Portal Gość Niedzielny (4 listopada 2025) przedstawia życiorys zmarłego Dominika Duki jako wzór kapłańskiej odwagi i „przyjaciela Polski”. Artykuł gloryfikuje jego działalność w okresie komunistycznych prześladowań, późniejszą karierę kościelną oraz rzekome zasługi dla czeskiego Kościoła. W rzeczywistości mamy do czynienia z klasycznym przykładem duchownego całkowicie zintegrowanego z destrukcyjną strukturą posoborowego antykościoła.
Fałszywy heroizm w służbie modernizmu
Tekst próbuje budować mit „bohatera wiary” poprzez odwołania do komunistycznych prześladowań:
„Przez kolejnych 15 lat był kreślarzem w fabryce Škoda-Pilzno. Jednocześnie, dzięki ofiarności przyjaciół o. Duka mógł mieszkać w małym domku z dwoma współbraćmi”.
Pomija się jednak fundamentalny fakt: jakiekolwiek zasługi z okresu przed 1958 rokiem tracą znaczenie wobec późniejszej aktywnej współpracy z apostackim establishmentem. Według Regulæ Iuris (reguł prawa kanonicznego), meritum ante diluvium (zasługa sprzed potopu) nie może usprawiedliwiać późniejszej zdrady doktryny.
Nieprawomocne święcenia i nielegalna posługa
Artykuł całkowicie przemilcza problem ważności święceń kapłańskich i biskupich Duki:
„w 1970 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk kard. Szczepana Trochty”.
Kardynał Trochta, choć konsekrowany przed 1958 rokiem, uczestniczył w soborowej rewolucji, co podważa legalność jego późniejszych aktów jurysdykcyjnych. Święcenia udzielone w okresie tzw. aggiornamento były ważne jedynie pod warunkiem zachowania intentio faciendi quod facit Ecclesia (zamiaru czynienia tego, co czyni Kościół), którego brakowało w modernistycznym środowisku.
Kolaboracja z antykościelnymi władzami
Rzekomy „patriotyzm” Duki okazuje się fikcją w świetle jego ugodowej postawy wobec laickiego państwa:
„Potrafił prowadzić owocną współpracę z kolejnymi prezydentami Republiki Czeskiej a także z politykami różnych opcji, do doprowadziło do uregulowania szeregu drażliwych kwestii w relacjach między Kościołem a państwem”.
To klasyczny przykład łamania zasady Libertas Præstantissimum (Leon XIII), która zakazuje jakiejkolwiek ugody w sprawach dotyczących praw Bożych. Jak przypomina encyklika Quas Primas Piusa XI: „Władza naszej Stolicy postanowiła, że biskup, duchowny lub chrześcijanin z prostego wyznania, który został złożony z urzędu lub ekskomunikowany przez Nestoriusza lub jego zwolenników, po tym jak ten ostatni zaczął głosić herezję, nie będzie uważany za złożonego z urzędu ani ekskomunikowanego”. Duka, akceptując świecką ingerencję w sprawy Kościoła, stał się współwinny zdrady cywilizacji katolickiej.
Fałszywy ekumenizm i relatywizm doktrynalny
Tekst wychwala kontakty Duki z apostatą Václavem Havlem:
„Wspólne odbywanie kary stało się dla więźniów szansą do prowadzenia wielogodzinnych rozmów o Bogu. «Doceniłem wówczas uczciwość intelektualną Havla, który próbował odnaleźć sens życia i czuł wyraźnie, że jest on transcendentny wobec bytu» – wspominał ten okres o. Dominik”.
To jawne łamanie kanonu 2314 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku, który zakazuje katolikom wszelkich kontaktów z apostatami i heretykami. Pius X w Lamentabili sane potępił zdanie: „Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw”, co idealnie opisuje relatywistyczne podejście Duki w dialogu z niewierzącymi.
Nielegalne uczestnictwo w synodach apostazji
Artykuł chwali zaangażowanie Duki w struktury posoborowe:
„W latach dziewięćdziesiątych Jan Paweł II zapraszał go jako audytora do uczestnictwa w zgromadzeniach Synodu Biskupów”.
Udział w tych zgromadzeniach stanowił akt współpracy z antykościelną rewolucją. Jak przypomina Syllabus błędów Piusa IX: „Sobory generalne SĄ ZOBOWIĄZANE DO BADANIA kontrowersji powstających w związku z Papieżem Rzymskim, jednak nie powinny lekkomyślnie wydawać wyroku przeciwko niemu” (propozycja 23). Posoborowe synody były narzędziem systematycznej destrukcji doktryny.
Fałszywa sukcesja apostolska
Nominacje „kardynalskie” od antypapieży Benedykta XVI i Franciszka są nieważne ex defectu auctoritatis (z braku władzy). Bulla Cum ex Apostolatus Officio Pawła IV jednoznacznie stwierdza: „jeśli kiedykolwiek w jakimkolwiek czasie okaże się, że jakikolwiek Biskup (…) popadł w jakąś herezję: promocja lub wyniesienie (…) będą nieważne, nieobowiązujące i bezwartościowe”. Duka, akceptujący posoborową herezję wolności religijnej, nie mógł legalnie sprawować żadnych funkcji kościelnych.
Duchowy spadek antykatolicyzmu
Rzekoma „obrona rodziny” przez Dukę okazuje się iluzją w kontekście jego milczenia wobec:
1. Propagowania antykoncepcji i aborcji w Czechach
2. Rozpowszechniania się związków homoseksualnych
3. Systematycznej ateizacji młodzieży
Prawdziwy pasterz, według Syllabusa Piusa IX (propozycja 40), powinien „przeciwstawiać się nauce, która jest wroga dobru i interesom społeczeństwa ludzkiego”. Tymczasem Duka ograniczał się do pustych deklaracji, nie podejmując rzeczywistej walki o królestwo Chrystusa.
Podsumowanie: Ofiara własnych kompromisów
Dominik Duka to symbol duchowieństwa, które – uwięzione w dialektyce między rzekomym „oporem” a rzeczywistą kolaboracją – stało się trybikiem w maszynie antykościoła. Jego życiorys potwierdza słowa św. Roberta Bellarmina: „Jawny heretyk nie może być Papieżem” (De Romano Pontifice), co w równym stopniu odnosi się do biskupów uczestniczących w apostazji posoborowej. Niech jego przykład będzie przestrogą przed jakimikolwiek kompromisami z modernistyczną herezją.
Za artykułem:
Praga: zmarł kard. Dominik Duka – przyjaciel Polski i Polaków   (gosc.pl)
Data artykułu: 04.11.2025








