdyż „nie przez co innego szczęśliwe państwo, a przez co innego człowiek, państwo bowiem nie jest czym innym, jak zgodnym zrzeszeniem ludzi”.
Kompromis z terrorem jako przejaw apostazji
Wspomniana propozycja „uwolnienia zakładników” w zamian za „trwałe zawieszenie broni” zakłada legitymizację struktur terrorystycznych – czego Kościół zawsze stanowczo zakazywał. Już w 1864 roku Pius IX w Quanta cura potępiał „fałszywe i bardzo szkodliwe dla katolickiego Kościoła i zbawienia dusz” mniemanie, że „państwo może być rządzone bez jakiegokolwiek uwzględnienia praw religii”. Tymczasem w 2025 roku „wspólne zrozumienie” z islamistami (wspieranymi przez Turcję) prezentuje się jako postępowy sukces, choć stanowi to jawne pogwałcenie zasady „non possumus” w obliczu zła.
Zbrodnicze milczenie w sprawie prześladowanych chrześcijan
Najbardziej wymownym przejawem apostazji współczesnego świata jest jednak całkowite przemilczenie losu katolików w Palestynie. W czasie gdy negocjuje się prawa dla terrorystów, chrześcijanie w Gazie systematycznie padają ofiarą prześladowań ze strony islamistów – jak potwierdzają raporty organizacji chrześcijańskich. W myśl kanonu 3. Soboru Laterańskiego IV: „Książęta świeccy, którzy nie będą chronić swoich poddanych przed herezją, niech zostaną ekskomunikowani”. Tymczasem Trump, Erdogan i Netanjahu – wszyscy trzej – prowadzą dialog, który faktycznie skazuje lokalnych chrześcijan na eksterminację.
Zepsucie języka jako symptom zepsucia doktryny
W retoryce polityków odnajdujemy klasyczne cechy modernizmu potępionego w dekrecie Lamentabili (pkt 58-65). Gdy Trump mówi: „myślę, że mamy porozumienie”, a nie: „zawarto porozumienie”, wprowadza relatywistyczne zawieszenie w sferze prawdy. W katolickiej koncepcji język musi być nośnikiem obiektywnej rzeczywistości, podczas gdy współczesne „rozmowy pokojowe” operują celowo nieprecyzyjnymi sformułowaniami, by ukryć moralny kompromis.
„Prawdy nie znajdziesz w świecie” – podkreśla inny tytuł portalu, nieświadomie demaskując przy tym własny błąd. Wszelka prawda doczesna czerpie bowiem z prawdy wiecznej – Chrystusa, który jest „drogą, prawdą i życiem” (J 14,6). Bez tego fundamentu wszystkie dyplomatyczne zabiegi stają się jedynie „próbowaniem zatrzymania wiatru” (Koh 1,14).
Jedyna droga ku pokojowi: królestwo Chrystusowe
Katolicka odpowiedź na konflikt bliskowschodni musi być radykalna: nawrócenie narodów i poddanie ich pod panowanie Chrystusa Króla. Jak nauczał Pius XI: „Oby się to stało, iżby nie należący do Kościoła zapragnęli i przyjęli dla dobra swego zbawienia słodkie jarzmo Chrystusowe”. Wszelkie ludzkie układy, które nie uwzględniają tej prawdy, są jak „dom zbudowany na piasku” (Mt 7,26).
W obliczu tego, że sekta posoborowa od dziesięcioleci porzuciła misję katolicyzacji narodów, wierni muszą podjąć działanie: „modlitwą i ofiarą wymagać od władz publicznych uznania królewskich praw Chrystusa” (Pius XI). Tymczasem w artykule brak nawet aluzji do tego obowiązku – co jest najcięższym oskarżeniem wobec współczesnych mediów podszywających się pod katolickie.
Za artykułem:
Trump: myślę, że mamy porozumienie w sprawie zakończenia wojny w Strefie Gazy (gosc.pl)
Data artykułu: 26.09.2025