Portal Tygodnik Powszechny (21 października 2025) przedstawia analizę polityki historycznej Viktora Orbána, ukazującą jego próby reinterpretacji XX-wiecznych dziejów Węgier jako narodu „zdradzonego przez Zachód”. Artykuł wyjaśnia, jak premier Węgier wykorzystuje narrację o historycznych krzywdach (traktat w Trianon, powstanie 1956) do uzasadnienia swojej prorosyjskiej postawy wobec wojny na Ukrainie oraz konfliktu z Unią Europejską. Autor wskazuje na instrumentalne traktowanie faktów historycznych, zwłaszcza dotyczących węgierskiego sojuszu z III Rzeszą, oraz na budowanie współczesnej polityki zagranicznej na micie „osamotnionego bohatera”.
Fałszowanie historii jako narzędzie legitymizacji zdrady
„W narracji Orbána winny jest Zachód” – konstatuje autor, wskazując na centralny motyw węgierskiej propagandy. Ta przewrotna teza, przypisująca odpowiedzialność za sowiecką zbrodnię z 1956 r. sojusznikom z NATO, stanowi jawną perwersję katolickiej nauki o sprawiedliwości. Św. Augustyn w „Państwie Bożym” (XIX, 7) definiuje pokój jako „ład wynikający z porządku”, podczas gdy Orbánowski „pokój za wszelką cenę” to jedynie kamuflaż dla tchórzliwej kapitulacji przed rosyjskim imperializmem.
Artykuł słusznie demaskuje relatywizowanie węgierskiej kolaboracji z Hitlerem, lecz pomija teologiczny wymiar tej zdrady. Kiedy Orbán twierdzi, że Węgry zostały „wepchnięte” do II wojny światowej, zaprzecza podstawowej zasadzie katolickiej moralności: libertas humana (wolność ludzka). Regent Horthy świadomie zawarł pakt z III Rzeszą 20 listopada 1940 r., łamiąc tym samym zasadę pax Christi in regno Christi (pokój Chrystusa w królestwie Chrystusa) wyrażoną w encyklice Piusa XI Quas Primas (1925).
„Orędownik pokoju” w służbie antychrześcijańskiego imperializmu
Strategia Budapesztu wobec Ukrainy odsłania pełnię duchowego bankructwa: „Ukraina musiałaby oddać dziś jedną piątą swojego terytorium” – radzi wiceszef węgierskiego MSZ, powtarzając kremlowską retorykę. Tymczasem papież Pius XII w przemówieniu z 24 grudnia 1944 r. ostrzegał: „Ten, kto godzi się na niesprawiedliwość, staje się wspólnikiem tyrana”. Postulowanie rozbioru suwerennego państwa w imię „realizmu politycznego” to klasyczny przykład prudentia carnis (roztropności cielesnej) potępionej przez św. Pawła (Rz 8,6).
Autor artykułu trafnie wskazuje na hipokryzję Orbánowskiej retoryki: „odmawiając pomocy Ukrainie, to on przyjmuje rolę tego właśnie przedstawiciela Zachodu, który w przeszłości porzuciłby Węgry”. To duchowe samobójstwo ma jednak głębsze korzenie – jest owocem odrzucenia społecznego panowania Chrystusa Króla. Gdy w 2011 r. węgierski parlament usunął z preambuły konstytucji odniesienie do Boga i chrześcijańskiego dziedzictwa, otworzył drogę dla tej neo-pogańskiej koncepcji państwa.
Milczenie o źródłach współczesnego kryzysu
Najcięższym zarzutem wobec analizy Tygodnika Powszechnego jest pominięcie katastrofy duchowej poprzedzającej polityczną apostazję. Artykuł nie wspomina, że:
- Węgry pod rządami Orbána zalegalizowały związki homoseksualne w 2009 r. (rok przed jego powrotem do władzy)
- W 2012 r. przyjęto ustawę dyskryminującą „nieuznane” Kościoły, w tym katolickie wspólnoty tradycyjne
- Od 2013 r. węgierska konstytucja gwarantuje „ochronę życia od poczęcia”, lecz równocześnie dopuszcza aborcję do 12 tygodnia
Te sprzeczności odzwierciedlają duplex actus voluntatis (podwójny akt woli) charakterystyczny dla modernizmu potępionego w dekrecie Lamentabili Piusa X (1907). Orbánowska „rewolucja konserwatywna” okazuje się więc tylko świeckim odpowiednikiem posoborowej „hermeneutyki ciągłości” – pozorem tradycji służącym legitymizacji rewolucji.
Teologia historii versus historyczny relatywizm
Gdy autor pisze o „reinterpretacji historii” jako podstawie węgierskiej polityki, nie dostrzega jej antychrześcijańskiego rdzenia. Katolicka wizja dziejów, wyrażona przez św. Augustyna czy Bossueta, widzi w historii realizację Bożego planu zbawienia. Tymczasem Orbánowska mitologia to czysto immanentystyczna konstrukcja – próba zastąpienia Providentia Dei (Opatrzności Bożej) Fortuna Nationis (Losem Narodu).
Konsekwencje tej duchowej chorób są widoczne w retoryce węgierskiego premiera: „prowojenny Zachód spróbuje wciągnąć Węgry do wojny”. To klasyczny przykład bałwochwalczego kultu państwa potępionego już w Syllabusie Piusa IX (1864). Punkt 39 jednoznacznie stwierdza błąd twierdzenia, że „Państwo jako źródło wszystkich praw posiada uprawnienia nieograniczone żadną miarą”. Tymczasem cała orbánowska polityka zakłada absolutyzację raison d’état – dokładnie tę samą, która prowadziła Węgry do sojuszu z Hitlerem w 1939 r.
„W tej narracji opowiedzenie się Węgier po stronie Hitlera jawi się nie jako wybór, lecz wymuszona reakcja na niesprawiedliwość traktatu z 1920 roku”
To zdanie demaskuje sedno problemu: przekształcenie narodu katolickiego w naród-rewizjonistę. Gdy w 1920 r. Węgry utraciły 71,5% terytorium, biskupi zebrani na konferencji w Egerze stwierdzili: „Bóg ukarał nas za grzechy”. Dziś Orbán proponuje odwrotną teologię: „Bóg (a właściwie Historia) musi nam oddać, co nasze”. Ta przemiana sumienia narodowego jest owocem abolitio religionis (zniesienia religii) dokonanego przez rewolucję bolszewicką 1919 r. i nigdy nieodwróconego.
Konsekwencje odrzucenia królewskiej władzy Chrystusa
Ostateczna przyczyna węgierskich błędów tkwi w systemowym odrzuceniu społecznego panowania Chrystusa Króla. Artykuł Tygodnika Powszechnego, analizując współczesne napięcia, całkowicie pomija ich wymiar metapolityczny. Tymczasem Pius XI w Quas Primas nauczał: „Nie można oczekiwać trwałego pokoju między narodami, dopóki jednostki i państwa będą się wypierać panowania Zbawiciela naszego”.
Orbánowska „suwerenność” okazuje się więc iluzją – jest jedynie przybraną w narodowe szaty wersją tej samej globalistycznej apostazji, którą promuje bergoglioński „Kościół Nowego Adwentu”. Wystarczy porównać:
- Retorykę „pokoju za wszelką cenę” wobec Rosji
- Poparcie dla idei „wielobiegunowego świata”
- Instrumentalne traktowanie historii i tradycji
by dostrzec tożsamość duchową między Budapesztem a „Bergogliońskim Rzymem”. Obie strony odrzucają Regnum Christi (Królestwo Chrystusa) na rzecz Regnum Hominis (Królestwa Człowieka) – dokładnie tak, jak przepowiedziała fatimska wizja apostazji rozprzestrzeniającej się „z Rzymu”.
Węgry Orbána stanowią więc żywe potwierdzenie słów Piusa XI: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się, iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą” (Quas Primas). Dopóki naród ten nie powróci pod berło Chrystusa Króla, jego „strategia historyczna” będzie tylko kolejną odsłoną tego samego dramatu: pychy prowadzącej do upadku.
Za artykułem:
Viktor Orbán manipuluje historią Węgier. Wrogiem nie jest już Rosja, ale Zachód (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 21.10.2025








