Portal Więź.pl (26 października 2025) przedstawia rozważania „ks.” Andrzeja Draguły na temat wykorzystania sztucznej inteligencji w głoszeniu kazań, powołując się przy tym na wybiórczą interpretację myśli św. Augustyna. Autor próbuje usprawiedliwić tę praktykę, mieszając teologiczne sofizmaty z relatywizmem doktrynalnym charakterystycznym dla sekty posoborowej.
Technokratyczne znieczulenie na sacrum
„Kaznodziejski” eksperyment Draguły odsłania rdzeń modernistycznej apostazji: redukcję słowa Bożego do produktu technologicznego. Gdy autor pisze, że „Duch Święty może nam podpowiedzieć, o co mamy pytać, jak formułować polecenia” wobec AI, dokonuje bluźnierczego zrównania łaski nadprzyrodzonej z algorytmem. Św. Pius X w dekrecie Lamentabili sane potępił podobne próby wtłaczania rzeczywistości duchowych w naturalistyczne schematy, stwierdzając wyraźnie: „Objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga” (propozycja 20 potępiona) – co właśnie reprodukuje Draguła, zastępując autentyczną inspirację Ducha Świętego mechanistycznym procesem „wdrażania promptów”.
„Pytanie o teologiczną i moralną stronę głoszenia kazań przygotowanych przez ChatGPT (czy inne modele sztucznej inteligencji, AI) nieustannie powraca”.
Już ten wstęp ujawnia duchową ślepotę: brak jakiejkolwiek refleksji, że kazanie jest aktem kultu, a nie techniką perswazji. Pius XII w encyklice Mediator Dei podkreślał, że liturgia (w tym homilia) to uczestnictwo w kapłańskiej funkcji Chrystusa – czymś zasadniczo różnym od „generowania treści”. Draguła, niczym współczesny sophista, pomija tę nadprzyrodzoną rzeczywistość, sprowadzając głoszenie Ewangelii do poziomu „optymalizacji komunikacji” – dokładnie tak, jak przewidział Pius X, potępiając modernistów „mieszających w niewłaściwy sposób sprawy ludzkie ze sprawami Boskimi” (enc. Pascendi).
Fałszerstwo augustyńskiej spuścizny
Szczególnie oburzające jest instrumentalne wykorzystanie św. Augustyna do legitymizacji technokratycznej herezji. Gdy Draguła cytuje fragment De doctrina christiana o głoszeniu cudzych kazań, celowo pomija kluczowy kontekst: Augustyn mówił wyłącznie o ludzkich autorach poddanych łasce uświęcającej, a nie o maszynach pozbawionych duszy! Doktor Kościoła podkreślał, że skuteczność słowa Bożego zależy od świętości głosiciela:
„Ci, którzy przemawiając dobrze, żyją źle […] pragną uchodzić za dobrych, wykładając naukę Bożą, gdy w istocie rzeczy są złymi”.
Tymczasem w sekcie posoborowej, gdzie większość „duchownych” ma nieważne święcenia (ryt Pawła VI z 1968 r.), sam problem staje się groteskowy: czy AI miałaby zastąpić pseudo-kapłanów w głoszeniu pseudo-ewangelii podczas pseudo-mszy? To nie rozwój homiletyki, lecz parodia sakramentu – dokładnie wypełniająca proroctwo Piusa XII o „Kościole, który zastąpił Mszę Świętą ceremonią i chleb zwykły”.
Bankructwo teologii bez łaski
Najjaskrawszą herezją artykułu jest milczenie o nadprzyrodzonym charakterze kaznodziejstwa. Draguła dyskutuje o „skuteczności retorycznej”, „prawie autorskim” i „algorytmach”, ale ani razu nie wspomina o konieczności stanu łaski u kaznodziei! Tymczasem Sobór Trydencki (sesja 23, kan. 7) definitywnie stwierdza: „Jeśli ktoś mówi, że ci, którzy nie są prawowitymi szafarzami, mogą również sprawować sakramenty – niech będzie wyklęty”. Skoro zaś posoborowi „księża” często są nieważnie wyświęceni, ich „kazania” – czy to pisane ręcznie, czy generowane przez AI – są duchowo bezpłodne.
Gdy autor spekuluje, że „ChatGPT może działać pod natchnieniem Ducha Świętego”, wpada w otwarty satanizm, odwracając porządek stworzenia: maszyna nie ma duszy rozumnej, więc nie może być podmiotem łaski. Św. Tomasz z Akwinu w Sumie teologicznej (I-II, q. 112 a. 5) uczy jasno: „Łaska uzdalnia duszę do uczestnictwa w Boskiej naturze” – a komputery nie mają duszy. To nie „postęp”, lecz powrót do pogańskiego fetyszyzmu, gdzie przedmiotom przypisuje się moc duchową.
Złodzieje słowa w świątyni zbudowanej na piasku
Draguła powołuje się na Księgę Jeremiasza o prorokach-kłamcach, nie dostrzegając, że opisuje właśnie własne środowisko. Współczesny „kościół” posoborowy to instytucjonalne wcielenie fałszywych proroków:
- Fałszywi pasterze: „biskupi” bez ważnej sukcesji apostolskiej (święcenia od 1968 r.)
- Fałszywa eucharystia: Novus Ordo jako parodia Ofiary Krzyżowej
- Fałszywe słowo: kazania głoszone przez nie-kleryków lub – jak proponuje Draguła – przez algorytmy
W tej sytuacji debata o „etyce AI” staje się tragiczną farsą. Jak zauważył św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice: „Jawny heretyk nie może być kapłanem, a co dopiero głosić słowo Boże”. Skoro zaś cała hierarchia posoborowa popadła w apostazję przez przyjęcie wolności religijnej (potępionej w Syllabusie błędów, pkt 15-18), ich „kaznodziejstwo” to tylko teatr duchowej pustki.
Epilog: słowo stało się kodem
Propozycje Draguły są logiczną konsekwencją soborowej rewolucji. Gdy Paweł VI zastąpił „Ofiarę przebłagalną” „ucztą braterską”, a Jana Paweł II ogłosił, że „Duch Święty działa również przez inne religie” (Asyż 1986), otwarto drogę do całkowitej desakralizacji. Dziś, gdy „papież” Leon XIV wygłasza kazania z tabletu, a sztuczną inteligencję przedstawia się jako „narzędzie ewangelizacji”, wypełniają się słowa Piusa XI z encykliki Quas Primas: „Państwa wyrzekły się Chrystusa, dlatego pogrążają się w chaosie”.
Odpowiedź wiernych może być tylko jedna: odrzucić neo-kościół Antychrysta, powracając do niezmiennej doktryny, autentycznej liturgii i kapłanów z ważnymi święceniami. Bo jak przypomina św. Paweł: „Wiara rodzi się ze słuchania słowa Bożego” (Rz 10,17) – a nie z przetwarzania danych przez maszyny.
Za artykułem:
Kaznodzieje-złodzieje w czasach sztucznej inteligencji (wiez.pl)
Data artykułu:







