Portal CNA (10 października 2025) przedstawia serię doniesień o sytuacji chrześcijan w Libii, Syrii, Bangladeszu, Indiach, RPA, Kenii i Niemczech. W Libii archeolodzy odkrywają ślady św. Marka Ewangelisty, podkreślając wczesne korzenie chrześcijaństwa w regionie Cyrenajki. W Syrii autonomiczne władze nakazują zamknięcie 22 szkół prowadzonych przez Kościół za odmowę przyjęcia nowego programu nauczania. W Bangladeszu doszło do ataku bombowego na najstarszy kościół katolicki w Dhace. W Indiach aresztowano obywatela USA i dwóch Hindusów pod zarzutem prób nawracania na chrześcijaństwo. Biskup RPA potępia korupcję w szpitalu, Salezjanie w Kenii przygotowują „Plan Ekologii Integralnej”, a diecezja Passau w Niemczech zgłasza wzrost włamań i wandalizmu w kościołach.
Libijskie „dziedzictwo” św. Marka: archeologia jako narzędzie ekumenicznej iluzji
Doniesienia o „świadectwach” obecności św. Marka w Libii służą współczesnemu mitotwórstwu, które fides et ratio (wiara i rozum) Kościoła katolickiego odrzuca jako próbę relatywizacji historii zbawienia. Pisząc o rzekomym pochodzeniu Ewangelisty z Cyreny, autorzy pomijają kluczowy fakt: Kościół nie potrzebuje archeologicznych „dowodów”, by potwierdzić swe Boskie posłannictwo. Jak przypomina papież Pius XI w Quas primas, „królestwo Chrystusa (…) nie jest z tego świata” (Jan 18,36), a próby umieszczania go w kontekście regionalnych tożsamości stanowią przejaw naturalistycznej redukcji.
„Badacze zauważają, że Marek mógł urodzić się w Cyrenie – dzisiejszej wschodniej Libii – zanim niósł chrześcijańskie przesłanie pośród tutejszych miast »Pentapolis«”
To zdanie demaskuje modernistyczną mentalność: sugeruje, że wiara jest produktem geograficznym, a nie darem Ducha Świętego. Kanon 1406 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku jednoznacznie nakazuje wierność Tradycji, nie zaś spekulacjom „badaczy” kwestionujących nadprzyrodzony charakter Ewangelii. Brakuje tu ostrzeżenia, że lokalny kult „Marka z Cyreny” może prowadzić do synkretyzmu, zwłaszcza w kontekście islamskiej dominacji w Libii.
Syria: zamknięcie szkół jako owoc porzucenia katolickiej tożsamości
Narzekania na zamknięcie szkół prowadzonych przez struktury posoborowe w Syrii ukazują duchową bankructwo tych, którzy przez dziesięciolecia adaptowali edukację do świeckich standardów. Gdy Pius XI w Divini illius Magistri (1929) podkreślał, że „Kościół ma niezbywalne prawo do nauczania”, miał na myśli formację integralnie katolicką – nie zaś instytucje uczące „syryjskiego programu narodowego”. Fakt, że „rodziny są rozdarte” między emigracją a utratą „uznawanych egzaminów”, dowodzi, jak głęboko współczesny „Kościół” przedkłada uznanie świata nad wierność Chrystusowi Królowi.
Bangladesz i Indie: skutki apostazji misyjnej
Atak na kościół w Dhace oraz aresztowania za „nawracanie” w Indiach są logiczną konsekwencją dekretu Dignitatis humanae, który zrzekł się królewskich praw Chrystusa do publicznego kultu. Gdy Sobór Watykański II ogłosił „wolność religijną”, zdradził misję daną przez Zbawiciela: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19). Święte Oficjum pod Piusem X w dekrecie „Lamentabili” (1907) potępiło tezę, że „Kościół może się pogodzić z postępem” (propozycja 80). Dziś widzimy owoce: tam, gdzie niegdyś misjonarze szli na męczeństwo, dziś „dialog” pozostawia wiernych bez obrony przed prześladowaniami.
RPA i Kenia: socjalizm w miejsce zbawienia dusz
„Potępienie” korupcji przez „biskupa” Mbuyisę oraz ekologiczne plany Salezjanów w Kenii to symptomy tej samej choroby: redukcji Kościoła do agencji społecznej. Gdy papież Pius XI w „Quas primas” nauczał, że „pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym”, współcześni duchowni głoszą pokój oparty na „zrównoważonym rozwoju”. Brak jakiegokolwiek odniesienia do grzechu, łaski czy obowiązku nawrócenia w tych doniesieniach potwierdza, że mamy do czynienia z czystym naturalizmem – dokładnie tym, który potępił św. Pius X w „Pascendi” jako „syntezę wszystkich herezji”.
Niemcy: wandalizm jako kara za świętokradztwa
Wzrost profanacji kościołów w diecezji Passau to gorzka ironia: gdy niemiecki episkopat promuje „synodální drogę” kwestionującą niemoralne doktryny, nie można się dziwić, że świeccy tracą respekt dla świętych miejsc. „Quis homo iste qui non fleret…” (Któż jest człowiekiem, co by nie płakał… – sekwencja „Stabat Mater”) – pytali średniowieczni wierni wobec zbezczeszczeń. Dziś odpowiedź jest prosta: ci, którzy sami zbezcześcili ołtarze nową „mszą”, nie mają moralnego prawa protestować, gdy świat naśladuje ich lekceważenie sacrum.
Za artykułem:
Ancient traces of St. Mark reveal Christianity’s deep roots in Libya (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 10.10.2025