Portal „Tygodnik Powszechny” (7 października 2025) publikuje wywiad z Marcinem Szczygielskim, laureatem nagrody Literacka Podróż Hestii za książkę „Makabrama”. Autor przedstawia swoją koncepcję literatury dziecięcej jako „humorystycznej historii z dreszczykiem”, gdzie rodzina walczy z „mocami mroku”, a kluczem do zwycięstwa ma być „miłość i serdeczność”. Już w tym lapidarnym streszczeniu widać dramatyczną redukcję nadprzyrodzonego porządku do psychologicznych banałów, co stanowi jaskrawy przykład modernistycznej indoktrynacji młodego pokolenia.
Naturalistyczne wypaczenie walki duchowej
Szczygielski deklaruje: „W Rodomiłach jasno stawiam tezę: każde zło rodzi się z ludzi”. To zdanie – pozornie niewinne – jest bezpośrednim zaprzeczeniem katolickiej nauki o grzechu pierworodnym i rzeczywistości szatańskiej. Quicumque vult (Ktokolwiek chce) – Symbol Atanazjański stanowi nieomylnie: „Diabolus enim et alii dæmones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali” (Diabeł bowiem i inne złe duchy wprawdzie zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same siebie uczyniły złymi). Tymczasem autor redukuje metafizyczne zło do psychologicznego efektu ludzkich wyborów, co Pius X w Lamentabili sane exitu potępił jako błąd modernizmu: „Dogmata, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych” (propozycja 22).
Brak jakiegokolwiek odniesienia do sakramentów, modlitwy czy łaski w opisie „walki z mrokiem” demaskuje naturalistyczne podstawy tej koncepcji. Jak czytamy w wywiadzie: „Wierzę, że miłość i serdeczność są najskuteczniejszą bronią przeciw złu”. Gdzie w tym miejscu „Loricam iustitiæ” (pancerz sprawiedliwości) z Listu do Efezjan (6,14)? Gdzie wezwanie do „statecznego oporu przeciwko zasadzkom diabła” z Rytuału egzorcyzmów? To pominięcie nie jest przypadkowe – stanowi realizację modernistycznej agendy, gdzie nadprzyrodzoność zostaje zastąpiona terapeutycznym humanizmem.
Fałszywa pedagogika strachu
Autor twierdzi, że dzieci „lubią się bać w kontrolowany sposób – w książkach czy opowieściach. To naturalna forma oswajania strachu”. Katolicka pedagogika nigdy nie opierałaby się na „kontrolowanym strachu” jako metodzie wychowawczej! Św. Jan Bosko w systemie prewencyjnym jednoznacznie stawiał na zapobieganie grzechowi poprzez zaszczepianie „amorevolezza” (miłosnej troski) i ufności w Bożą Opatrzność. Pius XI w encyklice Divini Illius Magistri ostrzegał przed „fałszywymi nowinkami pedagogicznymi”, które zamiast kształtować cnoty, eksperymentują z emocjami.
Szczygielski pomija milczeniem podstawowe narzędzie walki z lękiem w tradycji katolickiej: modlitwę. Gdzie „Sub tuum præsidium” (Pod Twoją obronę)? Gdzie wodzenie różańcowe? To nie przypadek – w modernistycznej wizji religia zostaje zredukowana do emocjonalnego wsparcia, pozbawionego transcendentnego fundamentu.
Demontaż rodziny jako wspólnoty łaski
Rodzina Czarnowidzów w książkach Szczygielskiego ma być wzorem „wsparcia, nawet jeśli się kłóci”. Ale co to za wsparcie bez odniesienia do „Ecclesiæ domesticæ” (Kościoła domowego)? W prawdziwie katolickiej rodzinie – jak uczył Leon XIII w Arcanum Divinæ Sapientiæ – „małżeństwo jest pierwszym stopniem i zalążkiem społeczeństwa ludzkiego”, nierozerwalnie związany z łaską sakramentalną. Tymczasem w wizji autora rodzina staje się samowystarczalną jednostką terapeutyczną, gdzie więzi emocjonalne zastępują więź z Bogiem.
Szczególnie niepokojące jest stwierdzenie: „Młodsi [czytelnicy] czytają chętniej i bardziej entuzjastycznie”. To klasyczna strategia modernizmu: indoktrynacja na najwcześniejszym etapie rozwoju, zanim dziecko pozna obiektywną prawdę wiary. Pius X w Pascendi Dominici Gregis demaskował takich autorów: „Dzieci i młodzież będą wychowywane w środowisku zarażonym tym jadem” (pkt 44).
Literacka Podróż Hestii jako narzędzie sekularyzacji
Nagroda przyznana Szczygielskiemu jest częścią szerszego projektu kulturowego. Jak czytamy w artykule, konkurs promuje książki „podejmujące refleksję nad akceptacją inności, migracją, samotnością”. Brzmi niewinnie? W rzeczywistości to kod dla propagandy relatywizmu moralnego. Pius IX w Syllabus Errorum potępił podobne postawy: „Każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą pod kierunkiem światła rozumu” (błąd 15).
Organizatorzy konkursu chwalą się, że „przenoszą wielkie zagadnienia na poziom dziecięcej wrażliwości”. Ale czy „wielkie zagadnienia” to w ich rozumieniu prawdy wiary? Absolutnie nie! To jedynie świeckie wartości: tolerancja, ekologia, „akceptacja różnorodności” – nowe dogmaty religii laickiego humanizmu.
Zatrute źródła „katolickiego” piśmiennictwa
Szczygielski przyznaje: „Dla mnie to naturalne – wychowałem się w rodzinie, gdzie żart ratował nawet w trudnych sytuacjach”. Ale gdzie miejsce dla krzyża w tej wizji? Gdzie „per crucem ad lucem” (przez krzyż do światła)? Humor – oderwany od cnoty roztropności – staje się narzędziem relatywizacji zła. Pius XII w przemówieniu do pisarzy katolickich (1955) ostrzegał: „Nie wystarczy unikać błędów – trzeba afirmować prawdę”.
Autor chwali się, że „dorosły czytelnik ocenia często przez pryzmat nazwiska i wcześniejszych dokonań autora”. Właśnie! Dlatego katolik powinien z najwyższą podejrzliwością podchodzić do twórców promowanych przez środowiska takie jak „Tygodnik Powszechny”, który od dziesięcioleci prowadzi systematyczną dekonstrukcję katolickiej ortodoksji.
Konkludując: literatura dziecięca w wydaniu Szczygielskiego i jemu podobnych to narzędzie formowania pokolenia pozbawionego duchowego kręgosłupa. Gdzie „Imitation Christi”? Gdzie „Rycerz Niepokalanej”? Zastąpiono je „humorystycznymi historiami z dreszczykiem”, które – jak mówi autor – „przygotowują na trudniejsze doświadczenia”. Ale przygotowują do czego? Do życia w świecie bez Boga, gdzie jedyną „mocą” jest ludzka serdeczność. „Sapientia hujus mundi stultitia est apud Deum” (Mądrość tego świata jest głupstwem u Boga) – przypomina św. Paweł (1 Kor 3,19). W obliczu takiej „literatury” obowiązkiem katolickich rodziców jest powrót do prawdziwych skarbców wiary: żywotów świętych, chrześcijańskiej symboliki i tekstów kształtujących cnoty, a nie emocje.
Za artykułem:
„Makabrama” Marcina Szczygielskiego: literatura dla młodych jest najbardziej szlachetna (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 07.10.2025