Statystyki MEN ukrywają duchową pustkę polskiej oświaty
Portal Gość Niedzielny (14 października 2025) publikuje dane Ministerstwa Edukacji Narodowej o liczbie nauczycieli w Polsce: 707,6 tys. pracowników oświaty, z czego 84% stanowią kobiety o średniej wieku 46 lat. Artykuł koncentruje się na suchych statystykach etatów (305 tys. w szkołach podstawowych), stopniach awansu zawodowego (54,9% dyplomowanych) i wykształceniu (94,6% z tytułem magistra), całkowicie przemilczając kluczowy dla katolika wymiar formacyjny edukacji.
Edukacja bez Boga: statystyki jako narzędzie laicyzacji
Przedstawione dane to arithmetica diaboli (arytmetyka diabła) – pozornie neutralne liczby służące ukryciu systemowej dechrystianizacji szkolnictwa. Gdy autor chwali się, że „najstarszy nauczyciel ma 88 lat i uczy fortepianu”, jednocześnie pomija fakt, iż w tysiącach szkół:
[…] usunięto krzyże, usunięto za to naukę o pseudoprawach LGBT, a katecheci zostali zepchnięci na margines jako „nauczyciele niepełnowartościowi”.
Milczenie o stanie lekcji religii – które zgodnie z modernistyczną doktryną „Kościoła posoborowego” traktowane są jako zajęcia dodatkowe – demaskuje prawdziwy cel tych statystyk: legitymizację państwowego monopolu edukacyjnego, potępionego przez Piusa XI w encyklice Divini Illius Magistri jako „najohydniejszy tyranizm” (nr 45).
Feminizacja zawodu jako symptom rozkładu
Podkreślanie, że „zawód nauczycielski należy do zawodów sfeminizowanych” (84% kobiet) nie jest niewinną informacją. To część inżynierii społecznej zmierzającej do zniszczenia naturalnych ról płciowych. Jak zauważył kard. Alfredo Ottaviani:
„Gdy szkoła traci męskie autorytety, chłopcy wychowują się bez wzorców ojcostwa, a dziewczęta uczą się pogardy dla macierzyństwa”.
Rosnąca średnia wieku (z 41,5 lat w 2012 do 46,3 w 2025) potwierdza tylko, że zawód przestał przyciągać młodych mężczyzn gotowych bronić cywilizacji chrześcijańskiej. Pozostają w nim głównie kobiety wychowane w duchu gender i emancypacji.
Awans zawodowy vs. apostazja doktrynalna
Wyróżnienie 378 tys. nauczycieli dyplomowanych to parodia katolickiego pojęcia mistrzostwa. Podczas gdy św. Jan Bosko wymagał od pedagogów „świętości, rozsądku i miłości”, współczesne kryteria awansu sprowadzają się do:
- Wykonywania poleceń kuratoryjnych biurokratów
- Promowania edukacji seksualnej WHO
- Stosowania „nowoczesnych metod dydaktycznych” z pogwałceniem Ratio Studiorum
Fakt, że jedynie 23,8% nauczycieli to „początkujący”, dowodzi że system nie przyciąga już idealistów – tylko utwierdza karierowiczów w strukturach sprzeniewierzonych depositum fidei (depozytowi wiary).
Uniwersyteckie tytuły jako zasłona dymna
Podkreślanie, że 94,6% nauczycieli ma stopień magistra to intelektualny szantaż. Wszak większość polskich uczelni:
- Wydziały teologiczne prowadzi w unii z heretykami i schizmatykami
- Wykłada neomarksistowskie teorie gender i queer studies
- Nadaje tytuły za prace głoszące relatywizm moralny
Jak zauważył św. Pius X w Lamentabili sane exitu: „Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (propozycja potępiona nr 25). Współczesny nauczyciel-magister to często wróg Objawienia ubrany w togę „naukowego autorytetu”.
Statystyki MEN są więc raportem z pogrzebu katolickiej edukacji. Gdy zabraknie w szkole krzyża, różańca i prawdy o Niepokalanym Poczęciu Marji – nawet 700 tys. nauczycieli nie uchroni narodu przed apostazją.
Za artykułem:
MEN: w Polsce jest 707,6 tys. nauczycieli (gosc.pl)
Data artykułu: 14.10.2025