Bp Osial i nowa ewangelizacja: kerygmat bez Krzyża i Królestwa
Portal [X] (27 września 2025) relacjonuje wystąpienie „bp. Wojciecha Osiala”, przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego „Konferencji Episkopatu Polski”, wygłoszone w Rzymie z okazji „Jubileuszu 2025”. W przemówieniu skierowanym do „katechetów” hierarcha podkreślał temat „Chrystus naszą nadzieją”, akcentując potrzebę głoszenia „kerygmatu” jako podstawy wiary. W całej wypowiedzi zabrakło jednak fundamentalnych zasad katolickiej doktryny o społecznej władzy Chrystusa Króla, co stanowi kolejny przykład teologicznej amputacji dokonywanej przez posoborowych funkcjonariuszy.
Teologiczna redukcja: kerygmat bez Króla
„Bp Osial” powołując się na fragment Ewangelii (Łk 9,43b-45) stwierdza: „Mamy najgłębszą, najpiękniejszą prawdę, którą głosimy każdemu – Pan Bóg tak Ciebie kocha, że umiera za Ciebie i idzie na krzyż”. Choć formalnie prawdziwe, to stwierdzenie dokonuje niebezpiecznej redukcji. W nauczaniu „hierarchy” Krzyż zostaje odarty z kontekstu regnum Christi – królewskiej władzy Chrystusa, która „jest przede wszystkim duchowa, ale odnosi się także do spraw doczesnych” (Pius XI, Quas primas).
„To jest ta prawda, którą mamy głosić, ale sami najpierw musimy w to uwierzyć i tym żyć” – zaznaczył „hierarcha”
Gdyby tak było, „bp” musiałby przypomnieć, że „Chrystus nie tylko ma być czczony jako Bóg przez aniołów i ludzi, ale, że aniołowie i ludzie posłuszni i poddani być mają panowaniu Jego jako Człowieka” (tamże). Zamiast tego – podobnie jak cała posoborowa „nowa ewangelizacja” – skupia się na indywidualistycznym przeżyciu, całkowicie pomijając obowiązek poddania narodów i społeczeństw pod władzę Chrystusa Króla.
Mit pierwotnego Kościoła: ukryty synkretyzm
Szczególnie niepokojące jest odwołanie do rzekomych „korzeni chrześcijaństwa”: „Chrześcijaństwo wtedy było tak silne, że państwo, cesarz musiały się otworzyć na coś nowego, co niosła Ewangelia”. To stwierdzenie to czysta demagogia historyczna.
Kościół nie „podbił” kultury greckiej ani rzymskiej przez miłość, ale przez bezwzględne odrzucenie pogaństwa. Św. Augustyn w De Civitate Dei nie pozostawia wątpliwości: cesarstwo rzymskie upadło jako civitas diaboli właśnie dlatego, że nie uznało władzy Chrystusa. Kiedy zaś Konstantyn uznał imperium Christianum, nie było to „otwarcie” na nową religię, lecz wypełnienie obowiązku poddania się pod panowanie Chrystusa, który jest Królem narodów, nie tylko dusz.
„Bp” Osial, przywołując anegdotę o „Zobaczcie jak oni się miłują”, pomija kluczowy fakt: pierwsi chrześcijanie wyrzucali się z publicznych urzędów, gdy wymagało to uczestnictwa w bałwochwalczych praktykach (por. Tertulian, Apologeticus). Dziś zaś „katecheci” mają nauczać w szkołach podległych masońskiemu państwu, które wprost odrzuca prawa Boże!
Katechumenat bez doktryny: droga do herezji
„Hierarcha” wspomina o „katechumenalnej” strukturze katechezy, ale jego definicja jest jawnie modernistyczna: „Istotą jest relacja z Panem Bogiem”. To sentire cum modernismo – typowy błąd potępiony w Lamentabili sane (1907), gdzie stwierdzono: „Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki” (propozycja 22).
Kiedy „bp” wymienia trzy elementy „katechezy” – dialog, świadomość i wspólnotę – całkowicie pomija obiektywną naukę wiary, konieczność przestrzegania przykazań i groźbę potępienia. To właśnie doktrynalna pustka, która prowadzi do katastrofy duszpasterskiej, gdzie „wspólnota” staje się bożkiem, a prawda – relatywizowana.
„Kolejny to świadomość spotkania żywego Boga w sakramentach. Tutaj moja wiedza, wykształcenie są elementami drugorzędnymi”
To stwierdzenie to czysty fideizm, potępiony już przez Piusa X w Pascendi! Wiedza teologiczna nie jest „drugorzędna” – przeciwnie, „wiara rodzi się z poznania” (Rzym. 10,17), a św. Tomasz w Summa (II-II, q. 2, a. 4) podkreślał: nie wystarczy akt woli, gdyż rozum musi w pierwszym rzędzie przyjąć prawdy objawione.
Kryzys posoborowej katechezy: błąd w samym rdzeniu
Całe wystąpienie „Osiala” to symptomatyczny przykład teologicznej bankructwa posoborowego „katechizmu”. W miejsce depositum fidei proponuje się psychologiczne doświadczenie; w miejsce obowiązku podporządkowania państwa Chrystusowi Królowi – mgliste „świadectwo”; w miejsce prawdy objawionej – dialog.
Nie ma tu ani słowa o Krzyżu jako Ofierze przebłagalnej (pomimo cytatu z Ewangelii), ani o konieczności państwa katolickiego, ani o obowiązku walki z błędami. Tymczasem Pius XI w Quas primas stanowczo nauczał: „Państwo, które wyrzeka się Chrystusa, skazuje się na zagładę”. To nie jest kwestia „nadziei”, lecz dogmatu wiary, którego nie wolno relatywizować!
Dlatego właśnie w obliczu takich wystąpień, prawdziwych katolików obowiązuje zasada „non possumus” – nie możemy podporządkować się nauczaniu, które z premedytacją odrzuca pełnię prawdy katolickiej.
Za artykułem:
Bp Wojciech Osial: mamy skarb nadziei – mówmy o nim! (vaticannews.va)
Data artykułu: 27.09.2025