Portal Tygodnik Powszechny (7 października 2025) przedstawia Tima O’Briena jako „jednego z najważniejszych literackich kronikarzy wojny w Wietnamie”, gloryfikując jego „pisarską samoświadomość” i „grę liryzmu i chłodu”. Artykuł akcentuje rzekomy „kompozycyjny kunszt” autora w ukazywaniu żołnierskich traum, bagatelizując przy tym fundamentalne zasady katolickiej etyki wojennej i redukując ludzkie cierpienie do estetycznego ornamentu.
Zdrada katolickiej nauki o wojnie sprawiedliwej
Recenzent bezkrytycznie przyjmuje modernistyczne założenie, że wojna w Wietnamie była konfliktem per se niesprawiedliwym, podczas gdy Magisterium Ecclesiae jednoznacznie określa kryteria bellum iustum (wojny sprawiedliwej). Pius XII w radiowym orędziu z 24 sierpnia 1939 r. podkreślał: „Nic nie ginie z pokoju, jeżeli sprawiedliwość się zachowa; nic nie ginie z prawa, jeżeli opiera się na sprawiedliwości”. Tymczasem O’Brien, jak relacjonuje artykuł, „krytykuje wojnę” w sposób emocjonalny i subiektywny, nie odwołując się do obiektywnych kryteriów moralnych. Pominięcie nauczania Leona XIII z encykliki Immortale Dei (1885), która stanowi: „Władza (…) nie może ani odrzucać Boga, ani traktować religii na równi z innymi”, demaskuje naturalistyczne podstawy takiej narracji.
„Byłem tchórzem – powie po latach – poszedłem na wojnę”.
Ta autoanaliza bohatera odsłania głęboki kryzys antropologii chrześcijańskiej, gdzie pojęcie męstwa zostaje zastąpione psychologizującym samooskarżeniem. Św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (II-II, q. 123) definiuje męstwo jako cnotę moralną, która „umacnia duszę wobec największych niebezpieczeństw”, podczas gdy O’Brien redukuje je do indywidualnego wyboru pomiędzy ucieczką a konformizmem. Artykuł przemilcza fakt, że katolicki żołnierz ma obowiązek odmówić udziału w działaniach sprzecznych z prawem naturalnym (Katechizm św. Piusa X), co stanowi prawdziwy akt odwagi.
Estetyzacja zła i kult traumy
Chwaląc „znakomitą” prozę O’Briena, recenzent popada w typowo modernistyczny kult artystycznej formy oderwanej od moralnej treści. Stwierdzenie, że autor „umiejętnie łączy” poetyckie efekty z „suchymi wyliczeniami”, maskuje rzeczywisty problem: estetyzację ludzkiego cierpienia. Tymczasem Pius XI w encyklice Divini Redemptoris (1937) ostrzegał przed „fałszywym humanitaryzmem, który nie uznaje w życiu żadnego wyższego celu nad ziemskie dobrobytowanie”. Opisy „pól gówna” i żołnierskich traum służą tu jedynie wywołaniu emocjonalnego wstrząsu, nie wskazując na nadprzyrodzony sens ofiary.
Artykuł całkowicie pomija katolicką doktrynę o compassio – współcierpieniu złączonym z odkupieńczą ofiarą Chrystusa. Jak czytamy w Lamentabili sane (1907): „Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, są prawdami pochodzenia Bożego”. Tymczasem O’Brien, według relacji portalu, „kwestionuje własną wiarygodność, pytając o to, jak uczciwie pisać o frontowych wydarzeniach”, co odsłania relatywistyczne podstawy jego twórczości. Pisarz jawi się jako duchowy potomek potępionych przez św. Piusa X modernistów, dla których „wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (propozycja 25 Lamentabili).
Brak nadprzyrodzonej perspektywy
Najcięższym zarzutem wobec analizowanej twórczości jest całkowite zanegowanie transcendentnego wymiaru ludzkiego cierpienia. Gdy portal pisze, że bohaterowie „niosą (…) traumy, które bywają najcięższym bagażem”, dokonuje radykalnej redukcji antropologii chrześcijańskiej do psychologizującego naturalizmu. Katechizm Rzymski naucza: „Bóg dopuszcza zło, aby wyprowadzić z niego większe dobro” (I, 3, 27). Tymczasem w przedstawionej wizji brak jakiejkolwiek aluzji do ofiary ekspiacyjnej, zadośćuczynienia czy odkupieńczego sensu cierpienia.
Porównanie O’Briena do Hemingwaya („proza chłopacka i chłopięca zarazem”) demaskuje jeszcze głębszy problem: kult męskości oderwanej od cnót chrześcijańskich. Jak zauważył Pius XI w Quas Primas (1925): „Niechaj więc obowiązkiem i staraniem Waszym będzie (…) aby życie odpowiadało życiu tych, którzy wiernie i gorliwie słuchają rozkazów Boskiego Króla”. Męstwo bez posłuszeństwa Bogu staje się jedynie pustym heroizmem, co doskonale ilustruje postać O’Briena wahającego się między ucieczką a konformizmem.
Artykuł kończy się entuzjastycznym stwierdzeniem o „znakomitej” prozie, co w kontekście katolickiej nauki o sztuce (Leone XIII, Immortale Dei) stanowi poważne nadużycie. Sztuka prawdziwie wielka „ma prowadzić człowieka do Boga” (Pius XII, Musicae sacrae disciplina), podczas gdy twórczość O’Briena – jak wynika z recenzji – zatrzymuje się na poziomie psychologicznej autorefleksji, nie sięgając ani do prawdy obiektywnej, ani do nadprzyrodzonego przeznaczenia człowieka.
Za artykułem:
„To, co nieśli” Tima O’Briena: znakomita amerykańska proza (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 07.10.2025