Tradycyjny ksiądz katolicki w czarnej sutannie stoi przed rozbitym balonem stratosferycznym w płomieniach, symbolizując nieudane lądowanie "Gwiazdy Polski" bez Bożej opieki.

Polskie balony i nauka bez Boga: modernistyczna apoteoza ludzkiej pychy

Podziel się tym:

Portal Tygodnik Powszechny (4 listopada 2025) przedstawia historię projektu stratosferycznego balonu „Gwiazda Polski” jako przykład „polskiej potęgi naukowej” w dwudziestoleciu międzywojennym. Artykuł gloryfikuje osiągnięcia techniczne i naukowe II RP, całkowicie pomijając ich duchowy i moralny kontekst w świetle katolickiej doktryny.


Nauka wyzwolona z moralnych fundamentów

Komplementowany artykuł kreśli obraz polskich badaczy jako „pionierów nowoczesnej nauki”, którzy „wyprzedzali światową czołówkę” w badaniach promieniowania kosmicznego. Zabrakło jednak fundamentalnego pytania: cui bono? (komu to służy?). Jak nauczał Pius XI w Quas primas: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Eksperymenty prowadzone poza ramami moralnymi katolickimi są z natury niebezpieczne, nawet gdy przynoszą doraźne korzyści techniczne.

„Polacy nie tylko nadążali za światową czołówką – w niektórych kwestiach wchodzili z nią w naukową polemikę”

To zdanie doskonale ilustruje modernistyczną mentalność autorów. Scientia inflat (wiedza nadyma) – przestrzegał św. Paweł (1 Kor 8,1). Prawdziwa nauka katolicka nie „wchodzi w polemikę” z antykatolickimi ośrodkami, lecz demaskuje ich błędne założenia filozoficzne. Brak tu odniesienia do encykliki Pascendi św. Piusa X, która potępiała próby „pogodzenia wiary z nauką współczesną” przez relatywizację prawd objawionych.

Kult technokratycznego postępu jako forma bałwochwalstwa

Opisywany projekt „Gwiazdy Polski” przedstawiany jest jako „ambitny”, „nowatorski” i „symbol polskich ambicji”. Autor zachwyca się technicznymi parametrami: „pojemność powłoki wynosiła prawie 125 tys. m³”, „wysokość po postawieniu ok. 120 m”. To klasyczny przykład scjentystycznej idolatrii – kultu ludzkiego geniuszu oderwanego od celu nadprzyrodzonego. Jak stwierdza Syllabus błędów Piusa IX: „Człowiek może i powinien dojść do szczęścia wiekuistego przy pomocy samej tylko przyrody lub własnych sił” (błąd 15).

Komentowany tekst nie zawiera ani jednego odniesienia do Opatrzności Bożej, moralnej oceny eksperymentów czy choćby wzmianki o katolickich aspektach działalności naukowej. Tymczasem Leon XIII w Aeterni Patris przypominał: „Filozofia nie może zamykać oczu na światło Objawienia, nie może gardzić Bogiem, od którego pochodzi wszelkie poznanie”.

Mit „jednoczenia społeczeństwa” w służbie modernistycznej utopii

Portal podkreśla, że projekt „spoił wokół ambitnego projektu społeczeństwo II Rzeczypospolitej”, finansowany z datków „banków, przedsiębiorstw, osób fizycznych, Polonii amerykańskiej”. To ewidentna promocja laickiego patriotyzmu potępionego w Syllabusie (błąd 39: „Państwo jako źródło wszystkich praw”). Katolicka koncepcja narodu wymaga, by wszelkie inicjatywy społeczne służyły przede wszystkim chwale Bożej i zbawieniu dusz – jak nauczał Pius XI w Quas primas:

„Państwa mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać […] wszystkie stosunki w państwie układać na podstawie przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich”

Artykuł przemilcza fakt, że wielu przedwojennych naukowców otwarcie głosiło poglądy antykatolickie lub masońskie. Czy Konstanty Jodko-Narkiewicz i Zbigniew Burzyński – przedstawiani jako „symbol polskich ambicji” – byli katolikami praktykującymi? Czy ich badania służyły potwierdzeniu prawd wiary? Brak tych pytań demaskuje naturalistyczną perspektywę autorów.

Katastrofa jako konsekwencja duchowej pustki

Opis nieudanego startu w 1938 roku ogranicza się do technicznych przyczyn: „wiatr szarpał balonem”, „powietrze atmosferyczne stworzyło mieszankę wybuchową”. Z katolickiej perspektywy każda katastrofa powinna skłaniać do rachunku sumienia – czy przedsięwzięcie prowadzono z należytą intencją? Czy poświęcono je Bogu? Jak przypominał św. Augustyn: „Gdy Bóg jest na ostatnim miejscu, to znaczy że Go w ogóle nie ma”.

Finał historii „Gwiazdy Polski” – zapomnienie, rozpad, śmierć w „zapomnieniu” – stanowi wymowną metaforę losów wszelkich przedsięwzięć oderwanych od Źródła Łaski. Nisi Dominus aedificaverit domum… (Jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się budowniczowie) – przypomina Psalm 127.

Tekst kończy się akapitem o powojennych losach polskiej nauki w czasach komunizmu – kolejnym milczeniem o męczennikach katolickich, prześladowaniach Kościoła i heroicznej postawie wiernych. To symptomatyczne dla modernistycznej narracji: historia bez Boga jest zbiorem faktów pozbawionych eschatologicznego sensu.


Za artykułem:
Polska była potęgą baloniarstwa. Do czasu katastrofy w Dolinie Chochołowskiej
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 04.11.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.