Portal Catholic News Agency (5 listopada 2025) informuje o diagnozie nowotworu u „kardynała” Roberta McElroy z Waszyngtonu, przedstawiając go jako „archidiecezjalnego pasterza” o „bardzo dobrych rokowaniach”. Artykuł eksponuje rzekomo pasterskie słowa hierarchy: „Jestem pogodzony z tym wyzwaniem i wierzę, że z Bożą łaską pozostanę arcybiskupem Waszyngtonu przez wiele lat”. Jednocześnie tekst poświęca znaczną część krytyce polityki imigracyjnej prezydenta Trumpa, cytując McElroy’a:
„Jesteśmy świadkami kompleksowego ataku rządowego, zaprojektowanego, by wywołać strach i terror wśród milionów mężczyzn i kobiet, których obecność w naszym narodzie pielęgnowała właśnie religijne, kulturowe, wspólnotowe i rodzinne więzi”
Teologia zastąpiona polityczną agitacją
W całym tekście brak jakiegokolwiek odniesienia do nadprzyrodzonej misji Kościoła – zbawienia dusz przez głoszenie Ewangelii i udzielanie sakramentów. Zamiast tego „kardynał” redukuje katolicyzm do świeckiego aktywizmu na rzecz nielegalnej imigracji. Jego słowa o „solidarności z nieudokumentowanymi” stanowią jawne odrzucenie katolickiej nauki o obowiązkach państwa wobec dobra wspólnego. Już Leon XIII w Rerum novarum (1891) nauczał, że władza ma „poważny obowiązek” chronić wspólne dobro, „które jest podstawą i celem społeczności”. Tymczasem McElroy gloryfikuje łamanie prawa jako „pielęgnowanie więzi rodzinnych”, co jest klasycznym przejawem modernistycznej subiektywizacji moralności potępionej w dekrecie Lamentabili św. Piusa X (1907).
Fałszywa doktryna w służbie globalizmu
Twierdzenie, że deportacje nielegalnych imigrantów są „niezgodne z doktryną katolicką” to czysta herezja. Katolicka teologia moralna zawsze uznawała prawo państw do ochrony granic jako element sprawiedliwości legalnej (STh II-II q58 a6). Pius XII w Exsul familia (1952) jasno różnicował między prawem do emigracji a obowiązkiem przestrzegania prawa kraju przyjmującego. Tymczasem McElroy stosuje typowo modernistyczną strategię: absolutyzuje jednostkową sytuację, pomijając obiektywne dobro narodu. Jak trafnie zauważył Pius XI w Quas primas (1925): „Władza naszej Stolicy postanowiła, że biskup, duchowny lub chrześcijanin z prostego wyznania, który został złożony z urzędu lub ekskomunikowany […] nie będzie uważany za złożonego z urzędu ani ekskomunikowanego” – co w praktyce unieważnia jurysdykcję tych, którzy głoszą sprzeczne z wiarą tezy.
Choroba jako instrument propagandy
Opublikowanie diagnozy w kontekście „dobrej prognozy” służy ewidentnie budowaniu sympatii i osłabianiu krytyki błędów doktrynalnych McElroy’a. To klasyczna taktyka posoborowej sekty – zastąpienie argumentacji teologicznej emocjonalnym szantażem. Warto przypomnieć, że prawdziwy Kościół katolicki nigdy nie wykorzystywał zdrowia duchownych do legitymizacji błędów. Przeciwnie – św. Paweł nakazywał Tymoteuszowi: „Głoś słowo, nalegaj w porę i nie w porę, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i nauką” (2 Tm 4,2). Choroba hierarchy powinna być raczej wezwaniem do pokuty i odrzucenia głoszonych herezji, nie zaś pretekstem do ich eskalacji.
Strukturalna apostazja neo-kościoła
Fakt, że McElroy – jawny propagator rewolucji obyczajowej – został mianowany „kardynałem” przez antypapieża Bergoglio, demaskuje prawdziwą naturę posoborowej sekty. Jak trafnie ujął to Pius X w Pascendi: „Moderniści usiłują wprowadzić do Kościoła rewolucję, jaką liberalizm wprowadził do państwa”. Promowanie przez „arcybiskupa” Waszyngtonu kulturowego marksizmu pod płaszczykiem „opieki nad migrantami” stanowi wierne odzwierciedlenie masońskiego planu zniszczenia narodów przez masową migrację. Już w XIX w. mason Albert Pike w liście do Mazziniego (1871) pisał o „wojnach światowych”, które mają doprowadzić do „likwidacji granic” – cel ten realizują dziś posoborowi „hierarchowie”.
Za artykułem:
Cardinal McElroy of Washington, D.C., diagnosed with cancer, but prognosis ‘good’ (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 05.11.2025








