Noblista 2025: Pesymizm jako narzędzie dekonstrukcji człowieczeństwa
Portal „Tygodnik Powszechny” (9 października 2025) informuje o przyznaniu Literackiej Nagrody Nobla węgierskiemu pisarzowi László Krasznahorkaiemu, gloryfikując jego twórczość jako „archeologię zniszczenia” oraz „melancholię sprzeciwu”. Artykuł eksponuje kluczowe wątki prozy noblisty: „niepokój, przeczucie katastrofy i samotna jednostka”, przedstawiając je jako głębię intelektualną. Milczenie o transcendentnym wymiarze ludzkiego cierpienia oraz redukcja moralności do kulturowego konstruktu demaskują jednak antychrześcijański rdzeń tej literatury.
Antropologia rozpaczy versus katolicka wizja osoby
„Życie i moralność łączy gęsty węzeł, który co krok próbujemy rozpleść, ulegając złudzeniu, że można żyć bez moralności albo – co gorsza – rozmyślać o moralności, zawieszając życie na kołku”
– ten fragment z tekstu Krasznahorkaiego o Nietzsche, przytoczony w artykule, odsłnia sedno problemu: moralność zostaje tu sprowadzona do subiektywnego zmagania, pozbawionego obiektywnego fundamentu w prawie naturalnym (lex naturalis). Tymczasem Sobór Watykański I nauczał niezmiennie: „Rozum ludzki może z pewnością poznać Stwórcę z rzeczy stworzonych przy naturalnym świetle rozumu” (Konst. Dei Filius). Pisarz, negując tę możliwość, wpisuje się w nurt modernistycznej destrukcji rozumu, potępionej przez św. Piusa X w Lamentabili sane exitu (1907).
Dehumanizacja jako „głębia”?
Tłumaczka Elżbieta Sobolewska komentuje:
„wszyscy [bohaterowie Krasznahorkaiego] są ludźmi przegranymi, zepchniętymi na margines życia”
. To przejaw naturalistycznej redukcji człowieczeństwa, gdzie jednostka pozbawiona zostaje godności wynikającej z bycia imago Dei. Św. Augustyn w Państwie Bożym przypominał: „Nawet w upadku człowiek zachowuje ślad podobieństwa do Stwórcy”. Tymczasem noblista konstruuje świat, w którym – jak zauważa Krzysztof Varga – dominuje „przeczucie katastrofy”, odbierając nadzieję na odkupienie, które stanowi oś doktryny katolickiej (por. 1 Kor 15:22).
Eschatologia bez Zbawiciela
Grzegorz Jankowicz określa twórczość laureata jako
„wykorzystującą metaforę czasu, który wypadł z kolein”
. To jawny przejaw eschatologicznego nihilizmu, sprzecznego z nauczaniem Kościoła o paruzji Chrystusa i ostatecznym triumfie dobra. Jak przypominał Pius XI w Quas primas (1925): „Pokój Chrystusa jest tylko w Królestwie Chrystusowym”. Kreowanie wizji „końca świata” pozbawionego Sądu Ostatecznego (jak w powieściach noblisty) to bluźniercza gra z Apokalipsą, odzierająca historię z jej teleologicznego sensu.
„Tygodnik Powszechny” jako tuba modernizmu
Kontekst publikacji – pismo chlubiące się współpracą z heretykami pokroju Leszka Kołakowskiego czy Olgi Tokarczuk – obnaża ideologiczne uwikłanie tekstu. Chwalenie Krasznahorkaiego za „unikanie tzw. faktów historycznych” (Varga) to w istocie aprobata dla relatywizmu, który Pius IX potępił w Syllabusie (1864), przypominając: „Wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym” (prop. 15). Promowanie literatury depresyjnej jako „wysokiej kultury” wpisuje się w strategię sekty posoborowej, by zastąpić via pulchritudinis (drogę piękna prowadzącą do Boga) estetyką brzydoty i dezintegracji.
Głoszenie nicości jako forma apostazji
Opisywany w artykule „wojna końca świata” (Varga) to antyewangelia głoszona przez współczesnych intelektualistów. Tymczasem św. Paweł przestrzegał: „Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara” (1 Kor 15:17). Noblista, negując poprzez milczenie tę podstawową prawdę, staje się „nauczycielem rozpaczy” w świecie, który – jak pisał Pius XII – „cierpi na brak nadziei”. Katolicka odpowiedź na taką twórczość brzmi jednoznacznie: „Non in commotione Dominus” („Nie w zamęcie jest Pan” – 1 Krl 19:11) – prawdziwa głębia tkwi w ciszy adoracji, nie w krzyku buntu.
Za artykułem:
Nobel dla węgierskiego mistrza niepokoju. Literackie moce László Krasznahorkaiego (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 09.10.2025