Portal LifeSiteNews informuje, że "papież" Leon XIV podczas spotkania z pielgrzymami z diecezji Toskania 11 października 2025 r. nazwał don Lorenzo Milaniego "prorokiem Kościoła toskańskiego i włoskiego", powtarzając wcześniejszą pochwałę głoszoną przez swego poprzednika Franciszka. Tymczasem zachowana korespondencja duchownego zawiera jawne przyznanie się do czynów pedofilskich: "Jeśli istnieje niebezpieczeństwo dla mojej duszy, to z pewnością nie dlatego, że kochałem za mało, ale że kochałem za bardzo – co oznacza nawet branie ich do łóżka. A potem, kto kiedykolwiek będzie w stanie kochać chłopców do szpiku kości, nie kończąc na wsadzeniu im go w tyłek, jeśli nie nauczyciel, który wraz z nimi kocha także Boga, boi się piekła i pragnie nieba?" (1959).
Propagowanie dewiacji jako "proroctwa"
"Papież" Leon XIV świadomie kontynuuje linię Franciszka, kanonizując moralną zgniliznę pod płaszczykiem społecznego zaangażowania. Użycie przez hierarchów neo-kościoła terminu "I care" (ang. "zależy mi") jako rzekomo chrześcijańskiej maksymy Milaniego stanowi klasyczny przykład modernistycznej strategii: subiektywne odczucia zastępują obiektywne zasady moralne. Tymczasem Kościół katolicki zawsze nauczał, że peccatum contra naturam (grzech przeciw naturze) podlega najsurowszym karom, łącznie z ekskomuniką latae sententiae (automatyczną) – jak stanowił kanon 2359 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r.
Chris Jackson w analizie dla Substack trafnie zauważa: "To człowiek, którego Leon XIV nazwał prorokiem. Którego Franciszek określił jako wzór dla kapłanów! Kapłan, który otwarcie fantazjował o czynach seksualnych z chłopcami, jest dziś przedstawiany jako model «Kościoła, któremu zależy». To jest obsceniczne. To odwrócenie wszystkiego, za czym niegdyś stał Kościół Chrystusowy".
Systemowa apostazja hierarchii posoborowej
Chwalenie postaci o udokumentowanych skłonnościach pedofilskich nie jest przypadkowym potknięciem, lecz objawem głębokiej teologicznej degeneracji struktur okupujących Watykan. Już w 1907 r. Święte Oficjum pod przewodnictwem św. Piusa X w dekrecie Lamentabili sane exitu potępiło modernistyczne pomieszanie sfery sacrum i profanum, stwierdzając: "Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw" (propozycja 25). Dzisiejsza gloryfikacja Milaniego stanowi logiczną konsekwencję tej rewolucji – gdy sentire cum Ecclesia (myśleć z Kościołem) zastąpiono sentire cum saeculo (myśleć ze światem).
Należy podkreślić, że prawdziwy Kościół katolicki semper idem (zawsze ten sam) nigdy nie uznałby za godnego publicznej pochwały duchownego, który w listach osobistych opisuje swoje dewiacje. Jak nauczał papież Pius XI w encyklice Quas Primas: "Pokój Chrystusowy może zapanować jedynie w Królestwie Chrystusowym" (1925), zaś jakakolwiek forma akceptacji grzechu wołającego o pomstę do nieba stanowi zdradę tego królewskiego majestatu.
Milczenie o prawie Bożym jako oskarżenie
Najcięższym oskarżeniem wobec wypowiedzi "papieża" Leoniego jest nie tylko to, co powiedział, ale czego nie powiedział. Brak jakiegokolwiek odniesienia do:
- Obiektywnego charakteru grzechu sodomii jako crimen nefandum (zbrodni niegodziwej) według nauki Ojców Kościoła
- Konieczności pokuty i zadośćuczynienia za zgorszenie
- Bezwzględnego obowiązku ochrony niewinności dzieci, o którym mówił Chrystus: "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych… lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i utopić go w głębi morza" (Mt 18:6)
Jak trafnie diagnozował papież Pius IX w Syllabus Errorum: "Wiara katolicka jest przeciwna dobru i pomyślności społeczeństwa" (błąd 40). Dzisiejsze wydarzenie potwierdza, że kierownictwo sekty posoborowej świadomie wybrało drogę przeciwną Ewangelii – drogę akceptacji i promocji zła pod pozorem "troski".
Teologia wyzwolenia z ludzkiej niewinności
Sprawa Milaniego odsłania szerszy fenomen: neo-kościół zbudował teologię wyzwolenia z moralności. Gdy św. Pius X w encyklice Pascendi Dominici Gregis pisał o modernistach, że "w ich mniemaniu Kościół zrodził się z wzajemnego porozumienia wiernych" (1907), przewidział dokładnie mechanizm dzisiejszego skandalu. "Proroctwo" definiuje się tu nie przez wierność depozytowi wiary, lecz przez zgodę z duchem czasu i rewolucyjną retorykę.
Chris Jackson słusznie konkluduje: "Czcić taką postać to profanacja. To mówi światu, że najwyższy urząd w Kościele nie odróżnia już rannych grzeszników szukających odkupienia od drapieżców, którzy gloryfikują swoją własną deprawację". W świetle niezmiennej doktryny katolickiej, wszelka forma tolerancji dla świętokradztwa i naruszenia szóstego przykazania stanowi współudział w grzechu.
Na koniec trzeba przypomnieć słowa św. Pawła: "Ani wszetecznicy… ani mężołożnicy… ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą" (1 Kor 6:9-10). Dopóki struktury posoborowe będą gloryfikować takich jak Milani, dopóty potwierdzać będą swoje zerwanie z sukcesją apostolską i misją zbawczą – stając się instytucjonalnym antykościołem.
Za artykułem:
Pope Leo praises priest who fantasized about pedophilia (lifesitenews.com)
Data artykułu: 16.10.2025







