Portal Gość Niedzielny (7 listopada 2025) relacjonuje wypowiedź Donalda Trumpa, w której amerykański prezydent deklaruje: „Denuklearyzacja byłaby czymś wspaniałym” oraz zapewnia o dialogu z przywódcami Chin i Rosji w sprawie redukcji arsenałów nuklearnych. Całość przedstawiona jest jako „dążenie do pokoju na świecie”, przy całkowitym pominięciu jedynego fundamentu trwałego pokoju – publicznego uznania królewskiej władzy Chrystusa nad narodami.
Naturalistyczna utopia „pokoju przez siłę”
„Pokój przez siłę” – ta przewrotna formuła Trumpa odsłania czysto świecką wizję ładu międzynarodowego, opartą wyłącznie na kalkulacjach militarnych i ekonomicznych, całkowicie oderwaną od nadprzyrodzonego porządku. Gdy prezydent USA oznajmia: „Jesteśmy numerem jeden, Rosja jest na drugim miejscu, a Chiny na trzecim”, ujawnia się typowo masońska mentalność mierząca wartość narodów skalą zbrojeń, nie zaś wiernością prawu Bożemu.
„Moglibyśmy wysadzić świat w powietrze 150 razy. To nie jest potrzebne. Rozmawiałem o tym z prezydentem Putinem i Xi i wszyscy chcieliby wydawać te wszystkie pieniądze na coś innego” – argumentuje Trump.
To zdanie demaskuje materialistyczną redukcję problemu broni jądrowej do kwestii finansowych. Brak jakiejkolwiek refleksji nad moralną niegodziwością broni masowego rażenia (potępianą przez Piusa XII w przemówieniu z 1954 r.) oraz pominięcie obowiązku nawrócenia narodów świadczą o całkowitym zerwaniu z katolicką nauką o państwie.
Dialog z prześladowcami Kościoła jako przejaw religijnego indyferentyzmu
Podkreślenie współpracy z reżimami jawnie zwalczającymi katolicyzm (Chiny) lub promującymi schizmę (Rosja) stanowi skandaliczny przykład relatywizmu religijnego. Kościół zawsze nauczał, że „żadna prawdziwa zgoda nie może zaistnieć między Chrystusem a Belialem” (2 Kor 6:15), tymczasem Trump proponuje sojusz z władcami odpowiedzialnymi za:
1. Systemowe niszczenie struktur Kościoła w Chinach poprzez „patriotyczne” stowarzyszenia katolickie
2. Promowanie moskiewskiego prawosławia jako narzędzia imperialnej polityki
3. Tępienie katolickich wspólnot tradycyjnych (np. prześladowania Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X w Rosji)
„Myślę, że coś takiego może się wydarzyć. Denuklearyzacja. Chcę pokoju, pokoju przez siłę. Chcemy pokoju na całym świecie” – deklaruje amerykański przywódca.
To „pokój” w wydaniu masońskim – oparty na strachu przed mutualną destrukcją, nie zaś na sprawiedliwości społecznej wynikającej z podporządkowania prawodawstwa przykazaniom Bożym. Jak trafnie zauważył Pius XI w Quas Primas: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”.
Atomowe szantaże wobec świata bez Boga
Paradoksalnie, sam Trump obnaża fałsz swej „pokojowej” retoryki, zapowiadając równolegle wznowienie testów broni jądrowej. Ta schizofreniczna polityka – negocjacje redukcji arsenałów przy jednoczesnym zastraszaniu przeciwników – stanowi logiczną konsekwencję odrzucenia nadprzyrodzonej wizji ładu międzynarodowego.
Gdy świat odrzuca Chrystusa Króla, pozostaje mu jedynie „pokój” oparty na terrorze balance of power – dokładnie taki, jaki zapowiadają masońskie elity w protokołach mędrców Syjonu. Portal Gość Niedzielny, powielając tę narrację bez krytycznego komentarza, staje się nieświadomym tubą naturalistycznej utopii.
Milczenie o źródle prawdziwego pokoju
Najcięższym zarzutem wobec całego dyskursu jest całkowite pominięcie Chrystusa jako jedynego źródła pokoju. Jak przypomina św. Augustyn: „Pokój wszystkich rzeczy to spokój porządku” (De civitate Dei, XIX, 13), zaś porządek ten wymaga uznania social reign of Christ the King.
W świecie, gdzie USA finansują aborcję poprzez organizacje międzynarodowe, Chiny mordują katolickich misjonarzy, a Rosja wspiera prześladowania unitów, jakakolwiek trwała redukcja napięć pozostaje utopią. Pokój możliwy jest tylko poprzez Chrystusa Króla – jak nauczał Pius XI w encyklice Ubi arcano: „Pokój Chrystusowy może zapanować tylko w Królestwie Chrystusowym”.
Tymczasem dialog prowadzony przez Trumpa z Xi i Putinem przypomina tańce na wulkanie – próbę gaszenia pożarów przy pomocy tych, którzy podsycali płomienie apostazji. Dopóki narody nie uznają publicznie władzy Chrystusa, wszelkie „porozumienia rozbrojeniowe” pozostaną kruche jak domek z kart.
Za artykułem:
Trump: denuklearyzacja byłaby czymś wspaniałym (gosc.pl)
Data artykułu: 07.11.2025








