Portal LifeSiteNews (6 listopada 2025) prezentuje apostolat Sebaste kierowany przez Johnny’ego Kuplacka jako remedium na „kryzys męskości”, proponując młodym mężczyznom „detoks od świata” połączony z ekstremalnymi wyzwaniami fizycznymi, jak 214-milowy „maraton Mamuta”. Samozwańczy mentor deklaruje: „Chcę, by stali się mężczyznami pełnymi życia, płonącymi ogniem swego celu”, przyrównując swoje ultramaratony do „mikrokosmosu życia” gdzie „ego zostaje zniszczone”, a wytrwałość ma prowadzić do świętości.
Naturalistyczne błędne koło: cierpienie bez Krzyża
Kuplack opisuje swoje zmagania w kategoriach psychologicznego samodoskonalenia: „Przebiegłem 28 mil bez jedzenia i picia… stałem się hipotermiczny… to jak życie”. Cała narracja sprowadza się jednak do świeckiej filozofii samoprzezwyciężenia, gdzie Bóg jest tylko narzędziem motywacyjnym, a nie celem samym w sobie. „Nie mogłem ukończyć wyścigu bez pomocy załogi… potrzebujemy ludzi, którzy nas wspierają” – przyznaje, lecz zabrakło kluczowego ujęcia: że prawdziwą podporą jest łaska płynąca z sakramentów, a nie ludzka asysta. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas primas: „Pokój domowy został zupełnie zburzony przez zapomnienie i zaniedbanie obowiązków” gdy odrzuca się panowanie Chrystusa Króla.
„Jeśli wygrałbym, moje ego poczułoby się lepiej… ale tak się nie stało. Biegłem prowadzony przez ego… wtedy nagle twoje ego zostaje zniszczone”
Kuplack redukuje łaskę do psychologicznego „reframingu”: „Przestawiłem narrację z ‘Boże, dlaczego to się stało?’ na ‘Boże, czego chcesz mnie nauczyć?’”. To klasyczny przykład naturalizmu teologicznego, potępionego w Syllabusie Piusa IX (pkt 58), który głosi, że doskonałość moralna polega na „gromadzeniu bogactw” i „zaspokajaniu przyjemności”. Tu przyjemnością staje się masochistyczne dążenie do fizycznych granic, podszyte duchową próżnością.
Religia komfortu: marzenia zamiast posłannictwa
Diagnoza kryzysu młodych mężczyzn sprowadza się do wygodnictwa: „Dorastali w strachu przed dyskomfortem… największą rzeczą, jaką mogą sobie wyobrazić, jest domek z białym płotem”. Kuplack przeciwstawia temu własną wizję „wielkiej przygody”, jednakże pozbawionej nadprzyrodzonej perspektywy. Gdy mówi: „Otrzymałeś jedno życie… jaka jest wielka przygoda i misja, dla której Bóg mnie stworzył?”, pomija fakt, że każda misja musi być podporządkowana zbawieniu duszy, a nie samorealizacji. Jak ostrzegał św. Pius X w Lamentabili (pkt 59): „Chrystus nie ogłosił żadnej określonej całościowo nauki… lecz raczej zapoczątkował pewien ruch religijny” – herezja modernizmu relatywizująca Objawienie.
Program Sebaste proponuje „10-tygodniowy detoks od technologii” i „fizyczne wyzwania” jako środek do „spotkania z żywym Bogiem”. Brak jednak jakiejkolwiek wzmianki o nauce niezmiennej doktryny, obowiązku uczestnictwa w prawowitej Mszy św. czy konieczności stanu łaski uświęcającej. W zamian mamy „muzykę, poezję i braterstwo” – co Pius XI nazwałby „religią naturalną oderwaną od nadprzyrodzonego porządku” (Quas primas).
Święci bez Krzyża: fałszywa mistyka samozbawienia
Kuplack przywołuje świętych: „Nigdy nie widzieli, jak św. Franciszek idzie na całość z radykalną miłością do Boga”, ale sam proponuje ich karykaturę. Św. Franciszek porzucił świat dla umartwienia i posłuszeństwa regule, nie dla adrenaliny z górskich biegów. Św. Antoni nie „wszedł na pustynię”, by testować granice wytrzymałości, lecz by walczyć z demonami przez modlitwę i post. W Sebaste asceza zastąpiona jest sportem ekstremalnym, co Pius X potępił jako „pozorne umartwienia noszące znamiona jansenistycznego rygoryzmu, nie katolickiej ascezy” (Fałszywe objawienia fatimskie).
„Tożsamość wypływa z relacji, a misja wypływa z tożsamości… Gdy wiem, że jestem ukochanym synem Boga Ojca, tylko wtedy mogę zrozumieć misję, dla której się urodziłem”
Te słowa Kuplacka brzmią pobożnie, ale w rzeczywistości głoszą indywidualistyczną duchowość oderwaną od hierarchicznego Kościoła. Jak ujął to Pius IX w Syllabusie (pkt 15): „Każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą pod wpływem światła rozumu” – co prowadzi do relatywizmu. Prawdziwa tożsamość syna Bożego wymaga podporządkowania Magisterium, a nie subiektywnych „misji”.
Duchowa pułapka: emocje zamiast łaski
Opis programu Sebaste mówi o „środowisku, w którym mogą spotkać żywego Boga” poprzez usunięcie „przeszkód” takich jak telefony. To przejaw emocjonalizmu religijnego, gdzie doświadczenie Boga sprowadza się do chwilowych uniesień podczas wspinaczki górskiej, a nie systematycznej walki z grzechem. Brak ostrzeżenia, że prawdziwe spotkanie z Bogiem wymaga czystego sumienia, czego nie zastąpią nawet najdłuższe maratony. Pius X w Pascendi demaskował takich „reformatorów”: „Moderniści uczynili z emocji podstawę religii”, redukując wiarę do uczuciowego impulsu.
Kuplack zachęca: „Jak masz prawdziwą relację z żywym Bogiem? Większość facetów nie wie, jak to zrobić. Możemy im pokazać następny krok”. Ale „następny krok” w autentycznej duchowości to spowiedź, Komunia św. i Różaniec – nie zaś grupowe „wyzwania” bez nadprzyrodzonego fundamentu. Jak głosi kanon 188 Kodeksu Prawa Kanonicznego (1917): „Każdy urząd staje się wakujący na mocy samego faktu poprzez publiczne odstępstwo od wiary katolskiej” – co dotyczy tych, którzy podważają konieczność środków łaski.
Podsumowanie: adrenalina zamiast łaski
Apostolat Sebaste to symptom głębszej choroby posoborowego pseudo-katolicyzmu: redukcji życia duchowego do psychologii i aktywności fizycznej. Młodzi mężczyźni, zamiast uczyć się prawdziwej pokuty przez post i modlitwę, są karmieni iluzją „wielkiej przygody”, która ma zastąpić drogę krzyżową. Jak przestrzegał Pius XI: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw… zburzone zostały fundamenty władzy” (Quas primas). Dopóki „reformatorzy” jak Kuplack nie wrócą do niezmiennej doktryny o prymacie łaski, ich wysiłki pozostaną jedynie świeckim coachingiem w katolickim przebraniu.
Za artykułem:
Ultramarathoner’s apostolate fires up young men to embrace their ‘great adventure’ (lifesitenews.com)
Data artykułu: 07.11.2025








