Portal Tygodnik Powszechny (07.10.2025) relacjonuje kulinarną wpadkę miliardera Sama Altmana, który podczas przygotowywania makaronu aglio e olio dla dziennikarzy „Financial Times” użył zbyt drogiej oliwy extra virgin do smażenia czosnku. Autor artykułu, Paweł Bravo, przedstawia to jako przykład „marnotrawstwa” możliwego dzięki bogactwu, jednocześnie ujawniając głębszy problem moralnej dezorientacji współczesnego świata.
Materializm jako nowa religia
„Dwa miliardy dolarów osobistego majątku to wcale nie tak dużo w świecie nababów kształtujących nasze wyobrażenia o tym, jak urządzony jest świat” – pisze Bravo, nieświadomie dotykając sedna kryzysu duchowego naszych czasów. Gdy kult bogactwa i fizycznej długowieczności zastępuje troskę o zbawienie duszy, spełniają się słowa Piusa XI z encykliki Quas primas: „Wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego”. Altman, inwestujący „najwięcej w siebie, w długowieczność”, stał się żywym symbolem społeczeństwa odrzucającego regnum Christi (królowanie Chrystusa) na rzecz ziemskiego samoubóstwienia.
Naturalizm w garnku i w umyśle
Opisywana sytuacja odsłania szerszy problem potępiony już w Syllabusie błędów Piusa IX: „Cała nadzieja człowieka zawiera się w postępie i cywilizacji” (pkt 77). Koncentracja na „jakości oliwy” zamiast na jakości duszy to przejaw tego samego błędu. Gdy autor radzi: „zajrzyjcie do przepisu, jak to się powinno robić”, zapomina o najważniejszym „przepisie” – Regula Sancti Benedicti, która uczy: „Wszystkie narzędzia i dobra klasztoru niech będą uważane za naczynia święte” (rozdz. 31). Katolicka asceza wymaga szacunku dla stworzenia bez popadania w fetyszyzm materii.
Kuchnia bez sacrum
Najcięższym zarzutem wobec tekstu jest całkowite milczenie o wymiarze nadprzyrodzonym ludzkiej konsumpcji. Brak jakiejkolwiek wzmianki o błogosławieństwie pokarmów, modlitwie przed posiłkiem czy ofiarowaniu codziennych czynności Bogu świadczy o sekularyzacji nawet tak podstawowych aktów jak gotowanie. Tymczasem św. Paweł przypomina: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10,31). Współczesna „religia kulinarna” z ołtarzami w postaci kuchenek indukcyjnych i kapłanami-szefami kuchni to przejaw naturalizmu potępionego w dekrecie Lamentabili sane św. Piusa X (pkt 22).
Fałszywy luksus i prawdziwe ubóstwo
Gdy Bravo pisze o „perwersyjnej formie luksusu, jaką jest niewielkie marnotrawstwo”, nie dostrzega, że prawdziwym luksusem jest życie w łasce uświęcającej. „Nie skazitelnym złotem albo srebrem jesteście wykupieni… ale drogą krwią jako baranka niezmazanego i niepokalanego Chrystusa” (1 P 1,18-19) – przypomina Pius XI w Quas primas. W świecie, gdzie „hakiem społecznej drabiny” jest bogactwo, zapomniano słów św. Augustyna: „Prawdziwe bogactwo to być ubogim w dobra, a bogatym w cnoty”.
Kulinarna apokalipsa
Proponowany w artykule przepis na pesto z orzechów włoskich staje się symbolicznym aktem absencji duchowej. Gdy mowa o „miksowaniu krótko, aż się wszystko połączy”, brakuje kluczowego składnika – modlitwy. W tradycji katolickiej gotowanie było opus Dei (dziełem Bożym), aktem służby i miłości. Dziś, zredukowane do techniki i prestiżu, stało się kolejnym narzędziem autoreklamy. „Kuchnia bez krzyża” to kuchnia bez smaku wieczności – ostrzegał św. Teresa z Avili: „Bóg mieszka nawet w garnkach”.
W czasach, gdy „oliwa z Taggia” staje się ważniejsza od oleju z lamp oliwnych w przybytku Pańskim, potrzebujemy powrotu do zasad wyrażonych w Quas primas: „Trzeba, aby Chrystus panował w woli, która powinna słuchać praw i przykazań Bożych”. Nawet przy kuchennym blacie.
Za artykułem:
Nie bądź jak szef OpenAI: używaj właściwej oliwy. Zwłaszcza do pesto z orzechów włoskich (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 07.10.2025