Portal „Gość Niedzielny”, powołując się na informacje PAP, relacjonuje tragiczny wypadek w Tatrach, gdzie jeden turysta poniósł śmierć, a drugi odniósł poważne obrażenia. W tekście czytamy:
„Dwóch turystów podczas wspinaczki zjechało po zalodzonym żlebie… Jeden z nich zginął na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń. Drugi z poważnymi urazami nóg został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Zakopanem”.
Medykalizacja śmierci i zatracenie sensu martyrium
Relacja ogranicza się do zimowych warunków pogodowych i technicznych aspektów akcji ratunkowej, całkowicie pomijając mysterium mortis (tajemnicę śmierci). W katolickim ujęciu każda nagła śmierć stanowi wezwanie do rachunku sumienia i wewnętrznego nawrócenia, jak nauczał św. Alfons Liguori: „Mors certa, hora incerta” (śmierć pewna, godzina niepewna). Tymczasem sekta posoborowa redukuje człowieka do wymiaru biologicznego – ofiara staje się „poszkodowanym”, a nie homo viator (człowiekiem pielgrzymem) stojącym przed sądem Boga.
Zaniedbanie sakramentalnego wymiaru tragedii
W całym tekście brak najmniejszej wzmianki o:
– Ostatnim namaszczeniu dla konającego
– Spowiedzi i Komunii św. dla rannego
– Modlitwie za dusze zmarłego
To jawna apostazja od kanonu 468 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., który zobowiązywał kapłanów do „największej troski o zbawienie dusz w niebezpieczeństwie śmierci”. Ratownicy TOPR mają raki i czekany, lecz współczesny „ksiądz” nie nosi już olejów świętych – to symbol całkowitej kapitulacji przed naturalizmem.
Język technokratycznej dezynwoltury
Biurokratyczny ton relacji („przetransportowany śmigłowcem”, „ratownik dyżurny”, „obligacje łańcuchowe”) odsłania antychrześcijański paradygmat: człowiek jako zbiór parametrów fizjologicznych do zabezpieczenia. Brak tu najmniejszego odniesienia do słów św. Pawła: „Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1 Kor 15,19). W miejsce teologii krzyża mamy kult bezpieczeństwa – nowego bożka laickiego społeczeństwa.
Niemoralność „turystyki ekstremalnej”
Artykuł bezkrytycznie powiela mit „wolności górskiej”, podczas gdy moralność katolicka zawsze stawiała roztropność ponad brawurą. Św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (II-II, q. 126) wyraźnie przestrzegał przed „temeritatem” (zuchwałością) wystawiającą życie na niepotrzebne ryzyko. Współczesne „zdobywanie przełęczy” to często forma pogańskiego bałwochwalstwa przyrody, gdzie góra zastępuje ołtarz, a adrenalina – modlitwę.
Strukturalna apostazja mediów „katolickich”
Fakt, że portal utożsamiający się z katolicyzmem publikuje suchą informację PAP bez żadnego duchowego komentarza, dowodzi całkowitego wchłonięcia przez świat ducha. Gdzie echo słów Piusa XII: „Największą zbrodnią współczesności jest utrata poczucia grzechu”? Milczenie o konieczności stanu łaski u progu wieczności to współudział w duchowym morderstwie – grzech zaniedbania cięższego niż sam upadek w żlebie.
Teologia wydarzenia w świetle prawdziwej wiary
Katolicka analiza tragedii musiałaby uwzględnić:
1. Czy zmarły miał szansę wezwania kapłana?
2. Czy turyści korzystali wcześniej z sakramentów?
3. Jaki stan moralny prowadził ich na niebezpieczny szlak?
4. Czy świadkowie modlili się za konających?
Bez odpowiedzi na te pytania relacja staje się narzędziem dechrystianizacji. Jak pisał bł. Jan Vianney: „Jedna tylko myśl o śmierci jest potężniejsza niż wszystkie napomnienia świata” – lecz współcześni „duszpasterze” wolą mówić o rakach i kaskach niż o czyśćcu i sądzie.
Duchowa zima cięższa od tatrzańskiej
TOPR ostrzega przed śniegiem, ale kto ostrzega przed „drugą śmiercią” (Ap 20,14)? W strukturach okupujących Watykan od 1958 r. zamilkły trąby Archanioła – pozostały tylko komunikaty o warunkach pogodowych. To spełnienie proroctwa Leona XIII: „Gdy usunie się prawdziwą pobożność, żadna siła nie powstrzyma upadku narodów” (Encyklika „Humanum genus”). Śmierć na Zawracie jest tylko symptomem agonii społeczeństwa, które wyrzuciło krzyż z przestrzeni publicznej.
Za artykułem:
Wypadek w Tatrach (gosc.pl)
Data artykułu: 15.10.2025