Portal Catholic News Agency (10 października 2025) informuje o rzekomym ruchu relikwii św. Gemmy Galgani w Newman Center przy University of Nebraska-Lincoln. Po viralowym nagraniu przedstawiającym samorzutne poruszenie się relikwii za szybą gabloty, „diecezja” Lincoln stwierdziła, iż zjawisko ma „naturalne” wyjaśnienie – wygięty haczyk podtrzymujący relikwiarz. „Ksiądz” Caleb La Rue, „kanclerz” tejże struktury, podkreślał konieczność „zdrowego sceptycyzmu”, jednocześnie sugerując, że „Bóg może działać na różne sposoby”. Michael O’Neill, ekspert od „cudów”, zauważył, że współczesny „kościół” nie bada już podobnych fenomenów, ograniczając się do tzw. „znaków” Ducha Świętego (nihil obstat).
Teatr cudów w epoce apostazji
Rzekomy „cud” z relikwiami św. Gemmy Galgani (kanonizowanej w 1940 r. przez Piusa XII) odsłania głębszy problem: upadek autentycznej pobożności i zastąpienie jej religijnym spektaklem. Sam fakt, że struktury posoborowe automatycznie zakładają naturalne wyjaśnienie nadprzyrodzonych fenomenów, świadczy o całkowitym odwróceniu katolickiej mentalności. Św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (II-II, q. 178) nauczał, że cuda są „znakami potwierdzającymi prawdę objawioną”, zaś procedury kanonicznego badania cudów – jak te stosowane w procesach beatyfikacyjnych przed 1958 r. – wymagały ścisłej współpracy teologów i naukowców, by wykluczyć oszustwo lub złudzenie. Tymczasem „diecezja” Lincoln ograniczyła się do mechanicznej inspekcji haczyka, kompletnie ignorując kontekst duchowy:
„Nawet jeśli to nie było nadprzyrodzone, myślę, że Bóg chce, abyśmy wszyscy wyciągnęli coś z tego doświadczenia, ponieważ On to chciał lub pozwolił, aby to się stało” – stwierdził „ks. La Rue”.
To klasyczny przykład modernistycznej dialektyki: z jednej strony pozorne otwarcie na transcendencję („Bóg mógłby to sprawić”), z drugiej – redukcja religii do subiektywnego „doświadczenia”. Takie podejście dosłownie wciela w życie potępioną zasadę modernizmu: „Religia jest uczuciem, które wyrasta z potrzeby Boskiego” (Św. Oficjum, dekret Lamentabili, pkt 58).
Relikwie bez relikwii, święci bez świętości
Sedno problemu leży jednak w samym przedmiocie „kultu”. Kanonizacja Gemmy Galgani przez Piusa XII budziła wątpliwości wśród tradycjonalistów jeszcze przed Soborem, z uwagi na ekstatyczny charakter jej objawień i kontrowersje teologiczne wokół jej pism. Po 1958 r. każda „kanonizacja” jest nieważna z racji braku ważnie wybranego papieża. Tym samym relikwie Gemmy Galgani wystawiane w Lincoln nie posiadają żadnej wartości kultowej – to co najwyżej przedmiot dewocji, nie zaś autentyczne narzędzie łaski.
Dodatkowo, „ks. La Rue” promuje wątpliwą duchowość, zachęcając do adoracji „eucharystycznej” w ośrodku, gdzie sprawowana jest nowa msza – ryt który Pius XII określił jako „poważne niebezpieczeństwo” dla wiary (encyklika Mediator Dei), zaś kard. Ottaviani ostrzegał, że „promuje herezję” (1969). Gdy „kanclerz” chełpi się tłumami na „mszy” („sala wypełniona po brzegi”), należy zapytać: czy to owoc autentycznego nawrócenia, czy jedynie emocjonalnego przywiązania do wspólnoty? Św. Wincenty à Paulo przestrzegał: „Zgiełk zgromadzeń często jest przeciwieństwem ciszy prawdziwej pobożności”.
Nihil obstat: nowa religia „znaków” bez cudów
Najbardziej niepokojący jest jednak komentarz Michaela O’Neilla o „nihil obstat” jako najwyższym współczesnym „potwierdzeniu” cudów. To jawna kapitulacja przed duchem czasów: zamiast jednoznacznego orzekania o nadprzyrodzoności (jak w przypadku cudów z Lourdes czy Fatimy), posoborowie wprowadza mgliste „nie ma przeszkód”, co otwiera drogę do dowolnych interpretacji. Tymczasem Codex Iuris Canonici z 1917 r. (kan. 2001-2003) nakazywał biskupom surowe badanie domniemanych cudów, by chronić wiernych przed zabobonem. Dziś „kościół” odwraca się plecami do cudów, skupiając się na psychologii i socjologii – dokładnie jak przepowiedział Pius X w Pascendi, demaskując modernizm jako „syntezę wszystkich herezji”.
Zamiast epilogu: prawdziwe cuda w epoce antychrysta
W czasach gdy struktury posoborowe organizują konferencje o „klimatycznej pokucie” i głoszą „braterstwo” z poganami, jedynym autentycznym cudem pozostaje przetrwanie Ecclesia militans w katakumbach prawdziwej wiary. Jak pisał św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice: „Kościół jaśnieje cudami w czasach prześladowań, by udowodnić, że jest dziełem Boga, nie ludzi”. W Lincoln nie mieliśmy do czynienia z cudem, lecz z religijnym spektaklem dla społeczeństwa skazanego na głód sacrum.
Za artykułem:
Relic that appeared to move on its own ‘not of supernatural origin,’ diocese says (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 10.10.2025