Portal Gość.pl (26 października 2025) informuje o rosnącej liczbie dzieci ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu w polskich przedszkolach, powołując się na dane Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz wypowiedź dr Edyty Bałakier z Uniwersytetu w Białymstoku. Z przedstawionych statystyk wynika, że w roku szkolnym 2024/2025 liczba przedszkolaków z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego z powodu ASD wzrosła o 50% w ciągu dwóch lat, osiągając 36 tys. przypadków. Ekspertka wskazuje na czynniki genetyczne i środowiskowe jako źródło zaburzeń, podkreślając znaczenie wczesnej diagnozy i „obligatoryjnej” pomocy terapeutycznej w placówkach edukacyjnych. Artykuł całkowicie pomija duchowy wymiar ludzkiej kondycji, redukując problematykę rozwoju dzieci do czysto materialistycznych kategorii współczesnej psychologii.
Redukcja człowieka do wymiaru biologicznego
Przedstawione dane statystyczne służą wyłącznie legitymizacji ideologicznej rewolucji w podejściu do natury ludzkiej. Cytowana wypowiedź dr Bałakier: „Zaburzenie ze spektrum autyzmu (ASD) to zaburzenie neurorozwojowe, charakteryzujące się przede wszystkim trudnościami w komunikacji społecznej oraz zachowaniami, w których zauważalne jest przywiązanie do schematów i czynności rutynowych” stanowi klasyczny przykład reductionis ad absurdum (sprowadzenia do absurdu) współczesnej nauki, która odcina się od metafizycznych podstaw antropologii.
Kościół katolicki od wieków naucza, że homo est ens compositum ex anima spirituali et corpora materiali (człowiek jest bytem złożonym z duszy duchowej i ciała materialnego). Pominięcie w analizie czynnika duchowego – w tym wpływu grzechu pierworodnego na kondycję ludzką – świadczy o przyjęciu założenia materialistycznego, potępionego expressis verbis w Syllabusie błędów Piusa IX (pkt 1, 2, 3). Jak przypomina encyklika Quas Primas Piusa XI: „Państwo, jako będące źródłem wszelkich praw, jest obdarzone pewnym prawem nie ograniczonym żadnymi granicami” – co znajduje odzwierciedlenie w roszczeniowej postawie rodziców domagających się „prawa do terapii” finansowanej przez państwo.
Relatywizacja pojęcia normy rozwojowej
Niepokojąca jest narracja sugerująca, że orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego „toruje drogę do wsparcia”, co w praktyce oznacza instrumentalne wykorzystywanie systemu dla pozyskania dodatkowych środków finansowych. Dr Bałakier deklaruje:
„Jeżeli w rodzinie jest dziecko w spektrum autyzmu, to szansa, że u jego rodzeństwa taka diagnoza będzie postawiona, niestety wzrasta”
– co stanowi jawną kontynuację eugenicznych teorii odrzuconych przez Kościół w encyklice Casti Connubii Piusa XI.
Tymczasem św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (I, q. 93, a. 4) naucza, że diversitas in natura humana non est defectus sed perfectio universi (różnorodność w naturze ludzkiej nie jest defektem, lecz doskonałością wszechświata). Współczesna psychologia, odrzucając obiektywną normę opartą na prawie naturalnym, stworzyła laboratoryjne kryteria „prawidłowego rozwoju”, które służą wyłącznie legitymizacji terapeutycznego zniewolenia. Jak trafnie zauważył Pius X w encyklice Pascendi: „Moderniści […] wszelkie zjawiska, nawet nadprzyrodzone, sprowadzają do czysto naturalnych przyczyn”.
Edukacja jako narzędzie inżynierii społecznej
Proponowany model „wsparcia obligatoryjnego” odsłania prawdziwe oblicze posoborowej pedagogiki. Stwierdzenie ekspertki: „Placówka edukacyjna […] od momentu dostarczenia przez rodzica orzeczenia ma 30 dni, by opracować indywidualny program edukacyjno-terapeutyczny” dowodzi, że współczesna szkoła przekształciła się w ośrodek przymusowej resocjalizacji, gdzie dzieci poddawane są terapii behawioralnej mającej wykorzenić naturalne skłonności niezgodne z wymogami systemu.
Tymczasem Pius XI w encyklice Divini Illius Magistri jednoznacznie stwierdza: „Pierwszym i bezpośrednim prawem wychowania dzieci nie dysponuje państwo, lecz Kościół i rodzina”. Pominięcie w artykule roli rodziców jako praecipui et naturales educatores (głównych i naturalnych wychowawców) oraz brak wzmianki o formacji religijnej jako integralnym elemencie rozwoju dziecka świadczy o całkowitej akceptacji laickiego paradygmatu edukacji potępionego w Syllabiusie (pkt 45, 47).
Fałszywa koncepcja terapii i „postępów”
Najbardziej niebezpiecznym elementem artykułu jest relatywizacja pojęcia celów terapeutycznych. Stwierdzenie: „Są dzieci, które otrzymają wsparcie wcześnie i jest go wiele, ale poziom zaburzeń jest tak duży, że efekty nie są spektakularne” odsłania prawdziwy charakter tych praktyk jako eksperymentu społecznego na żywym organizmie. Tymczasem św. Augustyn w De Magistro przypomina, że prawdziwy postęp polega na zbliżaniu się do Boga, a nie na dostosowaniu do wymogów systemu edukacyjnego.
Szczególnie niepokojące są sugestie o możliwości „zatrzymania procesu postępowania zaburzeń” czy nawet przypadkach, gdy „dziecko przestaje spełniać kryteria diagnostyczne dla spektrum autyzmu”. To jawny przejaw superbia scientifica (naukowej pychy), gdzie terapeuta próbuje zastąpić Opatrzność Bożą, łamiąc zasadę gratia non tollit naturam, sed perficit (łaska nie niszczy natury, lecz ją udoskonala). Jak przestrzegał św. Paweł: „Albowiem dumny jest ten, kto nie uznaje niczego wyższego ponad sobą” (2 Tm 3,2-4).
Milczenie o sakramentalnym wymiarze życia
Całkowity brak odniesień do życia sakramentalnego w kontekście rozwoju dzieci stanowi najcięższe oskarżenie wobec prezentowanego materiału. W sytuacji, gdy wiara katolicka od wieków oferuje konkretne środki łaski – od sakramentu chrztu po modlitwę egzorcystyczną – skupienie się wyłącznie na terapeutycznych metodach naturalnych zdradza przyjęcie założenia, że duchowość jest nieistotna w procesie leczenia.
Tymczasem Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 731 §2) wyraźnie nakazuje: „Chorzy umysłowo, jeśli mają wystarczające rozeznanie, mogą być dopuszczeni do sakramentów”. Pominięcie tej perspektywy w artykule dowodzi całkowitego podporządkowania się paradygmatowi scjentystycznemu, który Pius XII w przemówieniu z 13 września 1952 r. określił jako „zdradę prawdy o człowieku”.
Statystyki jako narzędzie ideologicznej presji
Przedstawione dane MEN budzą poważne wątpliwości metodologiczne. Wzrost liczby orzeczeń o 50% w ciągu dwóch lat (z 25 tys. w 2022/2023 do 36 tys. w 2024/2025) znacznie przekracza naturalne tempo występowania zaburzeń neurorozwojowych, co sugeruje celowe rozszerzanie kryteriów diagnostycznych dla realizacji określonych celów politycznych. Jak trafnie zauważył św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice: „Statystyki służą częściej manipulacji niż opisowi rzeczywistości”.
Fakt, że „Organizacja Narodów Zjednoczonych oficjalnie uznała zaburzenia ze spektrum autyzmu za jeden z najpoważniejszych problemów zdrowotnych świata”, stanowi wymowną ilustrację procesu opisywanego już przez Piusa XI w encyklice Quas Primas: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […], zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”. Przyjęcie świeckich standardów oceny kondycji ludzkiej przez instytucję otwarcie wrogą chrześcijaństwu dowodzi głębokiego kryzysu antropologicznego.
Zakończenie: Powrót do katolickiej wizji człowieka
Przedstawiony materiał stanowi klasyczny przykład medykalizacji duchowych problemów współczesności. Zamiast szukać przyczyn w rosnącym zepsuciu moralnym, rozpadzie rodzin i odejściu od zasad chrześcijańskiego wychowania, system proponuje technokratyczne rozwiązania pogłębiające alienację człowieka od jego nadprzyrodzonego przeznaczenia.
Jak przypomina Katechizm Rzymski: „Pierwszym i najważniejszym wychowawcą jest Bóg, który daje rodzicom łaskę stanu do wypełnienia tego zadania”. Dopóki społeczeństwo nie powróci do tej fundamentalnej zasady, żadne „programy terapeutyczne” nie zatrzymają postępującej degeneracji młodych pokoleń. Wymownym symbolem sytuacji pozostaje fakt, że w tekście poświęconym dzieciom zabrakło jakiejkolwiek wzmianki o modlitwie, łasce Bożej czy opiece świętych – jedynych prawdziwych źródeł uzdrowienia.
Za artykułem:
Dzieci ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu jest coraz więcej (gosc.pl)
Data artykułu: 26.10.2025








