Portal LifeSiteNews relacjonuje wystąpienie Donalda Trumpa z okazji Miesiąca Świadomości Zespołu Downa. Prezydent USA nazwał dzieci z trisomią 21 „niesamowitymi”, przytaczając optymistyczne statystyki dotyczące ich zadowolenia z życia. Wspomniał jednocześnie o przerażającej skali aborcyjnej eksterminacji tych osób w Islandii, Norwegii czy Szkocji, gdzie 90% rodziców decyduje się na morderstwo prenatalne po diagnozie. Artykuł zwraca uwagę na hipokryzję Trumpa, który z jednej strony deklaruje ochronę życia, z drugiej zaś promuje in vitro oraz dopuszcza dystrybucję aborcyjnej mifepristonu. W tle pojawia się postać Rachel Campos-Duffy – katolickiej matki dziecka z Zespołem Downa, która dziękuje Trumpowi za „obronę życia”. Całość utrzymana jest w tonie „pro-life”, lecz całkowicie pomija nadprzyrodzony wymiar godności człowieka oraz absolutny obowiązek państwa do penalizacji aborcji jako zbrodni przeciwko prawu Bożemu.
Humanitaryzm zastępujący religię: „godność życia” bez Chrystusa Króla
Trump ogranicza się do deklaracji o „ochronie zdrowia i dobrostanu” osób z Zespołem Downa oraz „poszanowaniu boskiej iskry w każdej ludzkiej duszy”. To klasyczny przykład naturalizmu potępionego przez Piusa IX w Syllabusie błędów (1864): redukcja człowieka do poziomu istoty biologicznej, której „godność” wynika z subiektywnego odczucia, nie zaś z obiektywnego faktu bycia imago Dei.
„Trump renews my commitment to protecting the health and well-being of all the men, women, and children living with Down Syndrome — and we recommit to forging a culture, a government, and a Nation that upholds the dignity of life and respects the divine spark imprinted on every human soul”.
Gdzie tu Chrystus Król, któremu wszystkie narody winny hołd? Gdzie odniesienie do Quas Primas Piusa XI, gdzie czytamy: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”? Trump – jak wszyscy współcześni politycy – buduje „kulturę życia” na fundamencie oświeceniowego humanizmu, nie zaś na niezmiennych zasadach Syllabusa, który potępia błąd nr 77: „W obecnych czasach nie jest już rzeczą stosowną, aby religia katolicka była uważana za jedyną religię państwa, z wyłączeniem wszystkich innych form kultu”.
Selektywny antyaborcjonizm: oburzenie na trisomię 21, milczenie o mordzie „zwykłym”
Szokujące dane o aborcji dzieci z Zespołem Downa (Islandia: 99%, Wielka Brytania: dozwolona do narodzin) służą autorom jako instrument emocjonalnej manipulacji. Dlaczego życie dziecka „niepełnosprawnego” ma być cenniejsze niż „zdrowego”? Czyż nie jest to przejaw tego samego utylitaryzmu, który prowadzi do eugeniki?
Kościół katolicki jednoznacznie naucza: „każda ludzka istota, nawet płód, ma prawo do życia bezpośrednio od Boga, nie od rodziców czy społeczeństwa” (Pius XII, Allocutio do położników, 1951). Tymczasem Trump – chwalony przez Campos-Duffy – nie tylko nie dąży do całkowitej abolicji aborcji, ale aktywnie wspiera in vitro, czyli przemysłową produkcję i mordowanie embrionów. To klasyczny przykład dwulicowości „konserwatyzmu”, który wybiera „łatwe” tematy (dzieci z trisomią), ignorując systematyczną rzeź 63 milionów niewinnych od 1973 r.
Katolicka matka w pułapce kultu osobowości: Campos-Duffy i grzech zgorszenia
Rachel Campos-Duffy, określana jako „katolicka matka dziewięciorga dzieci”, publicznie dziękuje Trumpowi za „obronę życia”. Tymczasem jej idol aprobuje:
„approval of new generic mifepristone pills made by a company whose mission is to ‘normalize abortion’ and to ‘make it accessible to all’”.
Czyż nie jest to scandalum w ścisłym, teologicznym znaczeniu? Campos-Duffy – zamiast potępić tę ohydę – woli entuzjazmować się słowami Trumpa o „perfekcji stworzenia”. To żywa ilustracja słów Piusa X z encykliki Pascendi: „moderniści starają się wszelkimi siłami, by nie wydawać się sprzeciwiającymi Kościołowi, przeciwnie, by uchodzić za jego miłośników”. Prawdziwie katolicka reakcja brzmiałaby: „Panie Prezydencie, dopóki wspierasz mifepriston i in vitro, Twoje słowa są obłudnym frazesem”.
Technokracja zamiast nawrócenia: fetysz „postępu medycznego”
Artykuł bezkrytycznie powtarza trumpową narrację o „postępach medycyny”, które rzekomo polepszają jakość życia osób z Zespołem Downa. Czyż nie jest to przejaw scjentyzmu potępionego przez św. Piusa X w dekrecie Lamentabili?
„Advancements in research, screening, protocols of care, intervention therapies, and treatments have extended the quality of life and the life span of children and adults living with Down Syndrome”.
Kościół uczy, że prawdziwa „jakość życia” płynie z łaski uświęcającej, nie zaś z terapii zajęciowych. Tymczasem Trump – niczym socjalistyczny inżynier dusz – obiecuje „niezależność, zatrudnienie i integrację”. To zdrada misji nadprzyrodzonej! Gdzie wezwanie do modlitwy, pokuty, ofiarowania cierpienia w intencji nawrócenia grzeszników? Campos-Duffy chwali się, że jej córka jest „radosna”, ale czy kiedykolwiek mówi o zadośćuczynieniu, jakie Bóg przyjmuje od tych „najmniejszych”?
Polityczna grywalizacja niewinności: dzieci jako zasłona dymna dla kompromisu
Umieszczenie zdjęcia Valentiny Duffy w oficjalnym komunikacie Białego Domu to klasyczny przykład instrumentalizacji niewinności. Trump – który osobiście wspiera kult cargo „American Dream” – używa dziecka z trisomią jako żywej tarczy dla swojej antykatolickiej agendy (IVF, mifepriston). To dokładnie taktyka potępiona przez Leona XIII w Libertas: „używanie religii jako narzędzia do osiągania celów politycznych”.
Tymczasem Quas Primas przypomina: „Państwa nie mogą odmawiać publicznej czci Chrystusowi”. Dopóki USA nie uzna oficjalnie panowania Chrystusa Króla, dopóty każdy „marsz dla życia” będzie jedynie świeckim happeningiem, nie zaś aktem zadośćuczynienia za grzech dzieciobójstwa.
Za artykułem:
Trump celebrates ‘wonderful’ children with Down syndrome: ‘You are amazing’ (lifesitenews.com)
Data artykułu: 24.10.2025







