Portal Sacdrdjo (9 października 2025) relacjonuje skandaliczne zachowanie Dawida Mysiora – youtubera określanego jako „tradycjonalista”, który w swoim wystąpieniu posłużył się obsceniczną metaforą dotyczącą prezydenta RP. Autor wskazuje na korzenie tego schamienia w środowiskach korwinistycznych oraz brak reakcji ze strony struktur lefebvriańskich, z którymi Mysior obecnie współpracuje. W tle przewija się wątek ogólnego upadku kultury języka wśród osób podających się za obrońców tradycji katolickiej.
Wulgaryzm jako symptom religijnej dekadencji
„Niech nie wychodzi z ust waszych mowa szkodliwa, lecz tylko budująca” (Ef 4,29) – napominał św. Paweł, wskazując na nierozerwalny związek między czystością języka a zdrowiem duchowym. Tymczasem Mysior, podający się za katolika, publicznie posługuje się językiem, który Pius XI w encyklice „Divini Illius Magistri” potępił jako „śmiertelną truciznę” niszczącą fundamenty cywilizacji chrześcijańskiej. To nie przypadkowa wpadka, lecz objaw głębszej choroby trawiącej środowiska podszywające się pod tradycję:
„Takie to jest elyta tradycyjnego katolicyzmu w Polsce…”
Niepokojące jest milczenie struktur FSSPX wobec tego skandalu. Bractwo „św.” Piusa X, już z racji wątpliwych święceń założyciela (konsekrowanego przez masona kard. Achille’a Lienarta), okazuje się kolejną inkubatornią półprawd i kompromisów. Jak czytamy w liście apostolskim Ecclesia Dei z 1988 roku: „Każdy katolik ma prawo do pełnej i niewybrakowanej prawdy, nie zaś do jej surogatów”.
Lefebvrianizm jako duchowa pułapka
Przemiana Mysiora z obrońcy posoborowej nowinkarskiej sekty w „tradycjonalistę” odsłania istotę problemu współczesnych ruchów lefebvriańskich. Jak trafnie zauważył abp Marcel Lefebvre w wywiadzie dla „Fideliter” (1985): „Dajcie nam starą Mszę, to nam wystarczy” – ta redukcjonistyczna postawa prowadzi do sytuacji, gdzie przy zachowaniu zewnętrznych form liturgicznych następuje erozja katolickiego ducha.
Św. Pius X w encyklice Pascendi Dominici Gregis precyzyjnie zdiagnozował to zjawisko: „Moderniści, zachowując katolickie terminy, nadają im znaczenie całkowicie obce duchowi Kościoła”. Nie przypadkiem więc w środowisku Mysiora spotykamy:
- Fiksację na tematach świeckich i politycznych kosztem prawd wiary
- Brak wyraźnego rozgraniczenia między katolicyzmem a korwinistycznym liberalizmem
- Zupełną obojętność wobec apostazji „papieża” Leona XIV i innych uzurpatorów
Kulturowy marksizm prawicy: gdy liberalizm zastępuje religię
Autor słusznie wskazuje na „zapaść kulturową, intelektualną i moralną” wśród współczesnych elit prawicowych. Należy jednak podkreślić, że źródłem tego upadku jest przyjęcie zasad masońskiego liberalizmu potępionych przez Leona XIII w „Humanum Genus”:
„Wolnomularstwo głosi zasadę, że religia i państwo powinny być całkowicie rozdzielone. Jest to herezja, która niszczy podstawy społeczne i otwiera drogę do wszelkich nadużyć.”
Korwinizm – jako świecka ideologia oparta na kulcie wolności negatywnej i relatywizmie moralnym – stanowi przeciwieństwo katolickiej nauki społecznej wyrażonej w Rerum Novarum. Tymczasem Mysior i jemu podobni, zamiast głosić „niezmienną naukę o królewskiej władzy Chrystusa nad narodami” (Pius XI, Quas Primas), uprawiają polityczny eklektyzm, mieszając katolicką frazeologię z liberalnymi doktrynami.
Milczenie o grzechu głównym apostazji
Najcięższym zarzutem wobec omawianego środowiska jest całkowite pominięcie kwestii kluczowej dla zbawienia dusz: publicznej apostazji współczesnych struktur watykańskich. Gdy Mysior krytykuje „papieża” Leona XIV, czyni to wyłącznie na płaszczyźnie politycznej, nie zaś teologicznej. Tymczasem już św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice nauczał:
„Papież, który jest jawnym heretykiem, przestaje sam w sobie być Papieżem i głową, tak jak przestaje sam w sobie być chrześcijaninem i członkiem ciała Kościoła.”
Brak jednoznacznego potępienia herezji posoborowia i wezwania do powrotu do prawdziwej wiary świadczy o duchowej martwocie omawianych środowisk. Jak zauważył św. Hieronim: „Milczenie wobec herezji jest przyzwoleniem na nią”.
Dekonstrukcja języka jako narzędzia rewolucji
Autor trafnie wskazuje na związek między upadkiem języka a destrukcją życia duchowego. W tym kontekście szczególnie wymowne jest użycie przez Mysiora wulgaryzmów w dyskusji z duchownym. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 144) jasno określa:
„Wierni winni okazywać duchownym cześć należną ich świętemu stanowi, zwracając się do nich w sposób stosowny do godności.”
To nie jest „kwestia konwenansów”, jak próbuje się dziś twierdzić, lecz fundamentalna zasada katolickiej pobożności. Sobór Trydencki w dekrecie o reformie (sesja XXIV) przypominał, że „szacunek dla duchownych jest odbiciem czci dla samego Chrystusa Kapłana”.
Zaniedbanie wymiaru nadprzyrodzonego
Największym jednak grzechem omawianego środowiska jest redukcja katolicyzmu do poziomu zwykłej etyki społecznej. Brak jakiejkolwiek wzmianki o:
- Konieczności łaski uświęcającej do zbawienia
- Obowiązku publicznego wyznawania wiary
- Grzeszności współpracy z modernistyczną sektą
- Rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii
Jak trafnie zauważył Pius XII w Humani Generis: „Wszelkie pomijanie nadprzyrodzonej perspektywy jest przejawem ukrytej herezji naturalizmu”.
Duchowa ruina jako owoc kompromisu
Opisywany przypadek Dawida Mysiora to nie jednostkowe zjawisko, lecz logiczna konsekwencja przyjęcia błędnych zasad lefebvrianizmu:
- Częściowe uznanie ważności posoborowych „sakramentów”
- Fałszywe przekonanie o możliwości reformy sekty posoborowej
- Brak konsekwentnego potępienia wszystkich herezji Vaticanum II
Św. Augustyn w De Vera Religione przestrzegał: „Częściowa prawda bywa często groźniejsza od jawnego kłamstwa, gdyż łatwiej uwodzi nieuważne dusze”. Dopóki środowiska „tradycji” nie odrzucą całkowicie struktury posoborowej jako „ohydy spustoszenia” (Mt 24,15), dopóty będą rodzić jedynie kolejne rozczarowania i skandale.
Za artykułem:
Witaj człowieku prymitywny czyli mała "Polska" D. Mysiora (teologkatolicki.blogspot.com)
Data artykułu: 09.10.2025