O. Oszajca SJ: redukcja Kościoła do humanitarnego NGO

Podziel się tym:

Portal Tygodnik Powszechny (30 września 2025) publikuje refleksję o. Wacława Oszajcy SJ zatytułowaną „Korzystajmy z myślenia”. Autor powołuje się na fragment Ewangelii o gorszycielach i obowiązku przebaczenia, by postawić tezę, że Królestwo Boże tworzą wszyscy, którzy „umiejąc odróżniać dobro od zła, czują się odpowiedzialni za dolę i niedolę całego stworzenia”. „Znakiem” Boga na świecie ma być nie tylko Kościół, lecz każdy przejaw humanitarnej troski. Oszajca retorycznie pyta: „Jeśli nie słyszymy [głosu krzywdzonych], czy możemy nazywać się Kościołem?”, sugerując, że istotą misji Kościoła jest aktywizm społeczny. W tekście nie znajdziemy ani jednego odniesienia do nadprzyrodzonej misji Kościoła, konieczności łaski, sakramentów czy obowiązku głoszenia jedynej prawdziwej wiary dla zbawienia dusz.


Naturalistyczna redukcja królestwa Bożego

Artykuł konsekwentnie przeciwstawia „wiarę” rozumianą jako subiektywne przekonanie rzeczywistemu depozytowi wiary objawionemu przez Chrystusa i strzeżonemu przez Magisterium. Oszajca pisze: „Jezus przestrzega apostołów, żebyśmy nie oczekiwali nadzwyczajnych, cudownych interwencji”, co stanowi jawne zaprzeczenie słowom Chrystusa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ten także dokonywać będzie dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni” (J 14,12). Redukcja królestwa Bożego do zbiorowego wysiłku etycznego „wszystkich ludzi dobrej woli” jest klasyczną tezą modernizmu, potępioną w encyklice Pascendi dominici gregis Piusa X: „Błąd ten polega na tym, że religia, zarówno w jednostce, jak i w rodzaju ludzkim, jest tylko pewnym wynikiem żywotnym, który wytryska z głębi natury pod wpływem jakiejś siły ukrytej, skrycie w niej zawartej”.

W tekście nie znajdziemy ani słowa o Grzechu Pierworodnym, konieczności Odkupienia przez Krzyż czy obowiązku poddania wszystkich narodów władzy Chrystusa Króla. Pius XI w Quas primas stanowczo przypomina: „Jeżeli panujący i prawowici przełożeni mieć będą to przekonanie, że wykonują władzę nie tyle z prawa swego, jak z rozkazu i w zastępstwie Boskiego Króla, każdy to zauważy, jak święcie i mądrze będą używać swojej władzy”. Tymczasem Oszajca proponuje politykę milczenia wobec grzechu i apostazji pod płaszczykiem „humanitarnej wrażliwości”.

Teologiczne bankructwo „otwartych uszu”

Retoryczne pytanie „czy możemy nazywać się Kościołem” w kontekście braku zaangażowania społecznego zdradza herezję eklezjologiczną polegającą na utożsamieniu Kościoła Chrystusowego z organizacją charytatywną. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 1325) definiuje Kościół jako „zjednoczenie wiernych wyznających tę samą wiarę chrześcijańską, uczestniczących w tych samych sakramentach, podlegających prawowitym pasterzom, a zwłaszcza Najwyższemu Pasterzowi na ziemi, papieżowi rzymskiemu”.

Autor cytuje fragment Księgi Habakuka: „Jak długo, Panie, będę Cię błagał, a Ty nie wysłuchujesz?”, lecz nie dostrzega, że prawdziwą odpowiedzią na ludzką krzywdę jest jedynie Ofiara Golgoty uobecniana w każdej Mszy Świętej. W tekście brakuje jakiejkolwiek wzmianki o Eucharystii jako źródle i szczycie życia chrześcijańskiego (Sacrosanctum Concilium, 10) – co jest symptomatyczne dla posoborowej dewaluacji Najświętszej Ofiary.

Milczenie o grzechu i sądzie

Najbardziej uderzające jest jednak całkowite przemilczenie kwestii grzechu jako źródła wszelkiego zła oraz konieczności nawrócenia. Oszajca pisze o „gorszycielach deprawujących tych, którzy nie mogą się bronić”, lecz nie wskazuje, że największym zgorszeniem jest współczesny kryzys wiary w hierarchii i masowe odstępstwo od moralności katolickiej. Św. Pius X w Lamentabili sane potępił tezę, że „wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (punkt 25), co dokładnie oddaje subiektywistyczny charakter rozważań autora.

Brak także ostrzeżenia, że przyjmowanie „komunii” w strukturach posoborowych, gdzie Msza została zredukowana do stołu zgromadzenia, a rubryki naruszają teologię ofiary przebłagalnej, jest jeżeli nie li świętokradztwem, to bałwochwalstwem. Milczenie o tym fakcie w kontekście „znaku Jonasza” (którym według Chrystusa miała być Jego Męka i Zmartwychwstanie) jest świadectwem teologicznej schizofrenii środowiska Tygodnika Powszechnego, które od dziesięcioleci propaguje idee potępione przez Magisterium.


Za artykułem:
Próżno od Jezusa oczekiwać nadzwyczajnych znaków
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 30.09.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.