Ewangelizacja przez pornografię: skandaliczna apologia grzechu w „Tygodniku Powszechnym”
Portal „Tygodnik Powszechny” (4 listopada 2025) przedstawia działalność „księdza” Rafała Główczyńskiego, który założył konto na portalu pornograficznym, aby – jak twierdzi – „ewangelizować” użytkowników i finansować klubokawiarnię. Autor artykułu, „ojciec” Wacław Oszajca „SJ”, porównuje krytykę tego skandalu do faryzejskich ataków na Chrystusa, jednocześnie głosząc rewolucyjną tezę, że Kościół „nie potrzebuje kościołów”, a parafie to jedynie „przedsiębiorstwa usługowe”. Quod Deus avertat! (czego Boże broń!) – oto duch posoborowej apostazji w całej swej ohydzie.
Symonia i współudział w grzechu: pseudoduszpasterska aberracja
„Założył też konto na portalu dla dorosłych, aby korzystający z niego też usłyszeli Dobrą Nowinę, a przy okazji wpłacali pieniądze na utrzymanie klubokawiarni”.
Już samo określenie „portal dla dorosłych” jako miejsca ewangelizacji jest bluźnierczą parodią dzieła zbawczego. Katechizm Rzymski Piusa X definiuje pornografię jako „środek prowadzący do nieczystości” i „wykorzystujący ciało ludzkie jako przedmiot pożądania” (Rozdział IX, pyt. 6). Portal taki funkcjonuje na zasadzie do ut des (daję, abyś dał) – użytkownik płaci za dostęp do grzechu, a „ksiądz” Główczyński czerpie zyski z tego moralnego ścieku. To nie ewangelizacja, lecz współudział w handlu ciałem i duszą, potępiony przez św. Pawła (Ef 5, 5).
Co więcej, próba relatywizacji tego skandalu poprzez odwołanie do ewangelicznego „przyjaciela celników i grzeszników” (Mt 11, 19) to demoniczne przekręcenie Pisma Świętego. Chrystus jadał z grzesznikami, aby ich nawiracać, a nie aby finansować swoją działalność z ich grzesznych praktyk! Gdyby Pan Jezus założył kantynę dla apostatów, pobierając opłaty z ich lichwy czy nierządu, byłoby to dokładnie tym samym, co czyni „ksiądz” Główczyński – symonią (świętokradzkim handlem dobrami duchowymi) potępioną przez Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 727).
„Kościół bez kościołów”: modernistyczna destrukcja sakramentalnego porządku
Artykuł posuwa się do tezy wręcz heretyckiej:
„dla Kościoła kościoły wcale nie są konieczne (…). Pierwsze parę wieków (…) Kościół żył i działał bez kościołów”.
To jawne zaprzeczenie nauczania Piusa XII w encyklice Mediator Dei (1947), gdzie czytamy: „Kościoły nie są zwykłymi miejscami zgromadzeń, lecz domami Boga, w których przebywa On pośród nas w Najświętszym Sakramencie” (pkt 152). Świątynia to nie tylko „mury” – to przestrzeń uświęcona przez obecność Chrystusa w tabernakulum, miejsce sprawowania Ofiary Mszy Świętej, która jest „źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego” (Sobór Trydencki, sesja XXII).
Propozycja zastąpienia kościołów klubokawiarniami finansowanymi z pornografii to materialistyczna redukcja Kościoła do świeckiej NGO. Gdy autor pisze, że pierwsi chrześcijanie „wspólnie «łamali chleb», czyli «wspierali jedni drugich»”, przemilcza kluczowy fakt: „łamanie chleba” (Dz 2, 42) oznaczało sprawowanie Eucharystii – cultus latriae (kultu uwielbienia) możliwego jedynie w przestrzeni konsekrowanej. Moderniści celowo mieszają pojęcia, by zastąpić Mszę Świętą protestanckim „agape”.
Atak na sakrament pokuty: kolejny krok ku religii bez łaski
Najbardziej wymowny jest passus relatywizujący spowiedź:
„Katolicy często traktują spowiedź jako nieodłączny element życia duchowego, umożliwiający przyjęcie komunii w stanie łaski. Nie każdy wie, że w wyjątkowych sytuacjach dostępny jest tzw. tryb ratunkowy oparty na żalu doskonałym”.
To klasyczny przykład jansenistycznej sofistyki. Owszem, żal doskonały (oparty na miłości Bożej) gładzi grzechy, ale – jak uczy Sobór Trydencki – „nikt nie może być pewien, że osiągnął taką miłość” (sesja VI, rozdz. 9). Dlatego Kościół nakazuje spowiedź uszną (kan. 906 KPK 1917), a nie zachęca do ryzykowania wiecznego potępienia. Sugerowanie, że sakrament pokuty to jedynie „przedsiębiorstwo usługowe”, to profanacja najwyższego daru Chrystusa (J 20, 22-23) i zachęta do lekceważenia stanu łaski uświęcającej.
Modernistyczny antykościół w całej krasie
Cały tekst „ojca” Oszajcy to manifest religii humanitarnej potępionej już przez Piusa IX w Syllabusie błędów (1864):
– Błąd nr 15: „Każdy człowiek jest wolny w przyjmowaniu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą”
– Błąd nr 39: „Państwo jest źródłem i początkiem wszelkich praw”
– Błąd nr 77: „W naszej epoce nie jest już pożyteczne, aby religia katolicka była uznawana za jedyną religię państwa”
Gdy „ksiądz” Główczyński deklaruje: „zrezygnuję [z konta pornograficznego], jednak z tego widać, nie z własnej woli”, ujawnia się prawdziwy problem: struktury posoborowe nie potępiają zła z zasady, lecz jedynie ustępują pod presją „zgorszenia”. Tymczasem prawdziwy Kościół katolicki nigdy nie negocjuje z grzechem – aut simul stabunt aut simul cadent (albo będą stać razem, albo razem upadną).
Niech ostatnie słowo należałoby do św. Piusa X, który w encyklice Pascendi (1907) demaskuje takich „reformatorów”: „Moderniści […] religię sprowadzają do pewnego rodzaju niewyraźnego instynktu lub uczucia, które się wyłania z mroków podświadomości” (pkt 14). I właśnie ten „ciemny instynkt” kazał „księdzu” Główczyńskiemu szukać Chrystusa w pornograficznym ścieku, a „Tygodnikowi Powszechnemu” – nazywać to „dziełem ewangelizacji”. Domine, miserere nobis! (Panie, zmiłuj się nad nami!)
Za artykułem:
Czy ewangelizację można finansować ze środków zbieranych na portalu dla dorosłych? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 04.11.2025








