Portal LifeSiteNews informuje o przywróceniu przez włoski parlament święta narodowego 4 października ku czci św. Franciszka z Asyżu. „Ustawa została przegłosowana niemal jednogłośnie” – podkreśla się, cytując wypowiedzi premier Giorgii Meloni o „jedności narodowej” oraz poetę Davide Rondoniego twierdzącego, że Franciszek „czyni wszystkich lepszymi”. Artykuł wspomina też o zaangażowaniu kardynała Matteo Zuppiego, który łączy postać Biedaczyny z „ekologią” i „rozbrojeniem”. Jako kontrapunkt przywołano homilię abp Carlo Marii Viganò, ukazującą prawdziwe, nadprzyrodzone oblicze Świętego.
Świecka apoteoza zastępująca kult religijny
Przywracanie święta państwowego pod pretekstem czci patrona Włoch odsłania głębszy problem: redukcję świętości do narzędzia politycznej legitymizacji. Premier Meloni deklaruje, że Franciszek to postać, w której „wszyscy Włosi mogą się odnaleźć”, co stanowi klasyczny przykład herezji immanentyzmu potępionej w Syllabusie Piusa IX (pkt 1-8). Święty zostaje sprowadzony do mitologicznego protoplasty „wartości republikańskich”, podczas gdy jego prawdziwe przesłanie – wezwanie do pokuty i wyrzeczenia się świata – zostaje wyciszone.
„Kardynał Zuppi twierdzi, że życie Franciszka może inspirować do 'politycznej miłości’ i 'ekologii’”
To jawne nadużycie! Św. Franciszek głosił perfectio evangelica (doskonałość ewangeliczną), a nie socjalistyczne utopie. Jak przypomina Pius XI w Quas Primas, „Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata”. Tymczasem współczesna retoryka czyni z Biedaczyny patrona ONZ-owskich agend, co stanowi bluźnierczą instrumentalizację.
Demolowanie teologicznego fundamentu świętości
Artykuł nie wspomina ani słowem o najważniejszym fakcie: św. Franciszek otrzymał stygmaty jako signum Dei viventis (znak Boga żywego), potwierdzając nadprzyrodzony charakter swej misji. To milczenie jest symptomatyczne dla modernistycznej mentalności, która – jak potępiono w dekrecie Lamentabili św. Piusa X (pkt 22, 58) – redukuje cuda do „mitów” lub „zbiorowych halucynacji”.
Co więcej, pomija się kluczowy fakt: Święty nie był „ekumenistą”, lecz żarliwym misjonarzem. Jak przypomina abp Viganò, podczas V krucjaty „rzucił wyzwanie sułtanowi do próby ognia, by dowieść prawdziwości wiary katolickiej”. To diametralna sprzeczność z dzisiejszym dialogizmem, który w imię „pokoju” zdradza obowiązek nawracania pogan (Mk 16:15).
Posoborowa profanacja liturgicznej pamięci
Przywracanie święta narodowego w oderwaniu od jego religijnej istoty to kolejny przejaw laicyzacji życia publicznego. Jak trafnie zauważa Pius XI w Quas Primas: „Nie będzie pokoju, dopóki narody nie uznają publicznie panowania Chrystusa Króla”. Tymczasem współczesne Włohy świętują nie Chrystusowego wyznawcę, lecz „ikoniczną postać” wykreowaną przez media.
Brak także ostrzeżenia, że uczestnictwo w „mszach” sprawowanych przez posoborowe struktury – gdzie Najświętsza Ofiara została zastąpiona protestancką wieczerzą – stanowi świętokradztwo. Sam św. Franciszek, jak przypomina abp Viganò, „przejęty czcią dla Eucharystii, osobiście zbierał porzucone Hostie”. Gdyby ujrzał dzisiejsze „komunie” rozdawane na rękę heretykom, uznałby to za apostazję.
Kult świętych w czasach apostazji
Ostatnim akcentem musi być przypomnienie katolickiej nauki o świętych obcowaniu. Według kanonu 1276 Kodeksu z 1917, „tylko Stolica Apostolska może ustanawiać nowe święta lub zmieniać istniejące”. Tymczasem świecka władza uzurpuje sobie prawo do „przywracania” dni świątecznych, co stanowi kolejny przejaw modernistycznej anarchii.
Prawdziwy kult św. Franciszka możliwy jest wyłącznie w łączności z nieprzerwaną Tradycją Kościoła – poprzez uczestnictwo w Mszy Trydenckiej i modlitwę o nawrócenie modernistycznych uzurpatorów. Jak pisał św. Pius X w Pascendi: „Modernizm to zbiornik wszystkich herezji”. Dopóki włoski rząd nie uzna publicznie społecznego panowania Chrystusa Króla, jego „święta” pozostaną jedynie świeckim spektaklem.
Za artykułem:
Italy restores October 4 as national public holiday in honor of St. Francis of Assisi (lifesitenews.com)
Data artykułu: 03.10.2025