Portal Tygodnik Powszechny (7 października 2025) przedstawia wywiad z psycholożką Martą Kowal, która analizuje miłość romantyczną przez pryzmat badań empirycznych i antropologicznych. Artykuł utrzymuje, że miłość romantyczna jest uniwersalnym zjawiskiem występującym we wszystkich kulturach, ewoluującym od fazy namiętności do przywiązania, przy czym współczesne aplikacje randkowe zmieniają mechanizmy doboru partnerów. Psycholożka podważa m.in. tezę Lawrence’a Stone’a o zachodnim pochodzeniu miłości romantycznej, wskazując na podobne doświadczenia u ludów tradycyjnych. **Publikacja całkowicie pomija nadprzyrodzony wymiar miłości, sprowadzając ją do biologicznego instynktu i psychologicznych mechanizmów, co stanowi jawny przejaw naturalizmu potępionego przez Magisterium Kościoła.**
Redukcja miłości do fenomenu czysto naturalnego
Wybór metody badawczej determinuje już na wstępie błędne założenie całego wywodu: „Miłość to złożone, wielowymiarowe zjawisko, które trudno zamknąć w jednej definicji” – stwierdza Kowal, redukując ją jednak wyłącznie do spektrum emocji i procesów neurochemicznych. Tymczasem Kościół naucza, że miłość (caritas) jest cnotą teologalną infuzowaną przez Boga, która „łączy nas bezpośrednio z Bogiem” (Katechizm Rzymski, 2.2.8). Pominięcie tego nadprzyrodzonego wymiaru świadczy o przyjęciu pozytywistycznej perspektywy, potępionej już w Lamentabili sane exitu (1907): „Prawdy wiary… mają być zestawiane z historią, choćby przez to wiara stała się sprzeczna z historią” (pkt 3).
Artykuł bezkrytycznie powiela tezę Helen Fisher o trzech „systemach ewolucyjnych” (popęd, przyciąganie, przywiązanie), co stanowi karykaturę katolickiej nauki o miłości małżeńskiej. Jak przypomina Pius XI w Casti Connubii: „Związek małżeński został ustanowiony przez Stwórcę nie tylko po to, by ludzie rodzili dzieci (…), ale by para wzajemnie udoskonalała się w miłości”. Psychologiczne redukcjonizmy typu „wspólne przeżywanie nowych doświadczeń zwiększa bliskość” ignorują fakt, że prawdziwa jedność małżeńska jest owocem łaski sakramentalnej, a nie technik behawioralnych.
Zdrada katolickiej koncepcji małżeństwa
Najcięższym błędem artykułu jest milczące założenie, że „miłość romantyczna” może istnieć poza sakramentalnym związkiem. Psycholożka zachwyca się przypadkiem kobiety z plemienia afrykańskiego, która „po kilku latach (…) była w ciąży, szczęśliwa i zakochana po uszy w swoim mężu” wybranym przez rodzinę. To jawne przyzwolenie na małżeństwa nieważne z punktu widzenia prawa kanonicznego, które wyraźnie wymaga dobrowolnej zgody (Can. 1081 §1).
Co więcej, promowanie związków „bez miłości” jako dopuszczalnej alternatywy (na podstawie badań w Ghanie czy Iranie) stanowi zdradę nauki Leona XIII: „Małżeństwo nie jest wymysłem ludzkim, lecz z ustanowienia Bożego; w nim tkwią cele podniosłe i przedziwne, mające być pomocą dla dopełnienia wiernym obowiązków życia, dla zabezpieczenia stanu posiadania oraz religii” (Arcanum, 1880). Tymczasem artykuł przedstawia małżeństwo jako umowę społeczną, której celem może być pragmatyzm („wobec pytań o instytucję małżeństwa respondenci w tych społecznościach przyjęli bardziej pragmatyczne kryteria”).
Kult ciała i emocji przeciwko czystości
Opisy „intensywnego pobudzenia”, „seksualnego pożądania” czy „motyli w brzuchu” odsłaniają modernistyczną obsesję na punkcie zmysłowości, całkowicie sprzeczną z katolicką cnotą czystości. Jak ostrzega Pius XI w Divini Illius Magistri: „Fałszywy i zgubny jest ten naturalizm, który w wychowaniu przywiązuje wagę niemal wyłącznie do instynktownej wiedzy zmysłowej i do czynników natury cielesnej”. Tymczasem psycholożka Kowal utrzymuje, że „większa intensywność uczuć nie przekłada się automatycznie na większą częstotliwość współżycia”, co sugeruje, że pewien poziom rozwiązłości jest dopuszczalny, byle z umiarem – herezja potępiona już przez Sobór Trydencki (sesja VI, kan. 19).
W artykule zupełnie brakuje odniesienia do celibatu, czystości przedmałżeńskiej czy nadprzyrodzonego powołania do życia w dziewictwie. Przeciwnie – sugeruje się, że „21 proc. par poznało się przez internet” jest zjawiskiem neutralnym, podczas gdy Kościół zawsze potępiał anonimowe kontakty płciowe jako okazję do grzechu. Jak przypomina Syllabus błędów Piusa IX: „Małżeństwo chrześcijańskie należy zaliczyć jedynie do świeckich kontraktów” – błąd nr 73.
Relatywizm moralny w służbie rewolucji obyczajowej
Stwierdzenie, że „sposoby wyrażania miłości są mocno osadzone w kulturze” stanowi klasyczny przykład relatywizmu etycznego potępionego w Lamentabili sane exitu (pkt 58): „Prawda nie jest niezmienna”. Tymczasem Kościół uczy, że naturalne prawo moralne dotyczące małżeństwa (nierozerwalność, wierność, otwartość na życie) jest uniwersalne i nie podlega negocjacjom kulturowym.
Promowanie związków opartych na „emocjonalnym rollercoasterze” czy „racjonalnej kalkulacji zysków i strat” (w przypadku aplikacji randkowych) całkowicie pomija katolicką koncepcję miłości jako dobrowolnego daru z siebie na wzór Chrystusa i Kościoła (Ef 5,25). Jak ostrzega Pius XII: „Małżeństwo nie jest instytucją czysto ludzką (…), ale przez samego Boga ustanowione, który nadał mu prawa i cele” (Sacra Virginitas, 1954).
Brak nadprzyrodzonej perspektywy grzechu i łaski
Najjaskrawszą apostazją artykułu jest całkowite milczenie o:
1. Grzesznych konsekwencjach związków pozamałżeńskich (por. KKK 2353)
2. Sakramentalnym charakterze małżeństwa jako skutecznego znaku łaski (por. Sobór Trydencki, sesja XXIV)
3. Rolii łaski uświęcającej w przezwyciężaniu egoizmu i budowaniu trwałej miłości
4. Celu ostatecznym miłości – zjednoczeniu z Bogiem w wieczności
Psycholożka proponuje zastąpić to „pracą nad związkiem” poprzez „wspólne odkrywanie czegoś nowego” czy „regularne randki”, co stanowi parodię prawdziwego duchowego wysiłku. Jak nauczał św. Franciszek Salezy: „Małżeństwo jest wielkim sakramentem, ale wymaga wielkich cnót, by żyć w nim święcie”.
Podsumowanie: antropocentryczna herezja
Cały wywiad jest manifestem modernistycznej herezji potępionej w Pascendi Dominici Gregis św. Piusa X, gdzie czytamy: „Moderniści (…) religię pojmują jako wytwór duszy, szukającej Boga (…). Dla nich wszystko jest naturalne, nic nadprzyrodzone” (pkt 14). Redukując miłość do ewolucyjnego mechanizmu i emocjonalnego spektrum, artykuł odcina człowieka od jego nadprzyrodzonego powołania do uczestnictwa w życiu Trójcy Świętej.
W miejsce katolickiej teologii ciała i małżeństwa proponuje się psychologiczny naturalizm, który – jak przepowiedział Pius XI w Quas Primas – prowadzi do „zburzenia zupełnie pokoju domowego wskutek zapomnienia i zaniedbania obowiązków; węzłów rodzinnych rozluźnionych i trwałości rodzin zachwianej; całe wreszcie społeczeństwo do głębi wstrząśnięte i ku zagładzie idące”. Tylko uznanie Chrystusa Króla za fundament wszelkich relacji międzyludzkich może uchronić świat przed tym upadkiem.
Za artykułem:
Miłość to spektrum. Nowe badania podważają nasze wyobrażenia o tym uczuciu (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 07.10.2025