Wstręt jako nowa norma: kryzys człowieczeństwa w świetle katolickiej antropologii

Podziel się tym:

Wstręt jako nowa norma: kryzys człowieczeństwa w świetle katolickiej antropologii

Portal „Tygodnik Powszechny” (7 października 2025) prezentuje analizę Tomasza Stawiszyńskiego dotyczącą wstrętu jako reakcji na osoby o odmiennych poglądach. Autor opisuje sytuację, w której uczestnik debaty medialnej doświadczył fizycznych objawów obrzydzenia po kontakcie z oponentem, co spotkało się z aprobatą środowisk internetowych. Stawiszyński krytykuje tę postawę, odwołując się do świeckiej filozofii Marthy Nussbaum, dowodząc destrukcyjności wstrętu dla społeczeństw demokratycznych. Całość stanowi jednak klasyczny przykład redukcji problemu duchowego do poziomu psychospołecznego, pomijając całkowicie nadprzyrodzony wymiar ludzkiej natury.


Antropologia bez grzechu pierworodnego: fundament błędu

Stawiszyński, analizując mechanizmy wstrętu, operuje wyłącznie kategoriami ewolucyjnymi i psychospołecznymi. Pomija milczeniem najważniejszy fakt antropologiczny nauczany nieprzerwanie przez Kościół: „Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć” (Rz 5,12). To grzech pierworodny jest źródłem podziałów, nienawiści i niezdolności do miłości bliźniego – jak przypominał Sobór Trydencki (sesja V, dekret o grzechu pierworodnym). Brak tego fundamentu w analizie czyni ją nie tylko niepełną, ale wręcz zwodniczą, sugerując, że rozwiązaniem problemu są „stosowne ograniczenia” społeczne zamiast łaski odkupienia.

„Nikt już nie dziwi się, że spokojna rozmowa z człowiekiem o innych przekonaniach wywołuje w kimś autentyczny wstręt”

To zdanie demaskuje skrajną degenerację współczesnej kultury, będącą bezpośrednią konsekwencją odrzucenia chrześcijańskiej koncepcji osoby. Gdy Pius XI w Quas primas pisał, że „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki […] nie zechcą uznać panowania Zbawiciela”, precyzyjnie diagnozował źródło takich patologii. „Wstręt do innego” to objaw kulturowego samobójstwa społeczeństw odrzucających Chrystusa Króla.

Fałszywa alternatywa: między wstrętem a relatywizmem

Proponowane przez autora „kształtowanie uczuć” w oparciu o filozofię Nussbaum to klasyczny przykład pelagiańskiej herezji, potępionej już na Soborze w Kartaginie (418 r.). Sugerowanie, że człowiek może samoczynnie przezwyciężyć skłonność do nienawiści bez łaski Bożej, jest sprzeczne z nauczaniem św. Augustyna o niezbędności gratia sanans (łaski uzdrawiającej). Co więcej, postulowana „troska o własne plemię” przy jednoczesnej tolerancji dla innych to jedynie zakamuflowana forma relatywizmu – dokładnie takiego, jaki potępił Pius IX w Syllabusie błędów (punkty 15-18).

Koncepcja „demokratycznych społeczeństw” jako przestrzeni wolnej od wstrętu okazuje się utopią, gdyż – jak uczył św. Tomasz z Akwinu – „łaska nie niweczy natury, lecz ją udoskonala” (Summa Theologica I, q.1 a.8 ad 2). Systemy polityczne ignorujące nadprzyrodzony porządek skazane są na reprodukowanie grzechu w nowych formach. „Internetowe przytulenia” dla osób doświadczających wstrętu to jedynie zakłamana imitacja miłosierdzia, pozbawiona zdolności rozróżnienia między grzesznikiem a grzechem.

Milczenie o miłości bliźniego: najcięższe oskarżenie

Artykuł zdradza całkowitą amputację nadprzyrodzonej perspektywy. Brak jakiegokolwiek odniesienia do nakazu miłości nieprzyjaciół (Mt 5,44), do przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,25-37) czy do nauki św. Pawła: „Jeżeli wasz wróg cierpi głód – nakarm go” (Rz 12,20). To symptomatyczne dla modernizmu, który – jak pisał św. Pius X w Lamentabili – „redukuje wiarę do subiektywnego doświadczenia” (propozycja potępiona 58).

„Wypisywanie o tym publicznie nie spotyka się ze sprzeciwem, lecz na odwrót – z aplauzem”

Ten fragment ujawnia kolejny poziom degradacji: społeczne sankcjonowanie grzechu. Już w 1925 roku Pius XI przestrzegał w Quas primas, że gdy „ludzie usunęli Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów”, musiało dojść do takiej właśnie „wylewu zła”. „Duchowość” proponowana przez „Tygodnik Powszechny” okazuje się więc pustym humanitaryzmem, gdzie „współczucie” zastępuje sprawiedliwość, a „tolerancja” – miłość.

Psychologizacja zamiast nawrócenia: pułapka modernizmu

Odwołanie do Nussbaum i psychoanalizy w diagnozowaniu „mrocznych rzeczy” rodzących się ze wstrętu to klasyczny przykład błędnej metodologii modernizmu, który – jak nauczał św. Pius X – „miesza prawdę z fałszem, by w ten sposób schlebiać współczesnym filozofiom” (encyklika Pascendi). Tymczasem Kościół zawsze nauczał, że prawdziwe rozwiązanie konfliktów leży w metanoia – radykalnej przemianie serca możliwej tylko przez Chrystusa.

Opisana przez Stawiszyńskiego reakcja „dosłownego rzygania” na inność nie jest więc jedynie problemem społecznym, ale objawem głębokiego kryzysu duchowego. Gdy Leon XIII w Rerum novarum pisał o „powszechnym rozluźnieniu zasad”, precyzyjnie wskazywał na takie właśnie konsekwencje laicyzacji życia publicznego. Brak w artykule choćby śladu refleksji nad stanem łaski u opisywanych osób to najbardziej wymowne milczenie.

Posoborowa kontynuacja błędów: strukturalna apostazja

Publikacja tego typu tekstu w „Tygodniku Powszechnym” – piśmie od dziesięcioleci promującym idee sprzeczne z katolicyzmem – to symptom szerszej apostazji struktur okupujących Watykan. Już w 1907 roku Święte Oficjum w dekrecie Lamentabili potępiło tezę, że „dogmaty są fałszywe lub wątpliwe z punktu widzenia historycznego” (propozycja 24), co dokładnie koresponduje z relatywizmem prezentowanym w analizowanym artykule.

Promowanie „demokratycznych społeczeństw” jako remedium na ludzkie słabości to przejaw tego samego naturalizmu, który Pius IX potępił w Syllabusie (błąd 39: „Państwo jest źródłem wszystkich praw”). Tymczasem jedyne prawdziwe rozwiązanie kryzysu cywilizacyjnego wskazał Chrystus: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6) – prawdą objawioną, a nie negocjowaną w pseudo-dialogach.

Podsumowując: analiza Stawiszyńskiego, choć słusznie piętnująca patologiczne reakcje, sama wpisuje się w duchową pustkę posoborowego świata. Proponując humanistyczne placebo zamiast nadprzyrodzonego lekarstwa, jedynie pogłębia chorobę, której istoty nie chce rozpoznać. Jak pisał Pius XI: „Nie ma w żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12) – także od plagi wzajemnego wstrętu między ludźmi.


Za artykułem:
Jak ocalić debatę publiczną? Na początek warto zacząć odróżniać gniew od wstrętu
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 07.10.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.