Nigerijski dramat chrześcijan: bezsilność współczesnego świata wobec prześladowań
Portal eKAI (14 października 2025) relacjonuje spór dyplomatyczny między amerykańskim senatorem Tedem Cruzem a rządem Nigerii w sprawie prześladowań chrześcijan. W tekście przytacza się dane: 50 tys. zamordowanych od 2009 roku, 18 tys. zniszczonych kościołów i 2 tys. szkół chrześcijańskich. Rzecznik nigeryjskiego prezydenta Bola Tinubu odrzuca te zarzuty, twierdząc, że kraj zmaga się z terroryzmem „dotykającym wszystkich”, nie zaś prześladowaniami religijnymi.
Kryzys bez katolickiej diagnozy
Artykuł pomija fundamentalny fakt: współczesny świat utracił zdolność rozpoznawania prześladowań religijnych, ponieważ odrzucił regnum sociale Christi (społeczne królowanie Chrystusa). Gdy Pius XI w encyklice Quas primas ogłaszał: „Państwa winny publiczną cześć i posłuszeństwo Chrystusowi”, wskazywał jedyne antidotum na wojny religijne. Tymczasem zarówno Nigeria, jak i USA operują fałszywym paradygmatem świeckiego państwa, które z zasady nie może rozwiązać konfliktu między prawdą a błędem.
Rząd Nigerii, twierdząc że „terroryzm dotyka wszystkich”, stosuje klasyczną taktykę modernistycznej relatywizacji. Jak zauważył św. Pius X w Lamentabili sane: „Moderniści mieszają prawdę z błędem, by zniszczyć istotę wiary”. Fakt, że islamiści zabijają również muzułmanów sprzeciwiających się dżihadowi, nie zmienia religijnego charakteru prześladowań chrześcijan – celowego niszczenia Kościoła i wiary w Chrystusa.
Bezsilność świeckich rozwiązań
Projekt ustawy senatora Cruza „Nigerian Religious Freedom Accountability Act” to przykład iluzorycznego humanitaryzmu oderwanego od nadprzyrodzoności. Sankcje gospodarcze i dyplomatyczne mogą co najwyżej ukarać pojedynczych urzędników, lecz nie dotkną istoty problemu: islamskiej koncepcji państwa wrogiego wszelkiej obecności Krzyża w życiu publicznym.
Amerykańskie raporty o „rzadkich karach dla sprawców” potwierdzają tylko bankructwo liberalnego modelu praw człowieka. Kiedy w 1864 roku Pius IX w Syllabusie błędów potępił tezę, że „Kościół powinien być oddzielony od państwa”, wskazywał właśnie na takie konsekwencje: państwo bez Boga staje się bezsilnym obserwatorem masakr wiernych.
Religijny synkretyzm w działaniu
Najbardziej zdradzieckie jest milczenie artykułu w kwestii dusznopasterskiego obowiązku nawracania muzułmanów. Jak przypominał św. Tomasz z Akwinu: „Nawet jeśli niewierni nie podlegają władzy Kościoła, należy ich do wiary nakłaniać argumentami i perswazją” (Summa Theologiae II-II, q. 10, a. 11). Tymczasem organizacje typu Open Doors, zaliczając Nigerię do „najniebezpieczniejszych krajów dla chrześcijan”, propagują bierną postawę ofiary zamiast misyjnego zapału.
Modernistyczna pułapka „wspólnego terroryzmu”
Retoryka nigeryjskiego rządu o „terroryzmie dotykającym wszystkich” to klasyczny przykład hermeneutyki ciągłości potępionej przez tradycję katolicką. Gdy Pius IX potępiał w Quanta cura „opinię, że wszelkie religie są równą drogą zbawienia”, precyzyjnie wskazywał źródło takich porównań. Zrównanie cierpienia chrześcijan mordowanych za wyznawanie Chrystusa z ofiarami wewnątrzislamskich porachunków to zdrada Ewangelii.
Katastrofa eklezjalnej dezercji
Artykuł nie zadaje kluczowego pytania: gdzie są nigeryjscy biskupi? W kraju, gdzie niszczy się 18 tys. kościołów, prawowierny pasterz winien nawoływać do publicznych krucjat różańcowych i ekspiacyjnych procesji, nie zaś – jak to czynią posoborowi „biskupi” – uczestniczyć w dialogu międzyreligijnym. Milczenie hierarchii to owat rewolucji liturgicznej i teologicznej Vaticanum II, które pozbawiło Kościół narzędzi duchowego przeciwdziałania prześladowaniom.
Za artykułem:
Prześladowania chrześcijan w Nigerii – mocny apel z Waszyngtonu (vaticannews.va)
Data artykułu: 14.10.2025