Ostatnia droga modernizmu: demontaż Kościoła w imię fałszywej duchowości
Portal „Tygodnik Powszechny” (30 września 2025) relacjonuje tekst Wojciecha Zalewskiego zatytułowany „Wychodząc z Rzymu”, gdzie autor proponuje radykalne odejście od instytucjonalnego wymiaru Kościoła na rzecz indywidualnego doświadczenia duchowego. Autor powołuje się na ostatnie wydarzenia związane z pogrzebem „papieża” Franciszka, przedstawiając je jako symboliczny moment „wyjścia z Rzymu” – rozumianego jako odejście od „legalizmu, definityzmu i imperializmu” Kościoła. Zalewski twierdzi, że prawdziwy katolicyzm polega na indywidualnym „wyborze” (gr. „hairesis” – herezja) i utożsamieniu z Chrystusem, przy jednoczesnym odrzuceniu „kościelnej instytucjonalności” na rzecz „spontanicznych” relacji międzyludzkich. W tekście przywoływane są posoborowe sformułowania Katechizmu Kościoła Katolickiego, a także wypowiedzi „papieża” Franciszka jako rzekome potwierdzenie tej tezy. Artykuł stanowi syntezę wszystkich modernistycznych herezji potępionych przez Magisterium Kościoła.
Religijny anarchizm jako nowy dogmat
Wojciech Zalewski posuwa się do twierdzenia, że „Kościół, zgodnie z najstarszą metaforyką, jest ciałem, nie szkieletem. Tak więc jego »instytucja« nie jest Kościołem w sensie właściwym”. To klasyczne odwrócenie porządku nadprzyrodzonego, gdzie widzialna struktura Kościoła – ustanowiona przez samego Chrystusa – zostaje poddana w wątpliwość w imię mglistego »ducha«. Pius IX w „Syllabusie błędów” (1864) potępia podobne tezy jako „panteizm” i „naturalizm” (punkty 1-4), gdzie rzeczywistość nadprzyrodzona redukowana jest do subiektywnych doświadczeń.
Autor proklamuje: „Piotrem-Skałą może się stać każda i każdy z nas”. To jawne zaprzeczenie słowom Chrystusa: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój” (Mt 16,18). Św. Ambroży z Mediolanu, którego cytuje Zalewski, mówi o „skale” jako o wierze osobistej, ale nigdy nie neguje ustanowionej przez Chrystusa hierarchii. Wręcz przeciwnie, Leon XIII w encyklice „Satis cognitum” (1896) podkreśla: „Kościół Chrystusowy jest widzialny, ponieważ wierni i pasterze są złączeni pod jednym widzialnym zwierzchnictwem”.
Ewolucja dogmatu jako narzędzie rewolucji
Kluczowym elementem tekstu jest powołanie się na Katechizm Kościoła Katolickiego (1992), który mówi o rzekomym „uniwersalizmie” zbawienia poza strukturami Kościoła: „Chrystusowy uniwersalizm […] mieści w swoim nieskończonym obrębie każdą osobę. Nie ograniczając się do ram organizacji, wyznaczanych przez »świadomość instytucjonalną«, otwiera się na każdego człowieka”. To jawna herezja potępiona już przez Piusa IX w encyklice „Quanto conficiamur moerore” (1863): „Błądzi bardzo, kto sądzi, że ludzie, żyjący w błędzie i obcy prawdziwej wierze, mogą dojść do wiecznego zbawienia”.
W tekście Zalewskiego pojawia się teza szczególnie oburzająca: „Jezus był heretykiem w etymologicznym sensie tego słowa; dokonał osobistego, indywidualnego w y b o r u”. To bluźniercze porównanie Wcielonego Słowa do sekciarskiego buntu potępia dekret Świętego Oficjum „Lamentabili sane exitu” (1907), gdzie w punkcie 34 czytamy, że „Krytyk nie może przypisywać Chrystusowi nieograniczonej wiedzy, chyba żeby przyjąć – co jest historycznie nie do przyjęcia i sprzeciwia się poczuciu moralnemu – że Chrystus jako człowiek posiadał wiedzę Bożą i mimo to nie chciał udzielić uczniom i potomnym wiadomości”.
„Kościół bez instytucji” jako utopia modernistów
Propozycja „wyjścia z Rzymu” to nie tylko atak na papiestwo, ale na samą istotę Kościoła. Pius XI w encyklice „Quas primas” (1925) jednoznacznie stwierdza: „Nie ma w nas władzy, która by wyjęta była spod panowania Chrystusa. […] Nie ma innego imienia pod niebem, w którym moglibyśmy być zbawieni”. Tymczasem Zalewski głosi, że „Rzym, Jerozolima czy Ateny” nie są miejscami uprzywilejowanymi, co jest zaprzeczeniem nieomylnego dogmatu o prymacie Piotra (Sobór Watykański I, konstytucja „Pastor aeternus”).
Wizja „Kościoła powszechnego” jako „spontanicznych relacji” to utopia potępiona już przez Piusa X w encyklice „Pascendi dominici gregis” (1907), gdzie moderniści głoszą, że „Kościół powstaje z samorzutnego zrzeszenia się wiernych”. To zaprzeczenie Boskiemu pochodzeniu Kościoła, który jest „mistycznym Ciałem Chrystusa, a nie jakimś stowarzyszeniem rozwijającym się na drodze naturalnej” (Pius XII, „Mystici Corporis Christi”, 1943).
Duchowa samowola jako droga do zatracenia
Najbardziej niebezpiecznym elementem artykułu jest promocja indywidualnej „herezji” jako metody duchowego rozwoju: „Dopiero wtedy potrafimy dokonać śmiałego, wzorowanego na geście Jezusa aktu herezji”. To jawne nawoływanie do buntu przeciwko depozytowi wiary, który Św. Paweł nazywa „przepowiedzianym przez Ducha naukom odstępczym” (1 Tm 4,1). Pius IX w „Syllabusie” (punkt 23) potępia tezę, że „Kościół nie może definiować dogmatów”, co stanowi podstawę całego wywodu Zalewskiego.
Proponowana „demitologizacja instytucji religijnych” to nic innego jak odrzucenie nadprzyrodzonego charakteru Kościoła i sprowadzenie go do poziomu klubów samopomocy. Tymczasem Pius XI w „Quas primas” podkreśla: „Kto odmawia Chrystusowi władzy nad społeczeństwami, ten odmawia Mu najwyższego tytułu chwały – tytułu Króla”. Pius XII zaś w „Humani generis” (1950) przypomina, że „Kościół nie jest dziełem ludzkim, lecz Chrystusowym”, a próba jego przebudowy kończy się zawsze duchową katastrofą.
Posoborowa rewolucja jako źródło dezintegracji
Tekst Zalewskiego nie jest odosobnioną opinią, lecz logicznym owocem soborowej rewolucji, która zerwała z niezmienną doktryną. Św. Pius X w „Lamentabili” (punkt 22) potępia tezę, że „dogmaty, sakramenty i hierarchia […] są tylko sposobem wyjaśnienia i etapem ewolucji świadomości chrześcijańskiej”, co dokładnie powtarza Zalewski.
Autor proponuje „wyjście z Rzymu”, ale to już Kościół opuścił Rzym, gdy przyjął modernistyczne błędy. Pius IX w „Syllabusie” (punkt 18) potępia porównanie protestantyzmu do prawdziwego Kościoła, a dziś „Tygodnik Powszechny” – jak widać – otwarcie głosi, że „papiestwo straciło swoją rację bytu”. To ostateczna konsekwencja przyjęcia hermeneutyki zerwania zamiast hermeneutyki ciągłości, o której mówił Pius XII.
W stronę neopogaństwa: podsumowanie
Konkluzja tekstu jest przerażająca w swojej szczerości: „Prawdziwy katolicyzm jest prosty i bezprzymiotnikowy. Ani grecki, ani rzymski, ani współczesnonarodowy […] tylko Chrystusowy”. To synkretyzm religijny w najczystszej postaci, gdzie Chrystus staje się bożkiem panteistycznej duchowości, a nie „Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego” (Credo nicejskie).
Pius XI w „Quas primas” przestrzegał: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […] wówczas zburzone zostały fundamenty, gdyż usunięto główną przyczynę, dlaczego jedni mają prawo rozkazywać, drudzy zaś mają obowiązek słuchać”. To dokładnie opisuje dzisiejszą rzeczywistość, gdzie „wyjście z Rzymu” oznacza wejście w niewolę neopogańskiego relatywizmu – pod płaszczykiem „postępu” i „wolności”.
Jedyną odpowiedzią na ten kryzys musi być powrót do niezmiennego Magisterium Kościoła i uznanie Chrystusa Króla za jedynego Pana dziejów. Jak pisał Pius XI: „Kto odmawia Chrystusowi władzy nad społeczeństwami, ten odmawia Mu najwyższego tytułu chwały – tytułu Króla”. To wezwanie pozostaje aktualne wobec każdej próby „wyjścia z Rzymu” – czyli ze świętego miasta, które Chrystus wybrał na stolicę swego widzialnego Królestwa na ziemi.
Za artykułem:
Jak znaleźć Kościół żywy? Katolicyzm bez przymiotników: ani rzymski, ani polski (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 30.09.2025