Portal Tygodnik Powszechny informuje o obecności polskich naturalnych kosmetyków na wystawie Expo 2025 w Osace. Artykuł przedstawia marki Hagi i Cztery Szpaki jako przykłady „dumy gospodarczej”, podkreślając ich rzekomo „holistyczne” podejście do pielęgnacji inspirowane naturą. Autorzy zachwycają się wzrostem wartości polskiego rynku kosmetycznego do 5,843 mld euro i piątą pozycją w UE, przedstawiając branżę jako „czempiona polskiej gospodarki”. Wątek duchowy sprowadzony został do New Age’owskiego „wellnessu” i „slow life”, podczas gdy jedynym wspomnieniem transcendencji jest porównanie polskich praktyk do „słowiańskich rytuałów pielęgnacji”.
Redukcja sacrum do profanum: kosmetyczna parodia łaski
„Chcieliśmy robić coś, co będzie z natury, będzie miało te zapachy, te esencje. I coś, co będzie robić dobrze i naszej skórze, i głowie” – deklaruje Agata Borzym z Hagi. Ten naturalistyczny manifest doskonale ilustruje herezję immanentyzmu potępioną przez św. Piusa X w Lamentabili sane (1907), gdzie papież przestrzegał przed redukcją religii do „świadomości ludzkiej”. Kosmetyczne „esencje” zastępują tu łaskę uświęcającą, a pseudomistyczne „doznania” – modlitwę. Gdy Pius XI w Quas Primas (1925) ogłaszał królowanie Chrystusa, podkreślał: „Jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Dziś owo odrzucenie przybiera postać aromaterapeutycznych olejków i soli do kąpieli, mających zastąpić sakramentalia.
Ekologiczne kacerstwo: zielona religia bez Krzyża
Haniebne jest milczenie o katolickiej nauce społecznej w kontekście ekologicznych mód. „Zero waste” i „zrównoważona produkcja” przedstawiane są jako najwyższe dobro, podczas gdy Kościół zawsze nauczał, że cel stworzeń niższych jest w człowieku, ich zaś używanie winno być podporządkowane prawom moralnym (Pius XII). Tymczasem artykuł gloryfikuje „instalację z tarniny” w pawilonie Expo, nie wspominając, że każdy element przyrody ma służyć uwielbieniu Stwórcy – nie zaś stawać się fetyszem w świeckim rytuale. Współczesny „wellness” to nic innego jak pelagianizm w wersji spa: wiara w samozbawienie przez odpowiednie kremy i medytacje, bez potrzeby Odkupienia.
Eksport apostazji: polskie „innowacje” na ołtarzu globalizmu
Grzegorz Sienkiewicz z Czterech Szpaków chełpi się: „Na rynkach azjatyckich możemy mieć szansę […] bo im bardziej konkurencyjny, rozwinięty i nasycony rynek, tym lepiej”. To jawna zdrada katolickiego uniwersalizmu! Gdy Pius XI potępiał w Quas Primas „zeświecczenie czasów obecnych”, wskazywał właśnie na takie komercjalizowanie wszystkich sfer życia. Polski eksport kosmetyków (6 mld euro) staje się tu narzędziem kolonizacji dusz przez kulturę śmierci – zwłaszcza że większość produktów promuje genderową androgynię i relatywizm (np. uniseksowe zapachy, rezygnacja z podziałów na „męskie” i „damskie” linie).
Regulacyjna niewola: UE jako nowa Święta Inkwizycja?
Ironią jest narzekanie przedsiębiorców na unijne regulacje („300 aktów prawnych”), podczas gdy prawdziwym zniewoleniem jest ich niewola modernistycznej mentalności. Gdy Aleksandra Lau-Wyzińska z PZPK mówi: „Azja i Ameryka mają znacznie mniej bagażu na plecach”, nie dostrzega, że ów „bagaż” to właśnie pozostałości chrześcijańskiej etyki pracy i produkcji. Tymczasem Kodeks prawa kanonicznego z 1917 (kan. 1524) wyraźnie stanowił, że przedsiębiorcy winni kierować się zasadą sprawiedliwości społecznej – nie zaś pogańskim „duchem innowacji”. Polski przemysł kosmetyczny, zamiast produkować olejki do namaszczenia chorych czy wosk na gromnice, produkuje świeckie substytuty sakramentów.
Kosmetyczna apokalipsa: gdy „self-care” zastępuje rachunek sumienia
Najgroźniejszym aspektem jest przemilczenie eschatologicznego wymiaru ludzkiej egzystencji. Gdy autorzy zachwycają się, że „85% firm pracuje nad wdrażaniem innowacji”, zapominają, że „co stanie się z człowiekiem, który skarbiec gromadzi, a w Bogu nie jest bogaty?” (Łk 12,21). „Rytuały pielęgnacyjne” typu koreańskiego czy „słowiańskiego” to parodia modlitwy różańcowej i nabożeństw paraliturgicznych. W obliczu nadchodzącego Sądu Ostatecznego nie pomogą „naturalne dezodoranty” Czterech Szpaków czy „maceraty z lawendy” Hagi – jedynie łaska płynąca z Najświętszej Ofiary i godziwe życie. Artykuł, gloryfikując te bałwochwalcze praktyki, staje się współczesnym wcieleniem Syllabusa błędów Piusa IX, gdzie potępiono tezę, że „człowiek może znaleźć drogę wiecznego zbawienia w każdej religii” (pkt 16).
Za artykułem:
Branża piękna i mądra. Jak polskie kosmetyki podbijają świat (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 13.10.2025