Portal „Tygodnik Powszechny” (9 października 2025) prezentuje tekst Artura Kurasińskiego gloryfikujący polski rynek start-upów jako drogę do modernizacji kraju, pomijając całkowicie nadprzyrodzony wymiar ludzkiej działalności gospodarczej.
Kapitalistyczna utopia jako substytut porządku nadprzyrodzonego
„Amerykański sen w Polsce” – pisze Kurasiński, ubolewając, że „Polska nie jawi się – jak np. Izrael – jako 'kraj start-upów’”.
W tej nostalgii za technokratycznym rajem autor bezkrytycznie przyjmuje materialistyczną wizję postępu, gdzie salus animarum (zbawienie dusz) zostaje zastąpione salus bursae (zbawieniem portfela). Tymczasem Rerum novarum Leona XIII jednoznacznie naucza, że „żadna bowiem korzyść nie może iść w parze z krzywdą moralną” (RN 42). Kurasiński pomija fundamentalną prawdę, że gospodarka – jak każda sfera życia – podlega regnum Christi (panowaniu Chrystusa), które Pius XI w Quas primas zadekretował jako obowiązujące „nie tylko jednostki, ale i państwa”.
Modernistyczna apoteoza „ducha czasu”
„Move fast and break things” – mantrę Zuckerberga autor przywołuje z nostalgią, nie zauważając, że łacińska zasada festina lente (spiesz się powoli) strzeże przed rewolucyjnym wandalizmem. Gdy Kurasiński pisze o „dysruptowaniu wszystkiego”, wpisuje się w modernistyczny kult zmiany dla samej zmiany, potępiony już w Syllabusie Piusa IX: „Ludzki rozum bez żadnego odniesienia do Boga jest jedynym arbitrem prawdy i fałszu” (pkt 3).
„Polska (i start-upy) potrzebowały inwestorów, którzy nie bali się ryzyka” – czytamy, podczas gdy katolicka nauka społeczna ostrzega przed spekulacją oderwaną od realnej ekonomii (RN 36).
Finansowy moloch jako nowy mesjasz
Autor entuzjastycznie opisuje „jednorożce” (firmy wyceniane na miliardy), nie pytając o res honestas (rzeczy uczciwe) w działalności tych podmiotów. Tymczasem św. Tomasz z Akwinu w Sumie teologicznej (II-II, q. 77) ostrzega przed „lichwą ukrytą w pozornie uczciwych transakcjach”. Kiedy Kurasiński zachwyca się sztuczną inteligencją, ignoruje demony technokratycznego bałwochwalstwa – Pius X w Lamentabili sane potępił przekonanie, że „objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga” (pkt 20).
Pułapka globalistycznego wykorzenienia
Najbardziej wymowne jest wyznanie autorów książki „Startupowcy”: „chcesz osiągnąć sukces, wyjedź”. To jawna zdrada bonum commune (dobra wspólnego) na rzecz liberalnego indywidualizmu. Katolicka zasada subsidiaritatis (pomocniczości) wymaga budowania gospodarki służącej rodzinom i lokalnym wspólnotom, nie zaś wyścigu ku „globalnej skali” oderwanej od konkretnego człowieka.
„W obliczu wojny za naszą wschodnią granicą bardzo potrzebujemy start-upów 'dual-use’” – argumentuje autor, redukując bezpieczeństwo narodowe do kwestii technologicznych.
Tymczasem Pius XI w Divini Redemptoris nauczał, że „żaden porządek społeczny nie będzie trwałym i żadna instytucja nie będzie mogła przetrwać, jeśli nie będzie oparty na fundamencie wiary w Boga i na poszanowaniu Jego prawa” (DR 29). Prawdziwą „racją stanu” jest instaurare omnia in Christo (odnowić wszystko w Chrystusie) – hasło św. Piusa X, całkowicie obce technokratycznej wizji Kurasińskiego.
Bałwochwalczy kult „nowoczesności”
Porównanie start-upów do Mlekovity ukazuje materialistyczną dialektykę autora: zarówno produkcja mleka, jak i algorytmów służy w istocie pomnażaniu kapitału, nie zaś chwale Bożej. Św. Paweł ostrzega: „Chciwość jest bałwochwalstwem” (Kol 3,5). Kurasiński całkowicie pomija katolicką koncepcję pracy jako cooperatio cum Deo (współpracy z Bogiem) w dziele stworzenia, sprowadzając przedsiębiorczość do płaskiego utylitaryzmu.
W tekście brak nawet śladu refleksji nad moralnymi konsekwencjami technologii – od inwigilacji danych po niszczenie miejsc pracy przez automatyzację. To milczenie jest grzechem zaniechania wobec nauczania Leona XIII: „W sprawach wątpliwych i niepewnych wolno iść za rozumem; lecz gdy chodzi o religię i moralność, należy koniecznie zastosować się do przykazań” (Libertas).
Technokratyczna eschatologia bez Krzyża
Kurasiński kreśli wizję przyszłości, gdzie „kolejne pokolenia” będą „wzorować się” na przedsiębiorcach technologicznych – jak gdyby imitatio Christi (naśladowanie Chrystusa) można było zastąpić imitatio Zuckerbergi. To jawna herezja modernizmu potępiona w Pascendi Piusa X, który demaskował próby zastąpienia religii „uczuciem czysto ludzkim”.
„Rewolucja spod znaku AI pokazuje, że tworzenie narzędzi opartych na dużych modelach językowych to nie tylko przewaga biznesowa, ale możliwość realnego wpływania na kulturę i media” – pisze autor, nie zauważając, że to właśnie technokracja prowadzi do kulturowego samobójstwa narodu.
W tekście brak jakiejkolwiek wzmianki o lex naturalis (prawie naturalnym) jako fundamencie działalności gospodarczej. Tymczasem Pius XII ostrzegał: „Tam, gdzie nie uznaje się Boga, jako początku i końca całego życia prywatnego i publicznego, tam z konieczności słabnie i znika zasada moralna w życiu społecznym” (przemówienie z 24 grudnia 1944).
Polski „sen o Dolinie Krzemowej” okazuje się więc technokratyczną utopią, która – oderwana od Krzyża – prowadzi naród nie ku dobrobytowi, ale ku duchowej ruinie. Jak pisał kard. Pie: „Gdy społeczeństwo ma umrzeć, Bóg mu najpierw odbiera rozum”.
Za artykułem:
Polska to nie kraj dla jednorożców. Jaką wartość mają u nas start-upy (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 09.10.2025